Reklama

Lektura obowiązkowa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Szczęść Boże, Pani Aleksandro!
Chcę poruszyć jeszcze raz temat chorych na Alzheimera i samotności ich opiekunów. Kiedyś miałam zamiar nawiązać korespondencję z Panią, która wraz z mężem opiekuje się chorą mamą (chodzi o Panią Ninę - przyp. red.), ale wtedy byłam zbyt zajęta, a potem już nie pamiętałam jej imienia, żeby za pośrednictwem „Niedzieli” napisać do niej. Może teraz, gdy ona przeczyta ten list, zechce do mnie napisać - będzie mi bardzo miło.
Moim listem nie chcę się skarżyć, pragnę raczej poruszyć sumienia ludzi, którzy uważają, że osoby chore na Alzheimera są „spisane na straty”, nie warto o nich pamiętać, nie należy im się wdzięczność.
Ja, dzięki Bogu, nie jestem aż tak bardzo osamotniona w opiece nad moją Mamą, choć mieszkam z nią sama i bywają chwile bardzo trudne - czasem brak cierpliwości, czasem po prostu brak sił fizycznych. Mam dużą rodzinę, ale mogę liczyć tylko na niewielką jej część. Są też dwie, może trzy osoby spoza rodziny, na które zawsze mogę liczyć. Ale i te sprawdzone, życzliwe, pełne zrozumienia osoby nie zawsze są „pod ręką” i wtedy pozostaje przykra świadomość, że przecież jest jeszcze rodzeństwo i jego dzieci, które są blisko, które mojej Mamie zawdzięczają wiele, ale ona jest im już niepotrzebna.
Mama bawiła wnuki, choć była schorowana, ale poświęcała się, żeby jej córki mogły pracować i żyć na pewnym poziomie. Wtedy była potrzebna, więc dla wszystkich „istniała”. Teraz, kiedy już nic z siebie nie może dać, to niektórzy nie pamiętają o Dniu Matki, o imieninach, świętach, zaglądają raz na tydzień albo i nie i chyba uważają, że wszystko jest w porządku. Nie pomyślą, że może trzeba w czymś pomóc, a najgorsze jest to, że jeszcze ośmielają się krytykować, mówią, że może trzeba inaczej z Mamą postępować. Nie mają pojęcia, jak wygląda dzień opieki nad chorą osobą. Gdy są raz na jakiś czas, widzą, że Mama sama się nie porusza, nie czuje żadnych potrzeb, nieraz zupełnie nie ma z nią kontaktu - nie zapytają, jak sobie radzę, jak godzę pracę z opieką, jak się czuję, nie interesuje ich, ile kosztują leki, jak sobie radzę z dźwiganiem i z wszystkimi innymi sprawami. I jeszcze ośmielają się coś zarzucać.
Nie wiem, czy przeczytają ten list osoby, o których piszę, ale może przeczytają inne, które także zapomniały o wdzięczności, o obowiązkach wobec rodziców i o tym, że nie wiadomo, jaka przyszłość czeka każdego z nas, że pracujemy na nią. Pamiętajmy, że takie zaniedbanie, brak zrozumienia wrócą i wtedy się opamiętamy, ale będzie już może za późno, by coś naprawić.
Serdecznie pozdrawiam Panią i Czytelników, szczególnie opiekunów ludzi chorych.
Krystyna I

Szanowna Pani Aleksandro!
Cieszę się, że mogę korespondować z Panią Niną. To prawda, że zadziwiające są sposoby Boga, by zbliżyć ludzi, by pomóc im się odnaleźć. Tym bardziej jest to dla mnie cenne, że nikt nie odpowiedział na mój anons z „Niedzieli”. Aż się dziwię, czyżby nikt nie zmagał się z samotnym towarzyszeniem choremu na Alzheimera?! A może osoby te nie czytają „Niedzieli” i nic nie wiedzą o Pani wspaniałej rubryce? Jakby nie było, moja radość z możliwości korespondencji z Panią Niną jest wielka.
Jestem bardzo zmęczona swoją rolą, pełnioną od wielu już lat, więc moje bezpośrednie kontakty z ludźmi nie są najlepsze. Zmęczenie wskutek braku zrozumienia wśród najbliższych rodzi ciągle nowe konflikty. Nie mogę zaakceptować obojętności w stosunku do Mamy jej synów, a moich braci, oraz wnuków. Byliśmy razem do czasu, gdy była sprawna, teraz uważają, że jej miejsce jest w DPS-ie. I właśnie nasze złe relacje najbardziej mnie denerwują, wyczerpują, dlatego lepiej mi dzielić się tym pisemnie, kiedy emocje nie zakłócają wzajemnych kontaktów.
Pozdrawiam serdecznie. Szczęść Boże!
Krystyna II

Już na początku chcę przypomnieć, że można pisać listy nie tylko w odpowiedzi na anonse z rubryki obok, ale także na drukowane w tym miejscu. Oczywiście, mamy adresy nadawców (nie drukujemy anonimów, choć czasami są to bardzo interesujące listy) i wszystkie listy przekazujemy.
W tym miejscu rodzi się pytanie: Co rozumiemy przez termin „wartości chrześcijańskie”, których tak wiele w naszych anonsach? Zapraszam do dyskusji na ten temat. Bo czasem wydaje mi się, że ten termin jest niezbyt dobrze rozumiany. Co więc rozumiemy, pisząc, że „wyznajemy chrześcijańskie zasady”?
Proszę o wypowiedzi, może wreszcie ustalimy, jak trzeba się zachowywać, m.in. względem naszych bliskich - chorych, starych, słabych - by te wartości chrześcijańskie wyznawać. Czy to po chrześcijańsku jest pozostawić całą opiekę nad chorą mamą tylko jednemu z dzieci? Czy spełniamy nasz chrześcijański obowiązek i powinność, „spisując na straty” choćby chorych na Alzheimera?... Czy po chrześcijańsku jest także obiecywać, że odpowie się na każdy list, a milknie się praktycznie bez powodu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabójstwo na Uniwersytecie Warszawskim: nie żyje portierka, ochroniarz w stanie krytycznym

2025-05-07 20:36

[ TEMATY ]

Warszawa

zabójstwo

PAP/PAP

Portierka zaatakowana przez 22-letniego sprawcę na kampusie UW miała ponad 60 lat. Ranny został także ochroniarz, który jest w stanie krytycznym – dowiedziała się PAP.

O godz. 18.40 na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu doszło do wydarzenia o charakterze kryminalnym – powiedział PAP kom. Rafał Rutkowski z Komendy Stołecznej Policji.
CZYTAJ DALEJ

Czarny dym nad Watykanem!

2025-05-07 21:01

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Kardynałowie, którzy we wtorek, 7 maja rozpoczęli konklawe w pierwszym głosowaniu nie wskazali 267. Biskupa Rzymu.

O godz. 21:00 z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej ukazał się czarny dym, który oznacza brak wyboru nowego Następcy św. Piotra. W dniu rozpoczęcia konklawe odbyło się jedno skrutinium.
CZYTAJ DALEJ

80 lat temu zakończyła się II wojna światowa

2025-05-07 22:26

[ TEMATY ]

II wojna światowa

Wikipedia

80 lat temu, 8 maja 1945 r., zakończyła się II wojna światowa w Europie. Akt kapitulacji Niemiec oznaczał koniec sześcioletnich zmagań. Nie oznaczał jednak uwolnienia kontynentu spod panowania autorytaryzmu. Europa Środkowa na pół wieku znalazła się pod kontrolą ZSRS.

Na początku 1945 r. sytuacja militarna i polityczna III Rzeszy wydawała się przesądzać jej los. Wielka ofensywa sowiecka rozpoczęta w czerwcu 1944 r. doprowadziła do utraty przez Niemcy ogromnej części Europy Środkowej, a straty w sprzęcie i ludziach były niemożliwe do odtworzenia. Porażka ostatniej wielkiej ofensywy w Ardenach przekreślała niemieckie marzenia o zawarciu kompromisowego pokoju z mocarstwami zachodnimi i kontynuowaniu wojny ze Związkiem Sowieckim. Wciąż zgodna współpraca sojuszników sprawiała, że dla obserwatorów realistycznie oceniających sytuację Niemiec było jasne, że wykluczone jest powtórzenie sytuacji z listopada 1918 r., gdy wojna zakończyła się zawieszeniem broni. Dążeniem Wielkiej Trójki było doprowadzenie do bezwarunkowej kapitulacji Niemiec oraz ich całkowitego podporządkowania woli Narodów Zjednoczonych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję