Pierwszy katolicki kościół w białoruskiej Żodzinie
W Żodzinie na Białorusi nie chciano kościoła, nie chciano krzyża. Na początku w pustym polu za miastem o. Marek Żuk postawił drewniany, przydrożny krzyż. Później wytyczono teren
pod budowę świątyni. Były to już czasy, gdy sowiecki wojujący ateizm zaczął odchodzić w przeszłość, upadł Związek Radziecki i wiara w Boga zaczynała powoli wracać do ludzkich
serc. Jednak krzyż kłuł w oczy, przeszkadzał. Siekierkami, w nocy, uderzono w krzyż, powalono go tak, że pozostał jedynie osadzony w ziemi kikut. Wielu wtedy
zwątpiło, wydawało się, że nigdy tu nie będzie kościoła, że nie ma miejsca dla Chrystusa w Żodzinie.
Zwycięstwo przyszło przez Maryję. Obok pozostałości po zniszczonym krzyżu, nie dość, że postawiono nowy, mocniejszy krzyż, to wyrosła świątynia pw. Matki Bożej Fatimskiej, którą 13 września br. konsekrował
kard. Kazimierz Świątek.
Kilkunastotysięczne Żodzino jest miastem pięknie położonym: wokoło rozłożyste łąki i pola, lasy pełne dorodnych drzew, a jeziora zachęcają do kąpieli. Natura była łaskawa dla
tych okolic, człowiek - znacznie mniej. 40 lat temu zbudowano od podstaw komunistyczne miasto, w centrum którego stoi nadal monumentalny pomnik Lenina. Dominuje szpetota kilkunastopiętrowych
bloków z wielkiej płyty, a przytłoczeni teraźniejszością mieszkańcy nostalgicznie powtarzają, że „za Breżniewa było lepiej”.
Na to miejsce siedem lat temu trafił młody polski kapłan - o. Marek Żuk, marianin. Ojcowie Marianie kierują się misjonarskim przesłaniem, które pozostawił im ich współbrat - bł. o. Jerzy
Matulewicz: „Idźcie tam, gdzie jest największa potrzeba, idźcie tam, gdzie nikt nie chciałby iść”. Rzadko kto marzy, żeby pojechać do Żodziny. Prawie nikt nie czekał tutaj na kapłana, katolików
można było policzyć na palcach. O. Marek poniekąd skazany był na to, aby trafić na Białoruś - wychował się przy samej granicy, w Terespolu, znał Białoruś i w naturalny
sposób został misjonarzem w tym kraju. Gdy przyjechał do Żodziny, miał prosty pomysł - trzeba ewangelizować młodzież. Znacznie trudniej jednak było wprowadzić ten pomysł w życie.
Białoruska szkoła jest zamknięta dla katolickiego księdza, jednak poszczególni nauczyciele zgodzili się, aby o. Marek wygłaszał raz na jakiś czas krótką pogadankę na tematy etyczno-moralne. „Po
tych spotkaniach, zawsze jedna czy dwie osoby przychodziły do kościoła” - wspomina ks. Marek. Była to w większości młodzież odkrywającą swoje katolickie korzenie. Odkrycie wiary
musiało być czymś niezwykłym w ich życiu. Młodzież w Żodzinie - można powiedzieć to bez przesady - jest prawdziwym skarbem Kościoła. Gdy grupa kilkudziesięciu młodych
osób modli się, śpiewając Nieszpory czy odmawiając Różaniec, ma to charakter prawdziwie mistyczny. Pierwsi z nich przychodzili na Msze św. odprawiane w tzw. wagoncziku, zwyczajnym
baraku, przerobionym na kaplicę. Z każdym miesiącem dołączał ktoś nowy, coraz więcej ludzi modliło się i interesowało budową nowego kościoła. O. Marek co roku wraz ze swoimi
podopiecznymi przyjeżdżał do Polski, aby wziąć udział w pieszej pielgrzymce z Warszawy na Jasną Górę. Modlili się o kościół w Żodzinie. „To Maryja wybudowała
ten kościół, stało się to dzięki Różańcowi” - o. Marek wypowiada te słowa bez żadnej egzaltacji, bo to dla niego jest oczywiste.
Konsekracja nowej świątyni była ważnym wydarzeniem dla dużej części katolików na Białorusi. Do Żodziny przyjechało wiele osób z różnych stron kraju, wśród nich 76-letnia Elżbieta Godlewska,
mieszkająca obecnie w Mińsku. Miała łzy w oczach i uśmiech na twarzy. Jej ojciec w 1945 r. nie opuścił ojcowizny, komuniści zabrali im ziemię i wcielili
do kołchozu. „Do kościoła do Krasnego lub do Wilna jeździliśmy 70 km” - wspomina p. Elżbieta. Każdy nowy kościół jest dla niej prawdziwym cudem. Na konsekrację przyjechało także kilkadziesiąt
osób z Polski, rodzina i przyjaciele o. Marka ze wspólnych pielgrzymek do Częstochowy, a wśród nich parlamentarzyści, senator Anna Kurska i poseł
Marek Jurek.
Uroczystością wzruszony był sędziwy, 94-letni, kard. Kazimierz Świątek, który w czasach sowieckich przeżył gehennę walki z Bogiem i poznał smak zsyłki i łagrów.
„Bóg wznosi swoją świątynię z żywych kamieni” - przypomniał ewangeliczną prawdę. Ksiądz Kardynał namaścił ściany i ołtarz kościoła, w którym umieścił
relikwie św. Andrzeja Boboli.
Kościół Matki Bożej Fatimskiej służy wiernym w Żodzinie: Białorusinom, Polakom, Rosjanom - i każdemu, kto chce do niego wejść. Z jego wnętrza dobiega śpiew białoruskiego
Zdrowaś Maryjo - Witaj, Maryja, połnaja łaski, Pan z Taboju.... Ludzie przechodząc obok krzyży, klękają, całując jeden i drugi.
„Niech żadna ludzka ręka nie zamachnie się na ten kościół...” - przestrzegał Ksiądz Kardynał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu