Z nadzieją na otrzymanie dziennikarskiej akredytacji w Lourdes wyruszyłem w kolejną podróż-pielgrzymkę za Papieżem Janem Pawłem II w 150. rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Wraz z moim towarzyszem podróży tworzyliśmy osobliwy tandem. Ja z chorą od paru tygodni nogą, on - niewidomy - razem zmierzaliśmy do światowego sanktuarium cierpienia. Naszą podróż z Krakowa, przez Austrię oraz południową Francję, zawierzyliśmy całkowicie Niepokalanemu Sercu Maryi i nie zawiedliśmy się, docierając po 48 godzinach do celu naszego pielgrzymowania.
Program tej szczególnej wizyty papieskiej w dniach 14 i 15 sierpnia br. był skromny i miał charakter bardzo osobisty. Przewidywał m.in. Różaniec z chorymi oraz Mszę św. przed Grotą Massabielską w niedzielę Wniebowzięcia.
Moje refleksje z tej podróży wiążą się z dwoma momentami: osobistą modlitwą Ojca Świętego w Grocie Massabielskiej oraz konferencją prasową kard. Jean-Marie Lustigera.
Wymowna cisza, która trzykrotnie zalegała Grotę podczas modlitwy Papieża, przywołała w mojej pamięci jego słowa wypowiedziane w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Mentorelli 29 października 1978 r.:...pierwszym obowiązkiem, jakby zadaniem Papieża, jest modlitwa...”. Gorąca modlitwa Ojca Świętego w grocie, gdzie Matka Boża powiedziała o sobie: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie”, jak i pamiętne słowa wypowiedziane przez Nią w Fatimie w 1917 r.: „w końcu moje Niepokalane Serce zatryumfuje” - są dla nas niejako przypomnieniem i potwierdzeniem słów Jana Pawła II, że „Maryja jest nam dana przez Boga na czasy trudne”.
Na konferencji prasowej z kard. Lustigerem, która odbyła się w ośrodku prasowym w Lourdes, najczęściej padające pytania dotyczyły zagadnienia: czy wszystkie religie są sobie równe. Nie zdziwił mnie klimat tych pytań, wyrastających przecież z atmosfery negacji wszelkich wartości chrześcijańskich w dzisiejszej jednoczącej się Europie, co najdobitniej wyraziło się w eliminacji imienia Boga z preambuły do unijnej konstytucji.
Kiedy piszę te słowa, słyszę przez Radio Watykańskie wypowiedź kard. José Saraivy Martinsa, prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacjnych, że o usunięciu z konstytucji zapisu o chrześcijańskich korzeniach Europy nie mogą decydować politycy.
Próba stawiania jakichkolwiek religii w jednym szeregu z chrześcijaństwem sprowadza się do zaprzeczenia, że chrześcijaństwo jest religią objawioną, a Jezus Chrystus - Wcielonym Bogiem.
W pojęciu ewangelicznym tym, który zaprzecza, że Chrystus jest Bogiem, jest Antychryst. Św. Jan w swoich Listach jeszcze bardziej uściślił pojęcie „antychrysta”, odnosząc je do każdego, kto zaprzecza, że Jezus Chrystus jest Bogiem. Postać Antychrysta jawi się w nich jako zapowiedź początku końca czasów, wyrażającego się w otwartej walce z Bogiem i Kościołem.
Te przemyślenia, sprowokowane pytaniami dziennikarzy, chciałem przekazać Księdzu Kardynałowi po zakończonej konferencji. Kiedy podążał do samochodu, podszedłem do niego i ośmieliłem się powiedzieć: „Eminencjo, nawiązując jeszcze do konferencji, chciałbym zauważyć, że nie należy się obawiać słowa «antychryst» w podobnych dyskusjach, skoro w kontekście ewangelicznym termin ten jest nieodłączny od Dobrej Nowiny. Zwycięstwo Krzyża jest przecież nie tylko zwycięstwem nad śmiercią, ale również, a może przede wszystkim, nad duchem Antychrysta (1 J 4, 3), co jest jednocześnie znakiem czasów ostatecznych przed ponownym przyjściem Pana Jezusa (por. Ap. 19, 11-12). W odpowiedzi usłyszałem: „Je suis d’accord” (W pełni się z panem zgadzam). Na zakończenie, w obecności otaczających dziennikarzy, przyklęknąłem, aby przyjąć od Arcybiskupa Paryża kapłańskie błogosławieństwo.
Tytuł mojego artykułu: Godzina Antychrysta, Godzina Serca Niepokalanego wyprowadziłem ze słów Ewangelii św. Marka: „nadeszła godzina” poprzedzający słowa: „wstańcie, chodźmy!” (Mk 14, 41-42), które stały się tytułem najnowszej książki Papieża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu