Reklama

Kościół

Dr Milena Kindziuk: To Edmund Wojtyła ukierunkował młodość Jana Pawła II

„Edmund ukierunkował młodość Papieża, wpłynął na jego życiowe wybory. W książce starałam się dogłębnie ukazać ten wielki, dotąd niedoceniany chyba, wpływ Edmunda na młodszego o 14 lat brata Karola – przyszłego papieża” – mówi w rozmowie z KAI dr Milena Kindziuk z UKSW, autorka pierwszej biografii Edmunda Wojtyły.

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dawid Gospodarek (KAI): Do tej pory Edmund znany był raczej jako brat polskiego papieża. W internetowych encyklopediach poświęcono mu zaledwie kilka akapitów, nawet w książkach o Janie Pawle II nie znajdziemy o nim zbyt wielu informacji. Tymczasem Pani udało się napisać jego pierwszą biografię, i to bardzo bogatą w fakty, z odwołaniem do źródeł, ze wspomnieniami świadków. Proszę opowiedzieć, co zmobilizowało Panią do pracy nad książką o Edmundzie Wojtyle?

Dr Milena Kindziuk: Najbardziej chyba fascynacja tą postacią ludzi jemu współczesnych. Na klepsydrze Edmunda odnalazłam zapis: „Umarł jako ofiara swego zawodu, poświęcając swe młode życie cierpiącej ludzkości”. W prasie natomiast, zaraz po jego pogrzebie w 1932 roku, pisano: „Doktor Edmund Wojtyła był nieprzeciętnym, wartościowym człowiekiem, który miał wszelkie dane na znakomitego lekarza, od którego ludzkość mogła się wiele, bardzo wiele spodziewać”. Dlaczego 26-letni, początkujący lekarz, prawie wiek temu, w epoce, kiedy media nie odgrywały takiej roli jak dzisiaj, został uznany za kogoś, po kim ludzkość mogła się wiele spodziewać?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dlaczego przyjął w szpitalu w Bielsku-Białej pracę jako „zakaźnik” na najbardziej niebezpiecznym oddziale, w dobie, gdy nie było jeszcze antybiotyków, a więc ze świadomością narażania własnego życia? Czy był może szaleńcem? A jeśli nie - to jakie motywy nim kierowały, gdy z tak wielkim oddaniem leczył pacjentów, a ostatecznie dziewczynę, od której zaraził się szkarlatyną?

To mnie intrygowało. Tym bardziej, że Edmund był mi już bliski, gdy pisałam książkę o jego bracie Janie Pawle II, potem o matce Emilii, a później biografię obojga rodziców - Emilii i Karola Wojtyłów. On natomiast cały czas pozostawał gdzieś w cieniu tej rodziny i samego Papieża. Napisanie biografii Edmunda było więc dla mnie niejako naturalną koleją rzeczy.

KAI: Jak wyglądała praca nad książką?

Reklama

– Całymi latami docierałam do relacji świadków, wśród nich do rodziny Wojtyłów, badałam polskie i zagraniczne archiwa, odwiedzałam miejsca związane z Edmundem (odkryłam też nowe). Zdobyłam wiele dokumentów, które pomogły ustalić np. jego dokładne CV (wydobyłam metrykę jego urodzenia i chrztu z Kriegsarchiv z Wiednia; ustaliłam różne miejsca zamieszkania; wyjaśniam, dlaczego otrzymał dyplom doktora „wszech nauk lekarskich” itd.). Cieszę się, że udało mi się też ustalić nieznane dotąd szczegóły dotyczące okoliczności śmierci doktora Wojtyły (na początku agonii poprosił o spowiedź i komunię św.; szczególnym kultem darzył św. Mikołaja itd.), dotarłam też do informacji na temat pacjentki, od której zaraził się szkarlatyną, odnalazłam nawet jej grób. Zdarzenia z życia Edmunda, jak puzzle, powoli układały się w całość. Ufam, że udało mi się nakreślić portret brata Jana Pawła II.

KAI: Ciekawą kwestią, również dla zrozumienia samego Jana Pawła II, jest poznanie wpływu Edmunda na młodszego brata. Co o tym wiemy?

– Sam Papież mówił, że śmierć brata przeżył „chyba nawet głębiej niż śmierć matki”. Edmund, jak opowiadali mi m.in. starsi mieszkańcy Wadowic, czynił wszystko, by jego młodszy o 14 lat brat Karol jak najmniej odczuł przedwczesne odejście matki. Zabierał go na mecze piłki nożnej, na przedstawienia teatralne w Wadowicach (Edmund grał jako aktor w sztukach, Karol od niego przejął fascynację teatrem), także na górskie wycieczki. Papież do końca życia wspominał, że po raz pierwszy w górach był z bratem Edmundem i że było to w Dolinie Pięciu Stawów w Tatrach. Wreszcie, Edmund kształtował duchowość brata, obok ojca, także on uczył go wiary, zabierał do kościoła. A później, gdy poznał narzeczoną, nawet odkładał swój ślub, gdyż, jak twierdził „musi opiekować się młodszym bratem i stworzyć mu warunki do zdobywania wykształcenia”. Była to prawdziwa przyjaźń, miłość braterska. Kard. Stanisław Dziwisz, który wiele razy rozmawiał o Edmundzie z Janem Pawłem II, stwierdził, że Edmund ukierunkował młodość Papieża, wpłynął na jego życiowe wybory.

Reklama

W książce starałam się dogłębnie ukazać ten wielki, dotąd niedoceniany chyba, wpływ Edmunda na młodszego o 14 lat brata Karola – przyszłego papieża.

KAI: Czy podczas zbierania materiałów, opracowywania treści, czuła Pani jakieś wsparcie samego Edmunda? Słyszałem, że towarzyszyły Pani pewne tajemnicze „zbiegi okoliczności”…

- Faktycznie, kiedy napisałam w jednym z felietonów w „Gościu Niedzielnym”, że przygotowuję biografię Edmunda Wojtyły i szukam świadków życia jego narzeczonej Jadwigi Urban, odezwała się do mnie Ewa Czaicka, mieszkanka Mucharza, czyli miejscowości, z której pochodziła narzeczona (mail od niej rozpoczyna książkę!). Była w trakcie pisania scenariusza do sztuki o Edmundzie i Jadwidze, zaprosiła mnie do siebie, opowiedziała o tej relacji. Niedługo potem odezwali się kolejni czytelnicy „Gościa” - kuzyni narzeczonej! Rozmowy te stały się inspiracją do napisania osobnego rozdziału o tej wielkiej miłości, brutalnie przerwanej przedwczesnym odejściem Edmunda. Były to małe cuda, które na bieżąco pomagały mi rozeznawać, jakie jeszcze wątki powinny się znaleźć w biografii brata Jana Pawła II. Kiedy natomiast kończyłam już pisać książkę, zupełnie nieoczekiwanie dowiedziałam się, że zachowały się – w formie listów – świadectwa narzeczonej o Edmundzie. Nie mogłam do nich nie dotrzeć. Przytaczam je na łamach biografii, są to chyba najpiękniejsze zapisy o tej miłości i o samym Edmundzie.

KAI: Po opublikowaniu Pani książki „Edmund Wojtyła. Brat św. Jana Pawła II” w przestrzeni publicznej na nowo został podjęty temat wyniesienia na ołtarze brata św. Jana Pawła II. Czy według Pani jest szansa na proces beatyfikacyjny?

Reklama

- Jestem przekonana, że tak. Gdy napisałam biografię Emilii i Karola Wojtyłów, to wkrótce potem rozpoczął się ich proces beatyfikacyjny [śmiech]. Ufam, że tak będzie również w przypadku Edmunda! Bardzo bym tego chciała, moim zdaniem Edmund na to zasługuje. Mógłby zostać wyniesiony na ołtarze z racji dobrowolnego oddania życia „dla” bliźniego. Można oddać życia „za” kogoś, umrzeć jakby w jego zastępstwie, jak o. Maksymilian Kolbe, ale można też oddać życie „dla” kogoś, w imię miłości tak wielkiej, że zapomina się o sobie i o swoim bezpieczeństwie, byle tylko pomóc drugiemu. Taki właśnie był czyn oddania życia przez 26-letniego doktora Edmunda Wojtyłę, który leczył chorą zakaźnie pacjentkę, w konsekwencji czego sam się zaraził i umarł. W ciszy swego wnętrza żył on miłością Boga, z której wypływała cała hierarchia jego życia chrześcijańskiego. Kochał Boga i dlatego realizował miłość bliźniego. Ofiarna praca Edmunda i jego niezwykłe poświęcenie dla zarażonej szkarlatyną pacjentki nie wynikały jedynie z czystej ludzkiej szlachetności, ale miały podłoże religijne, były zakorzenione w wierze, i to nadawało jego czynom dodatkową wartość duchową. Beatyfikację z tego właśnie powodu dopuszcza watykański dokument, według którego można kogoś wynieść na ołtarze nie tylko z racji męczeństwa lub heroiczności cnót, ale także z powodu heroicznego ofiarowania życia. Jest to nowa procedura kanonizacyjna, zatwierdzona przez papieża Franciszka. O tym, że właśnie tę drogą mógłby „pójść” proces Edmunda Wojtyły, mówił też ostatnio ks. Sławomir Oder, postulator procesu beatyfikacyjnego Emilii i Karola Wojtyłów.

KAI: Pojawiały się już inicjatywy wyniesienia Edmunda na ołtarze, prawda?

- Tak, we Włoszech w 1997 roku zawiązał się nawet komitet do spraw beatyfikacji. Starania o rozpoczęcie procesu podejmowały też indywidualne osoby, na przykład mieszkający w Austrii Józef Urbańczyk, sztygar Kopalni Węgla Kamiennego Piast, który w latach osiemdziesiątych wyemigrował z Polski, do dziś propaguje życie i działalność doktora Wojtyły Gdzie tylko ma okazję, rozpowszechnia jego kult. Postarał się również o modlitwę w intencji beatyfikacji Edmunda - z imprimatur biskupa pomocniczego w Krakowie Albina Małysiaka. Powielił ją w tysiącach egzemplarzy i rozdawał w środowisku ludzi związanych z Kościołem w Austrii i w Polsce. Teraz rozdaje ją podczas pielgrzymek, które organizuje ramach Polskiej Misji Katolickiej w Austrii. Ponadto, wielu ludzi w Polsce i na świecie modli się za wstawiennictwem Edmunda. Wiem, że wypraszają łaski, przede wszystkim związane z odzyskaniem zdrowia. Piszę o tym wszystkim w książce. Sama jestem zaskoczona, że istnieje tak duży oddolny kult Edmunda i że ludzie, jak mi mówili, są przekonani o jego świętości.

Reklama

Wspomnę i o tym, że wśród moich rozmówców byli i tacy, którzy sytuują Edmunda w długim szeregu bohaterów. Proszą, by go nie gloryfikować, nie umieszczać na piedestale, nie czynić z niego „świętego z obrazka”. Bo takich jak on, wiernych powołaniu lekarskiemu ze względu na wiarę i chrześcijańską postawę wobec życia, istniało wielu w historii, także w ostatnich latach. Faktycznie, Edmund nie był jedynym heroicznym lekarzem. Tak jak np. ks. Popiełuszko nie był jedynym w historii męczennikiem za wiarę. Kościół jednak stawia pewne postacie za wzór i wynosi je na ołtarze, nie tylko po to, by je naśladować i modlić się za ich wstawiennictwem, ale także po to, by współcześni „naśladowcy” mieli pewność, że też podążają drogą świętości.

Natomiast, ostatecznie świętość potwierdza zawsze Bóg - cudem dokonanym za wstawiennictwem kandydata na ołtarze. Dlatego cud jest w procesie beatyfikacyjnym traktowany jako pieczęć czyjejś świętości.

Reklama

KAI: Czyim Edmund mógłby być patronem?

- Na pewno lekarzy i wszystkich medyków, którzy z oddaniem służą na co dzień chorym. Ale też Edmund może inspirować dzisiaj młodych ludzi w wytrwałym dążeniu do realizowania swych celów, marzeń, zdobywania wykształcenia – tak jak on, mimo trudności materialnych i przeciwności losu, ale z pasją, by tylko spełnić swe życiowe powołanie. Jest też wzorem przyjaźni i miłości braterskiej (młodszego o 14 lat brata Karola – przyszłego papieża kochał naprawdę bezgranicznie!) oraz miłości narzeczeńskiej (po jego tragicznej śmierci narzeczona nigdy już z nikim się nie związała; „kochałam tylko raz! - mówiła). Wreszcie, Edmund może być przykładem dobrego chrześcijanina, który, jak on, kocha życie, świat, przyrodę, góry. Jak wspominała narzeczona Edmunda, nieustannie podziwiał on piękno stworzenia, które było dla niego zawsze odbiciem piękna Stwórcy.

***

Milena Kindziuk, „Edmund Wojtyła. Brat św. Jana Pawła II”, Wydawnictwo WAM, 2022

2022-06-13 12:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wrocław dla św. Jana Pawła II

Tysiące wrocławian wspólnie przygotowywało się i przeżywało kanonizację Jana Pawła II. 26 kwietnia dla uczczenia Papieża Polaka peleton rowerzystów przejechał z Ostrowa Tumskiego na wrocławski hipodrom, miejsce spotkania papieża z mieszkańcami Wrocławia w 1983 r. Rowerzyści ubrani byli w barwy papieskie: biało-żółte. W sobotnim wydarzeniu wzięło udział blisko 300 uczestników, a wśród nich nie tylko wrocławianie, ale m.in. mieszkańcy Oleśnicy czy Obornik Śląskich. – Cieszymy się jego świętością i chcemy zamanifestować, że kanonizacja naszego papieża jest dla nas ważnym wydarzeniem – mówił ks. Jerzy Babiak, dyrektor Salezjańskiego Liceum Ogólnokształcącego, współorganizator przejazdu papieskiego realizowanego wspólnie z Radiem Rodzina.

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję