Podczas Eucharystii, której przewodniczył bp Wiesław Śmigiel, obecni byli również bp Józef Szamocki, biskup pomocniczy oraz bp Andrzej Suski, biskup senior, liczni kapłani, klerycy Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu wraz z moderatorami oraz osoby konsekrowane.
- To msza święta, w czasie której pokazujemy naszą jedność. W bazylice katedralnej, matce kościołów Diecezji Toruńskiej, wobec Chrystusa przede wszystkim, ale też wobec braci i sióstr odnowimy swoje przyrzeczenia kapłańskie, odnowimy pierwotną miłość i przypomnimy sobie o naszej gorliwości, która przyprowadziła nas kiedyś do sakramentu święceń, dała siły do posługi i wciąż nam pozwala głosić w porę i nie w porę słowo Boga – mówił biskup Śmigiel.
W trakcie homilii przypomniał o źródle powołania kapłańskiego i jego roli dla wspólnoty, jak również o niezwykle ważnej roli jedności. "Najskuteczniej można zaszkodzić wspólnocie, jeśli wprowadzi się w nią pełne emocji i bolesne podziały. Zajmuje się wówczas ona wyłącznie sobą, swoimi wewnętrznymi kłótniami, stara się powoływać nowe zespoły, aby rozwiązywać kryzysy i zapomina o swojej prawdziwej misji. Nie potrzeba wówczas zewnętrznych sił, aby zaszkodzić, osłabić, odebrać ewangeliczną radość. Dotyczy to wszystkich wspólnot, Kościoła, diecezji, parafii i rodziny". Dlatego też w Wieczerniku Chrystus w szczególny sposób modlił się o jedność.
Biskup Śmigiel zwrócił uwagę na współczesne przyczyny braku jedności: „Zauważmy, że dzisiaj przeciwnicy Kościoła rzadko negują samego Pana Jezusa Chrystusa, choć coraz odważniej krytykują naukę ewangeliczną lub przynajmniej odbierają jej prawo istnienia w przestrzeni publicznej, jednak z pełną mocą starają się uderzyć i zachwiać jedność. Dotyczy to jedności z Ojcem Świętym, jedności z biskupami, a w konsekwencji jedności między nami. Najpotężniejszą bronią złego ducha jest nieustanne wprowadzanie zamętu, podziału, wzajemnej niechęci. Takie działanie nie jest charakterystyczne dla jednej ludzkiej opcji lub stronnictwa, ale raczej charakteryzuje przeciwników Kościoła Chrystusowego, którzy z łatwością odwołują się do różnych argumentów. Jedni odwołują się do tak zwanych nowinek, poprawności, atrakcyjności czy skuteczności, ale inni sięgają do argumentów tradycjonalizmu, który jest także szkodliwy. Zdrowa tradycja to ciągłość i zmiana. Najpierw to szacunek i trwanie w tym, co niezmienne, czyli w nauce Apostołów, w łamaniu chleba modlitwie i wspólnocie - tak to opisały Dzieje Apostolskie. Można przyjąć, że jest to odważne strzeżenie depozytu wiary, ale w zdrowej tradycji. Jest też miejsce na zmianę, czyli odczytywanie znaków czasu i ewangeliczną odpowiedź na nie. Trzeba uważać, aby to, co drugoplanowe, mało istotne, nie przesłoniło tego, co najważniejsze. Treści i motywacje rozbijania jedności są różne, ale metody podobne, a cel wspólny: odebranie autorytetu Ojcu Świętemu, skłócenie nas między sobą, a w konsekwencji przeciwstawienie wiernych pasterzowi. Już Jezus przestrzegał uczniów, że uderzenie w pasterza rozproszy również owczarnię”.
Tymczasem wierni poszukują autentycznych świadków Chrystusa. To właśnie więź z Nim jest tym, co pociąga do poznawania Boga. „Co powinien czynić kapłan, by być sobą i dziś działać w zgodzie z powołaniem? Najprostsza odpowiedź to taka, która mówi, że powinien być wiernym uczniem Chrystusa, pełnym wiary, nadziei i miłości. Powinien także dbać o jedność z Ojcem Świętym, biskupami, innymi prezbiterami i wszystkimi innymi członkami Kościoła. Takich kapłanów pragną dziś spotkać ludzie - nie tych, którzy uwielbiają sami siebie i dbają o to, żeby być lepszymi od innych, ale autentycznych, pełnych świętości. Nie narzekających, złorzeczących, przygnębionych i tylko krytykujących siebie nawzajem, ale kapłanów uczciwych, prawdomównych, bezinteresownych, wspierających się wzajemnie i głoszących Dobrą Nowinę". Tymczasem "tam, gdzie nie ma kapłanów i już nie mówi się słów konsekracji ani rozgrzeszenia, codzienny chleb, nawet jeśli jest go pod dostatkiem, traci smak, a zdobycze cywilizacji nie cieszą, czasem potrafią być ciężarem"
Toruński pasterz podziękował również tym, którzy ofiarnie ruszyli na pomoc uciekinierom z ogarniętej wojną Ukrainy: "Jedność kapłańska to również siła i odwaga głoszenia Ewangelii w każdym czasie i w zmieniających się okolicznościach, dlatego wobec wojny na Ukrainie i uchodźców nie tylko ich wspieramy modlitwą i postem, z czego niektórzy nawet potrafią kpić, ale również jałmużną. Przyjmujemy ich do naszych parafii, pod nasz wspólny dach i dzielimy się z nimi chlebem i miłością. Dziękuję wam, drodzy bracia kapłani, za wasze świadectwo, wielkoduszność i pomoc. Dziękuję też klerykom, którzy dbają o uchodźców, mieszkających w gmachu seminarium jak o swoją rodzinę".
Bp Wiesław Śmigiel poświęcił oleje chorych i katechumenów oraz konsekrował krzyżmo, które w ciągu roku służą do udzielania sakramentów chrztu, bierzmowania, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych czy innych konsekracji. Po zakończeniu Eucharystii oleje zostały przewiezione do budynku Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu gdzie będą rozdzielane do wszystkich miejsc kultu naszej diecezji. W czasie liturgii duchowni odnowili przyrzeczenia, które złożyli w czasie swoich święceń kapłańskich. Uroczystości uświetnił śpiew absolwentów i studentów Studium Muzyki Kościelnej Diecezji Toruńskiej pod kierownictwem dyrektora placówki, ks. Macieja Kępczyńskiego.
Toruński pasterz zachęcił wiernych do modlitwy za kapłanów oraz o liczne i święte powołania do służby Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu