Reklama

Kościół

Co mówią poznańscy dominikanie o konflikcie ze Stowarzyszeniem Lednica 2000?

Stawianie granic nie oznacza odrzucenia – mówią ojcowie dominikanie odpowiedzialni za duszpasterstwo lednickie. Zakonnicy zaangażowani w dzieło Lednicy w rozmowie z KAI opowiadają – ze swojej perspektywy – o konflikcie z zarządem Stowarzyszenia Lednica 2000, współorganizatora spotkań lednickich.

[ TEMATY ]

Lednica

dominikanie

Lednica 2000

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W wyniku tego konfliktu duszpasterze w lipcu 2021 r. opuścili dom zakonny powstający na Polach Lednickich. Deklarują jednak chęć powrotu, o ile dojdzie do porozumienia i podpisania nowej umowy ze Stowarzyszeniem. - Dzieło Lednicy zainicjowane przez o. Jana Górę jest dla nas bardzo ważne – podkreślają.

KAI: Stowarzyszenie Lednica 2000 im. O. Jana Góry w opublikowanym 11 stycznia obszernym oświadczeniu oskarża duszpasterzy lednickich i władze poznańskich dominikanów o próbę zawłaszczenia Lednicy i Spotkań Lednickich oraz eliminację większości świeckich zaangażowanych w to dzieło, w tym członków Stowarzyszenia. Co się dzieje na Lednicy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O. Wojciech Surówka: Jedną rzecz warto na wstępie zaznaczyć: grono osób organizujące spotkanie lednickie jest dużo szersze niż Stowarzyszenie Lednica 2000. Stowarzyszenie, powołane przez o. Jana Górę w 2002 r. to pewna instytucja, która - będąc oczywiście częścią całego środowiska związanego z Lednicą - miała też wobec niego pełnić funkcję służebną jeśli chodzi o zabezpieczanie pewnych kwestii administracyjno–prawnych. Tak więc Stowarzyszenie, w którym aktywnie działa ok. 30 osób, nie reprezentuje całej grupy ludzi, którzy organizują i od lat organizowali spotkania Lednickie.

Reklama

Druga rzecz, którą trzeba podkreślić: nie ma i nigdy nie było konfliktu między dominikanami, a całym środowiskiem świeckich zaangażowanych w dzieło Lednicy. Współpracujemy z wieloma osobami. Zawsze też deklarowaliśmy chęć współpracy ze Stowarzyszeniem. Problem polega na tym, że obecna forma naszej współpracy wymaga zmiany, w sensie doprecyzowania wzajemnych relacji oraz dookreślenia kompetencji i odpowiedzialności każdej ze stron. Dotyczy to po pierwsze kwestii duszpasterskich i personalnych wokół dzieła Lednicy, po drugie – kwestii administracyjno–prawnych. Na tym tle nie możemy dojść do porozumienia z kilkuosobowym Zarządem Stowarzyszenia.

KAI: Jak ta współpraca miała wyglądać w zamyśle o. Jana Góry?

O. Michał Śliż: O. Jan był twórcą spotkań lednickich, duszpasterzem całego środowiska i jednocześnie założycielem i prezesem Stowarzyszenia. Spajał wszystko swoją osobą. Nie byłoby Lednicy i całego tego duszpasterstwa, gdyby nie Jan Góra. Jan Góra, dominikanin. Niezależnie od tego, że w swoich niektórych wypowiedziach na temat Lednicy o. Góra dystansował się od swoich współbraci, sam przecież był dominikaninem, członkiem poznańskiego klasztoru. Bez tego nie miałby przecież żadnej misji do organizacji tych spotkań. W oczywisty sposób o. Góra był przedstawicielem Polskiej Prowincji Dominikanów do organizacji tego dzieła.

Reklama

Pierwsza Lednica zorganizowana została w 1997 r. Początkowo absolutnie wszystko oparte było na poznańskim klasztorze. Z czasem, gdy przedsięwzięcie się rozrastało, zaistniała potrzeba, by ubrać je w jakąś formę prawną. Stowarzyszenie Lednica 2000 powstało w 2002 r. Umowa między Stowarzyszeniem a dominikanami, którą interpretujemy jako formę zabezpieczenia klasztoru (umowa precyzuje, że właścicielem ośrodka nad Lednicą jest zakon, który przekazuje ten teren Stowarzyszeniu na 15 lat w nieodpłatne użytkowanie) zawarta została dopiero w 2012 r. Dotyczy ona jednak tylko i wyłącznie kwestii administracyjno–prawnych. W żaden sposób nie określa wzajemnych relacji w wymiarze duszpasterskim. Dopóki żył o. Jan, relacje te układały się spontanicznie, w oparciu o jego autorytet. Po jego śmierci w 2015 r. z czasem stawało się dla nas coraz bardziej oczywiste, że należy dookreślić a może wręcz wypracować na nowo charakter naszej współpracy.

O. Wojciech Prus: Po śmierci o. Jana oprócz tej umowy i statutu Stowarzyszenia nie zostało żadne formalne sformułowanie dotyczące sposobu funkcjonowania Lednicy. Nie było nic. Wszystko o. Jan miał w sobie i wszystko zostało w ludziach, którzy z nim współpracowali.

KAI: Jak wyglądały relacje między Stowarzyszeniem a dominikanami po śmierci o. Jana Góry?

O. Wojciech Prus: Po śmierci o. Jana zostałem głównym duszpasterzem Lednicy. Byłem nazywany jego następcą. Trzeba sobie wyobrazić sytuację takiego środowiska po śmierci charyzmatycznego założyciela dzieła, które dla wielu ludzi było niejako sensem ich życia. W sensie emocjonalnym dla części osób z tego grona nadal duszpasterzem był o. Jan, a my jako dominikanie w najlepszym wypadku funkcjonowaliśmy jako jego wikariusze. Kontrolę – niejako odruchowo, może nawet bez uświadamiania sobie tego - sprawowały starsze osoby, które od lat współpracowały z o. Górą. Mówiono mi: „może ojciec być sobą, ale… o. Jan zrobiłby tak i tak”. Przyjmowałem to jako coś naturalnego i w tym pierwszym okresie zrozumiałego. Miałem świadomość, że potrzebny jest pewien okres przejściowy. Według naszej koncepcji ten okres przejściowy zakończyć się miał powstaniem klasztoru dominikanów nad Lednicą, tak, by dalsza misja duszpasterska prowadzona być mogła w oparciu o istniejącą na Lednicy wspólnotę klasztoru.

Reklama

O. Michał Śliż:

Stowarzyszenie nie ma i nie może mieć żadnej misji kanonicznej do prowadzenia dzieł duszpasterskich. Ta misja jest po stronie klasztoru – zarówno jeśli chodzi o duże spotkania, jak i całe duszpasterstwo na Lednicy. Rolą Stowarzyszenia mogłyby być natomiast kwestie administracyjno–prawne, służące zabezpieczeniu tej działalności.

Podziel się cytatem

O. Wojciech Prus: Tymczasem jednak te odpowiedzialności się mieszały, co było dla nas, formalnych duszpasterzy, ogromnie trudne. Staraliśmy się w tym okresie – który jak zakładaliśmy miał być przejściowy – nie uronić nic z dziedzictwa o. Jana, choć i tak byliśmy nieustannie krytykowani za rozmaite błędy i niedociągnięcia. Sytuacji nie ułatwiał fakt wewnętrznego skłócenia i poważnych sporów w łonie środowiska lednickiego. Próbowaliśmy reorganizować model zarządzania od strony duszpasterskiej. Powołaliśmy Radę Lednicy, w której skład wchodziły rozmaite osoby zaangażowane w to dzieło, w tym zarząd Stowarzyszenia i jego komisja rewizyjna.

Problem zaczął być naprawdę poważny, gdy ten „okres przejściowy” zaczął się przedłużać. Okazało się, że z Rady Lednicy zaczęli odchodzić młodzi ludzie, którzy twierdzili, że ich głos się nie przebija, gdyż Rada jest zbyt zdominowana przez Zarząd Stowarzyszenia. Mnie osobiście również to dużo kosztowało. Wytrzymałem 4 lata, po czym poprosiłem prowincjała o zmianę. Mieliśmy jednak coraz większą świadomość, że konieczna jest zmiana nie tyle personalna, co instytucjonalna, gdyż w tym modelu emocjonalnym, w którym duszpasterzem Lednicy jest wciąż o. Jan, nie będziemy w stanie znaleźć młodszych braci, którzy będą chcieli tam iść i posługiwać. Nikt tego po prostu nie wytrzyma.

Reklama

O. Wojciech Surówka: Spotkanie Młodych powinno być spotkaniem, w którym głos ludzi młodych jest istotny. Część członków Stowarzyszenia, przy wszystkich swoich zasługach, nie mieści się już w tej kategorii.

O. Michał Śliż: Lednica prowadzona przez o. Jana Górę cały czas się zmieniała. On odczytywał znaki czasu, nie konserwował swoich pomysłów. Na tym też polega wierność jego dziedzictwu. W 2018 r. kapituła naszej prowincji jasno wypowiedziała się na temat Lednicy: jest to dla nas ważne dzieło, chcemy je kontynuować. Widzimy sens pracy z młodzieżą i z całym środowiskiem lednickim, również z tymi wszystkimi, którzy byli u jego początków. Wszystkich ich szanujemy, wiemy, że mogą się podzielić dobrymi pomysłami. Absolutnie doceniamy wszystkich ofiarodawców, którzy zostawili na Lednicy część swojej pracy i swego dorobku. Natomiast odczytując to, co dzieje się we współczesnym świecie, stwierdzamy, że potrzebna jest zmiana i zakończenie okresu przejściowego, w którym nie do końca wiadomo, kto za co odpowiada.

Dom zakonny dominikanów na Polach Lednickich, będący domem filialnym klasztoru poznańskiego zaczął powstawać w 2019 r. Zamieszkało w nim kilku braci z nowym duszpasterzem o. Wojciechem Surówką. Nie rozwiązało to jednak istniejących problemów.

KAI: Wspominają ojcowie o rozdźwięku jeśli chodzi o kwestie duszpasterskie. Na czym polegają problemy natury administracyjno–prawnej?

Reklama

O. Wojciech Surówka: Dla nas kwestie duszpasterskie są dużo ważniejsze, natomiast, jak mówi św. Tomasz – łaska buduje na naturze. Jeśli w kwestii materialnej jest nieporządek, trudno jest prowadzić duszpasterstwo. Pewne obietnice składane przez Stowarzyszenie jeśli chodzi o kwestie administracyjno–prawne nie zostały po prostu wypełnione.

o. Michał Śliż: Jeśli po 10 latach budynki nad Lednicą, będące w zarządzie Stowarzyszenia zgodnie z umową z 2012 r., nadal nie spełniają norm prawnych i nie mogą być formalnie oddane do użytkowania – to jest to jednak pewien problem. Nie możemy prowadzić działalności duszpasterskiej i zapraszać ludzi do budynku, w którym nie da się zapewnić im realnego i prawnego bezpieczeństwa.

Inny problem to sprawozdania finansowe. Gdy przyszedłem do Poznania jako przeor w 2019 r. okazało się, że brakuje takich sprawozdań co do działalności Stowarzyszenia za minione lata. Terminy tych sprawozdań nie są dotrzymywane. Dotyczy to również minionego roku. Członkowie stowarzyszenia mówili w mediach o tym, że klasztor otrzymywał o nich regularnie sprawozdania finansowe. Nie są to informacje prawdziwe. Sprawozdania otrzymywaliśmy po naszych usilnych prośbach, a w zasadzie żądaniach. Nie ma co ukrywać, że wszystkie te sytuacje budzą w nas nieufność.

2022-01-24 10:52

Oceń: +4 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dominikanin z Charkowa: Kościół ze społeczeństwem w trudnym czasie dla Ukrainy

[ TEMATY ]

Ukraina

dominikanie

Charków

Archiwum Archidiecezji Przemyskiej

O. Mariusz Woźniak

O. Mariusz Woźniak

W tym trudnym dla Ukrainy czasie staramy się być jak najbliżej ludzi i pomagać im na ile nas stać – powiedział KAI o. Mariusz Woźniak, dominikanin, z parafii pw. św. Rafała Kalinowskiego i Matki Bożej z Góry Karmel w Charkowie.

Zakonnik relacjonuje, że mieszkańcy Charkowa i okolic czują zagrożenie wojną ale starają się żyć normalnie. "Choć czasami ma się wrażenie, że to taka cisza przed burzą. Na pewno jest wiele obaw, ale konkretnie nie wiemy jak rozwinie się sytuacja. Nasza wiedza o sytuacji i zagrożeniu czerpiemy z tutejszych mediów, stąd pochodzi nasza wiedza o sytuacji na granicy z Rosją obwodem Ługańskim i Donieckim, gdzie każdego dnia dochodzi do jakichś incydentów, ale póki co nie ma oznak eskalacji zbrojnej” – powiedział dominikanin.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Dziś przyszedł czas na ludzi żyjących według Ewangelii,

2025-11-16 12:00

ks. Łukasz Romańczuk

Kościół katolicki jest dziś przeszkodą dla tych, którzy dążą do stworzenia społeczeństw bez wiary i bez zasad moralnych, dlatego jest przedmiotem ustawicznego ataku ze strony ateistycznego liberalizmu. W zwalczaniu Kościoła dozwolone są wszelkie środki – oszczerstwa, oskarżania czy wymyślone zarzuty. Media posługują się rzekomymi ludźmi kościoła – czasem nawet duchownymi, fałszywie zatroskanymi o jego kondycję, tymczasem ludzie ci celowo werbowani są przez różnych dziennikarzy jedynie po to, żeby atakować i ośmieszać Kościół oraz jego naukę. 

Czasem aż nie chce się wierzyć, że tak mocno można nienawidzić Polski i Kościoła. „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia” [Mt 10,22]. „Jeśli mnie prześladowali, to i was będą prześladowali” [J 15,20]. Są to słowa, które wypowiedział Jezus. Wiemy, że dzieje Kościoła świadczą o prawdziwości powyższych słów. Miliony męczenników we wszystkich wiekach jego historii, także i w naszych czasach są to ofiary nienawiści do wszystkiego co Chrystusowe. Chrystus był ukrzyżowany, jednak nadal cierpi – jest cały czas krzyżowany w swoich wyznawcach. Czasem błędem w postawie nawet samych katolików jest ich skrajny subiektywizm. Traktują naukę Chrystusa i zasady moralne selektywnie, akceptują to co odpowiada ich poglądom, a czasem słabościom w dziedzinie życia seksualnego, zapominają o tym ze chrześcijaństwo nie jest tworem ludzkim lecz dziełem i darem Bożym. I można go nie przyjąć, ale nie można tej rzeczywistości zmieniać i pomniejszać. Są zwolennicy konsumpcjonizmu, którzy zacieśniają horyzont swojej wiedzy o Kościele tylko do ram życia na tej ziemi. Uważają, że Kościół jest jedną z wielu instytucji usługowych, w których załatwia się rejestrację chrztów ślubów i zgonów. Niechęć do Kościoła wyrasta również z nieznajomości nauki chrześcijańskiej i z braków moralnych u ludzi. Pan Jezus ostrzega jednak: „Biada światu z powodu zgorszeń. Muszą wprawdzie przejść zgorszenia, lecz biada człowiekowi przez którego dokonuje się zgorszenia” [Mt 18.7]. Nienawiść do Kościoła w sercach wielu ludzi budzi zły duch, który dysponuje licznymi środkami mas-mediów, które wykorzystują ludzkie słabości ukazując fałszywy obraz chrześcijaństwa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję