Redakcja National Catholic Register zauważa, że komentarze kard. Müllera są również następstwem wielu kontrowersyjnych wypowiedzi niemieckich i europejskich biskupów, które pojawiły się w minionych tygodniach. Należą do nich wypowiedź kardynała Reinharda Marxa z Monachium, który 3 lutego powiedział, że księża powinni mieć prawo do zawierania małżeństw „nie tylko z powodów seksualnych”, ale także aby „nie byli tak samotni”, oraz kardynała Jean-Claude'a Hollericha z Luksemburga, który stwierdził, że nauczanie Kościoła na temat homoseksualizmu jest „fałszywe” i wymaga rewizji. W styczniu 120 homoseksualnych pracowników Kościoła w Niemczech domagało się błogosławieństwa dla związków osób tej samej płci i zmiany kościelnych zasad pracy - inicjatywa ta została przyjęta z zadowoleniem przez Niemiecką Konferencję Biskupów.
„Ludzie zsekularyzowani”
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Zdaniem kardynała Müllera, wielu z tych, którzy promują takie poglądy, to „ludzie zsekularyzowani”, którzy „chcą zachować nazwę «katolicki», pozostać w instytucji i brać pieniądze, ale nie przyjmą nauczania słowa Bożego”. „Relatywizują wiarę katolicką, ale pozostają przy swoich tytułach: kardynałów, biskupów, profesorów teologii - ale w rzeczywistości nie wierzą w to, co mówi Kościół” - zauważył i określił takich ludzi jako „materialistów”, których podstawą wiary nie jest stworzenie i Objawienie, lecz pseudonauki.
Zauważył, że popierana przez wielu z nich ideologia LGBT „jest całkowicie idiotyczna, ponieważ jej mitologia neognostycka jest absolutnie sprzeczna z ludzką naturą, nie tylko w sensie biologicznym, ale także filozoficznym”. Przestrzegł, że błogosławieństwo par tej samej płci promowane przez niemieckich biskupów jest „absolutnie bluźnierstwem”, ponieważ jest „zaprzeczeniem struktury istot ludzkich jako mężczyzny i kobiety, i nie może być tam żadnego błogosławieństwa”. Odrzucił również pomysł, proponowany przez niektórych w niemieckim Kościele, że ksiądz powinien utrzymywać stosunki seksualne z kobietami, aby „potem nie dobierał się do chłopców”, jako „argumentację skandaliczną!”.
Reklama
Podtrzymując nauczanie poprzednich papieży, kard. Müller stanowczo wykluczył również diakonat kobiet, mówiąc, że „diakonat sakramentalny jest jednym ze stopni niepodzielnego, potrójnego sakramentu święceń, który zgodnie z trwałą tradycją apostolską nie może być udzielany kobietom”. Mimo to niemiecka „droga synodalna” 4 lutego opowiedziała się za święceniem kobiet, chociaż jej członkowie nie mają prawa do głosowania przeciwko prawdzie objawionej, nieomylnie zdefiniowanej przez Magisterium Kościoła. Niemiecki purpurat kurialny ostrzegł ponadto przed zdecydowanymi atakami przeciwko sakramentom, zwłaszcza Najświętszemu Sakramentowi i sakramentowi święceń. „Niemało osób zaprzecza ofiarnemu charakterowi Eucharystii i rzeczywistej obecności w niej Pana Jezusa” – zauważył i wskazał, że „zagrożona jest rola kapłana i istota wiary”. Jego zdaniem, osoby forsujące te zmiany nie mają „nadprzyrodzonego zrozumienia” i wzywają do odejścia od nauczania Soboru Watykańskiego II.
Kapłaństwo „pracownika socjalnego”
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary zarzuca wspomnianym osobom, że chcą „zniszczyć sakramentalne kapłaństwo, najpierw będąc przeciwko celibatowi, a następnie zaprzeczając nadprzyrodzonemu ustanowieniu tego sakramentu”. Chcieliby zrelatywizować kapłaństwo sakramentalne, aby pozostał „pracownik socjalny”. Jego zdaniem przywódcy kościelni i świeccy katolicy, którzy forsują te antykatolickie poglądy, nie wierzą w Sąd Ostateczny. „Ich zdaniem sam Bóg musi się usprawiedliwić”. Ostrzegł jednak, że sąd nad nimi będzie surowszy, zważywszy na to, że dokonali apostazji. „Jako apostata, taka osoba ma większą winę niż ktoś, kto nigdy nie słyszał o wierze katolickiej” - stwierdził.
Zauważył, że nie skrytykują oni dekadencji świata, ani nie „odważą się” powiedzieć „aborcja to dzieciobójstwo”, bo wtedy „zostaną brutalnie zaatakowani”. Koncentrują się natomiast na nadużyciach seksualnych wobec małoletnich, ale wykorzystują je, by promować swój własny program, nie badając przyczyn ani nie nalegając na wyświęcanie księży, którzy potrafią żyć we wstrzemięźliwości. „Mówią, że wstydzą się nadużyć seksualnych, ale nie mówią, jakie szkody zostały wyrządzone duszom tych, którzy zostali wykorzystani i tym którzy ich skrzywdzili, i jakie szkody wyrządzono Ciału Chrystusa” - powiedział.
Reklama
„Instrumentalizują istoty ludzkie; nie mają szacunku dla ludzi. Manipulują młodymi ludźmi, wylewają łzy nad ofiarami nadużyć; ale dla innych nie mają żadnego zainteresowania” – powiedział niemiecki purpurat kurialny. Stwierdził, że ci, którzy opowiadają się za zmianami takimi jak te w „drodze synodalnej” „nie są reformatorami”, ale prą ku „deformacji Kościoła, sekularyzacji domu Boga w Trójcy Jedynego”. Zaznaczył, że kluczowym problemem jest pragnienie kompromisu ze światem, niechęć do życia w napięciu związanym z przeżywaniem wiary w dzisiejszym wysoce zsekularyzowanym społeczeństwie. Wielu biskupów chce być kochanymi i szanowanymi przez społeczeństwo, tak jak to było w XIX wieku, ale wiedzą, iż nie mogą zmienić wiary, więc nazywają swoje wysiłki w tym kierunku „rozwojem doktryny” i w ten sposób „niszczą i zaprzeczają wierze objawionej”.
Ataki na wiernych biskupów
Zapytany o nieustające ataki na takich hierarchów jak kard. Rainer Maria Woelki z Kolonii, bp Rudolf Voderholzer z Ratyzbony, a ostatnio papież Benedykt XVI (w związku z oskarżeniami o niewłaściwe traktowanie przypadków nadużyć sprzed ponad 40 lat, którym papież-senior zaprzecza), kard. Müller podkreślił, że wszyscy wspomniani biskupi „podjęli najwięcej działań przeciwko tym nadużyciom”, podczas gdy inni biskupi, wikariusze generalni i inni odpowiedzialni za zajmowanie się sprawami nadużyć „popełnili wielkie błędy, ale nie są krytykowani, ponieważ należą do tej ideologicznej grupy autosekularyzacji”. Zauważył, że on i inni biskupi są na innym „poziomie teologicznym” niż ich przeciwnicy, którzy „nie mają żadnych argumentów, tylko ataki personalne i oszczerstwa”. Stwierdził, że na przykład kard. Woelki „w żaden sposób nie może być obwiniany” za niewłaściwe prowadzenie spraw dotyczących nadużyć, „ale najbardziej wściekli oszczercy wśród jego niemieckich braci biskupów mogą uniknąć odpowiedzialności tylko dlatego, że po ich stronie są antykatolickie mass media…których uprzedzenia, sięgają czasów Kulturkampfu”, konfliktu z lat 1872-1878 pomiędzy pruskim rządem Otto von Bismarcka a Kościołem katolickim, kierowanym przez papieża Piusa IX.
Reklama
„Opowiadają się oni przeciwko prawu naturalnemu, a to, czego ostatecznie nie akceptują, to stanowisko nadprzyrodzone: że najwyższą władzą jest osobowy i kochający Bóg, a nie my" - powiedział. Ponadto, jak zauważył kard. Müller, ludzie tacy, jak kard. Marx są często faworyzowani przez prasę, ponieważ „są najlepszymi promotorami celów, które chcą osiągnąć - zneutralizować Kościół i uniemożliwić mu udzielanie odpowiedzi na głębokie pytania egzystencjalne”.
Co jest potrzebne?
Patrząc w przyszłość, kard. Müller zaznaczył, że to do papieża Franciszka i Kolegium Kardynalskiego należy wkroczenie i zdyscyplinowanie tych biskupów i „drogi synodalnej” zanim będzie za późno. Zaapelował ponadto, aby papież miał więcej niemieckich konsultantów, którzy wyjaśnią mu dokładnie, co się dzieje. Mówiąc szerzej skorygowanie tych błędnych nauk „może być dokonane jedynie poprzez promowanie lepszego, teologicznie kompetentnego episkopatu”, jak to miało miejsce „w czasach reformacji w Niemczech i w innych krajach” - powiedział.
Zwracając się do wiernych katolików znoszących ciągłe ataki z powodu wiary były prefekt Kongregacji Nauki Wiary przytoczył słowa Pana Jezusa z Kazania na Górze (Mt 5,11-12): „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”.