Reklama

Feniks 2005

Wygrać życie doczesne i wieczne

Niedziela Ogólnopolska 15/2005

Archiwum

Ks. Marek Dziewiecki

Ks. Marek Dziewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Markiem Dziewieckim - psychologiem i autorem książek o wychowaniu - rozmawia Magdalena Korzekwa

Magdalena Korzekwa: - Księże Marku, pragnę zacząć naszą rozmowę od gratulacji. Stowarzyszenie Wydawców Katolickich postanowiło przyznać nagrodę FENIKS 2005 w kategorii książek dla młodzieży publikacjom z serii „Jak wygrać...?”, wydawanej przez Edycję Świętego Pawła w Częstochowie. Jest Ksiądz twórcą tej serii i do tej pory opublikował w niej trzy książki: „Jak wygrać życie?”, „Jak wygrać przyjaźń?” oraz „Jak wygrać kobiecość?”. Czy spodziewał się Ksiądz takiego werdyktu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. Marek Dziewiecki: - To było dla mnie zupełne zaskoczenie. Może dlatego, że wyłącznym „motywem” pisania jest dla mnie Czytelnik. Piszę dla kogoś, a nie dla czegoś. Zresztą tylko taki motyw może sprawić, że spędzam kolejne setki godzin przed komputerem, zamiast chodzić na spacery czy jeździć rowerem i nieco odpocząć. Pisanie jest dla mnie dodatkowym zajęciem, które mogę podjąć dopiero po wypełnieniu wszystkich moich obowiązków, łączących się z byciem księdzem i wykładowcą. Cieszę się, że pierwsza książka w nagrodzonej serii - Jak wygrać życie? rozeszła się już w kilkudziesięciu tysiącach egzemplarzy, a obecnie jest w sprzedaży jej czwarte wydanie. Inne publikacje są jeszcze nowościami, a mimo to od początku cieszą się dużym zainteresowaniem. To znak, że w każdych czasach ludzie tęsknią za tym, co prowadzi do rozwoju i szczęścia.

- Czytałam wszystkie Księdza książki z omawianej serii i odnoszę wrażenie, że swoim Czytelnikom stawia Ksiądz ogromne wymagania. Czy postępowanie zgodnie z zawartymi wskazówkami jest już gwarancją wygrania życia, przyjaźni, kobiecości? Od czego zacząć wygrywanie…?

Reklama

- To nie ja stawiam wymagania Czytelnikom. Wymagania te stawia nam wszystkim twarda rzeczywistość, z którą się codziennie mierzymy. Człowiek jest zagrożony z zewnątrz i przez samego siebie, przez własną naiwność, słabość, grzeszność. Jako ksiądz i psycholog często spotykam ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem. Krzywdzą siebie i innych albo okazują się bezradni wobec tych, którzy wyrządzają im krzywdę. Wspólną ich cechą jest to, że nie stawiali sobie twardych wymagań. Nie wymagali od siebie choćby tego, by nie wiązać się z osobami czy środowiskami, w których brakuje miłości i prawdy.
Podstawowa recepta na wygranie życia brzmi: kochaj i nie oczekuj niczego w zamian! Warunkiem wygrywania życia nie jest... pragnienie wygrywania, lecz pragnienie, by szlachetnie żyć, bezinteresownie kochać i naśladować Chrystusa. Na tej ziemi kochać to ryzykować odrzucenie, bo nie „pasuję” do tych, których interesują: władza, pieniądze czy naiwnie rozumiana kariera. Ale przecież - mówiąc po ludzku - nawet Bóg ryzykuje. Stwarza z miłości człowieka, czyli kogoś podobnego do siebie, kto może jednak zadać Mu cierpienie i odrzucić Jego przyjaźń. Bóg-Miłość posyła Syna, który zaryzykował wszystko, bo oddał się w nasze ręce. Historia Chrystusa upewnia nas, że zaryzykowanie życia dla miłości daje pewność, że nasze życie przyniesie plon stokrotny.

- Skąd pojawił się pomysł na serię takich właśnie książek? Czy decyzja o napisaniu pierwszej części była całkiem spontaniczna?

- Żadnej książki nie napisałem całkiem spontanicznie. Spontanicznie rozmawiam z Bogiem, odwiedzam przyjaciół, jeżdżę rowerem, słucham ulubionej muzyki, czytam. Pisanie książek jest pracą, a do pracy sama spontaniczność nie wystarczy. Każda z moich książek to owoc szczególnych spotkań z Bogiem i z ludźmi. To także owoc refleksji nad tymi spotkaniami oraz wyraz mojej wdzięczności za nie. Niektóre książki są skutkiem spotkań z ludźmi, którzy są wyjątkowo szlachetni i za których dziękuję Bogu z wielkim wzruszeniem. Inne z kolei powstają wtedy, gdy widzę poważne zagrożenia, jakim podlega współczesny człowiek. Mam nadzieję, że książki te umacniają każdego na drodze do świętości. Przecież umocnienia potrzebują nie tylko osłabieni, ale też mocni.

- Pisze Ksiądz, że „wygranie życia to wygranie wieloboju, dlatego końcowe zwycięstwo to suma codziennych małych sukcesów i zwycięstw”. Może w takim razie powinniśmy mówić o tym, jak wygrywać, a nie jak wygrać życie?

Reklama

- Słuszna uwaga. W świecie osób nie ma determinizmu ani do zła, ani do dobra. Ci, którzy błądzą, mają zawsze szansę - jak syn marnotrawny - zastanowić się i wrócić do Boga, do miłości i do świętości. Ci, którzy idą drogą świętości, powinni zachować czujność do końca. Pamiętajmy, że rzeczy mają początek i koniec, a osoby mają początek i rozwój. Potrzebna jest zatem pokora, czyli uznawanie prawdy o sobie, o własnych słabościach i silnych stronach. Potrzebna jest także zdrowa duma, która płynie z faktu, że Bóg kocha mnie dosłownie nad życie. Zdrowa duma nie ma zatem nic wspólnego z przekonaniem o własnej doskonałości. Ma natomiast wiele wspólnego z radością uczenia się od każdego człowieka i w każdej sytuacji czegoś dobrego, abym jutro był mniej niedoskonały niż dzisiaj.

- Czy czyta Ksiądz swoje książki?

- Oczywiście, mam bowiem świadomość, że nie ja wymyśliłem treści tych książek, gdyż zawarte tam prawdy pochodzą z Ewangelii oraz są owocem spotkań z Bogiem, z samym sobą i z innymi ludźmi. Ja tylko te prawdy nazwałem moim językiem. Nie jestem ani ich źródłem, ani właścicielem. Każdego dnia szukam prawdy o mnie i o moim postępowaniu. Właśnie dlatego sam jestem pierwszym czytelnikiem moich książek, a wymagania, o których tam piszę, stawiam przede wszystkim samemu sobie.

- W niezwykłych książkach omawianej serii pisze Ksiądz o zagrożeniach, które uniemożliwiają końcowe zwycięstwo. Jakie jest największe zagrożenie wobec życia, przyjaźni oraz kobiecości w dzisiejszym świecie?

Reklama

- Najpierw dziękuję za słowo „niezwykłe”. Niezwykły jest tylko Bóg i Jego dzieła, a nie ich opis... Gdy chodzi natomiast o zagrożenia, to największym zagrożeniem dla życia są naiwność i egoizm. Nie może wygrać życia ten, kto boi się myśleć lub kto nie chce kochać. Największym zagrożeniem dla przyjaźni jest budowanie więzi międzyludzkich na fundamencie innym niż miłość. Prawdziwi przyjaciele ogromnie się sobą cieszą, ale dlatego, że łączy ich miłość, a nie wspólne interesy, zakochanie czy pożądanie. Z kolei największym zagrożeniem dla kobiety jest traktowanie jej jak rzecz, którą się posiada, a nie jak osobę, którą się kocha.

- Czy do wygrania życia potrzebna jest jakaś instrukcja? Może jednak wystarczy nam zdrowy rozsądek, spontaniczność, bycie sobą?

- Doświadczenie pokazuje niezbicie, że nie. Mimo rozwoju nauki i wiedzy w XXI wieku zdrowy rozsądek wielu ludzi okazuje się często całkiem... niezdrowy. Współczesne społeczeństwo funkcjonuje nie w oparciu o wymianę wiedzy na temat świata, ale w oparciu o ideologiczne fikcje na temat człowieka. Wielu ludzi oszukuje samych siebie. Podobnie ma się sprawa ze spontanicznością. Jest ona dobrym regulatorem zachowania jedynie w przypadku niemowląt i małych dzieci, ale nigdy w przypadku ludzi dorosłych. Spontaniczność oznacza najczęściej kierowanie się zasadą chwilowej przyjemności, tymczasem życie może wygrać jedynie ten, kto kieruje się zasadą realizmu, a zatem czyni to, co wartościowsze, a nie to, co bardziej spontaniczne. Także „bycie sobą” nie jest sensownym postulatem w odniesieniu do większości ludzi tej ziemi, zwłaszcza do ludzi niedojrzałych, egoistycznych czy cynicznych. Co będzie się działo, jeśli do „bycia sobą” zachęcimy kogoś leniwego, agresora czy przestępcę?

- Z pewnością nie tylko mnie podoba się szata graficzna książek z omawianej serii, zawierająca piękne zdjęcia i pełne głębokiej treści symbole. Czy według Księdza taka szata graficzna jest ważna?

Reklama

- Na pewno tak. Człowiek nosi w sobie wrodzoną wrażliwość na piękno. Obecnie szata graficzna książki jest jeszcze ważniejsza niż w przeszłości, gdyż żyjemy w cywilizacji zwanej kulturą obrazkową. Zagrożeniem jest oderwanie szaty graficznej od treści. Piękno powinno zawsze zastanawiać, pomagać w poszukiwaniu miłości i prawdy. Medytacja jest w swej istocie czymś więcej niż zachwytem nad barwami, kształtami czy dźwiękami. Jest zachwytem nad tajemnicą człowieka oraz nad tajemnicą miłości, bez której istnienie człowieka staje się niezrozumiałe. Cieszę się, że w omawianej serii szata graficzna jest nie tylko piękna, ale też starannie przemyślana. Pomaga zatem Czytelnikowi, by nie tylko zachwycał się pięknem, ale by piękno prowadziło go do prawdy i dobra.

- Mityczny Feniks odradza się z popiołów… Czy wierzy Ksiądz, że książki z serii „Jak wygrać?” pomogą Czytelnikom obudzić w sobie coś dobrego, o czym zapomnieliśmy?

- Takie jest, oczywiście, moje marzenie. W sercach ludzi są pragnienia i aspiracje, których nikt nie przekreśli, gdyż są to Boże marzenia. Bóg nie tylko pragnie, byśmy wygrywali życie po obu stronach istnienia. On zrobił wszystko, by tak się rzeczywiście stało. Przyszedł do nas osobiście. Pozwolił się przybić do krzyża i zamknąć w grobie. Ludzie cyniczni i grzeszni przez trzy dni łudzili się, że potrafią zabić miłość. Być może z popiołu nikt się nie odrodzi, ale z miłości na pewno tak. Zwłaszcza jeśli jest to Boża miłość, która przemienia, zdumiewa i pozostaje. Życzę Czytelnikom, by zmartwychwstawała w nich ta właśnie Miłość, dzięki której wygrywamy życie po obydwu stronach istnienia.

- W imieniu wielu adresatów serii „Jak wygrać...?” dziękuję za niezwykłe książki. Życzę, by spełniły się marzenia Czytelników związane z kolejnymi pozycjami…
Serdecznie dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Służą – strzegą – prowadzą

Są jednymi z najbardziej tajemniczych istot pojawiających się na biblijnych kartach. Uczestniczą w najważniejszych momentach historii zbawienia. Interweniują w naszym życiu niczym agenci do zadań specjalnych i nie afiszują się ze swoją obecnością. Kim są, czym się zajmują i jak wyglądają?

Anioły znajdują się nie tylko w niebie, choć wydaje się, że jako dla istot czysto duchowych jest to dla nich naturalne miejsce. Ich najważniejszymi zadaniami są poznawanie, wielbienie, chwalenie i miłowanie Boga. Pełnią jeszcze jedną funkcję: opiekują się ludźmi. Poznajmy Bożych posłańców przez ich czyny na Ziemi.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Świdnica. Zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot. Miał 72 lata

2025-10-02 21:00

[ TEMATY ]

Pszenno

śmierć kapłana

kapłan diecezji świdnickiej

ks. Kazimierz Gniot

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

ks. kan. Kazimierz Gniot (1953-2025)

We wtorek 2 października w Świdnicy zmarł ks. kan. Kazimierz Gniot, wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Pszennie.

Urodził się 21 kwietnia 1953 r. w Leśnej. Po ukończeniu Technikum Górniczego w Zgorzelcu w 1973 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Po sześciu latach studiów filozoficzno-teologicznych 19 maja 1979 r. z rąk bp. Wincentego Urbana otrzymał święcenia kapłańskie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję