Reklama

Wiadomości

List z Kijowa: mimo pozorów normalności dramat wojny trwa

Chociaż na pozór życie na ulicach stolicy Ukrainy toczy się normalnym rytmem, to jej mieszkańcy stale są narażeni na groźbę utraty życia, a do końca wojny stale daleko – pisze z Kijowa przełożony dominikanów na Ukrainie, o. Jarosław Krawiec OP.

[ TEMATY ]

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/Viacheslav Ratynskyi

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drogie Siostry, Drodzy Bracia,

Od mojego ostatniego listu z Ukrainy minęło ponad dwa tygodnie. Ten dłuższy czas między kolejnymi opowieściami wydawałby się świadczyć o powrocie do normalności. Gdyby ktoś z Was przyjechał teraz do Kijowa lub Lwowa, nie wiedząc, że od czterech miesięcy toczy się wojna Rosji przeciwko Ukrainie, to mógłby na pierwszy rzut oka nie zorientować się, że coś jest nie tak. Oczywiście poza widokiem wielu kobiet i mężczyzn chodzących po ulicach w wojskowych mundurach, codzienne życie zdaje się toczyć coraz bardziej normalnie. To jednak tylko pozór. Wystarczy porozmawiać z miejscowymi ludźmi i szybko okazuje się, że do normalności wciąż daleko. Co gorsze, nie wiadomo kiedy ona powróci, bo końca wojny póki co nie widać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Boleśnie przypomniał nam o tym miniony weekend. W sobotę kilkadziesiąt rosyjskich rakiet spadło w okolicach Żytomierza, Lwowa i Czernichowa. A później przyszedł tragiczny dla Kijowa niedzielny poranek. Byłem akurat w Fastowie, kiedy przed 6 rano rozbudziły mnie wyjące syreny. Kilkanaście minut później dało się słyszeć głuchy odgłos wybuchu. Nawet pies o. Pawła, sympatyczny i bardzo spokojny labrador, wyraźnie się zaniepokoił. Okazało się później, że to ukraińska obrona przeciwlotnicza strąciła jedną z rakiet lecących w stronę Kijowa. Chwilę później dostałem wiadomość od o. Jakuba: „Spadły rakiety. U nas wszystko w porządku”. Pociski uderzyły w miejsce znajdujące się niedaleko naszego klasztoru, więc bracia doskonale słyszeli jak leciały i wybuchały. Dla wszystkich stało się jasne, że Rosjanie nie odpuścili i znów zaatakowali stolicę. Budynek, w który trafiła jedna z rakiet był uszkodzony już kilka tygodni wcześniej. Teraz został bardzo mocno zniszczony. Niestety ucierpieli również jego mieszkańcy, w tym 7-letnia dziewczynka, którą udało się wydobyć spod zawału. Zdjęcie niesionego na noszach dziecka szybko obiegło świat. Po południu poszedłem zobaczyć co się stało. To poruszające widzieć, jak dobrze znane miejsca, stają się ruinami. Oczywiście nie było dostępu bezpośrednio do miejsca tragedii. Obserwując z oddali pracę służb, widziałem wracających do wozów strażaków. Byli bardzo zmęczeni pracą i upałem. Razem z ratownikami, lekarzami, fachowcami od gazu i elektryczności, to właśnie oni od samego początku tej wojny są niezłomnymi bohaterami, którzy w wielu miejscach Ukrainy codziennie ratują ludzkie życie i mienie.

Reklama

Ten atak był jak budzik, który przerwał wzrastającą nadzieję, że jesteśmy bezpieczni i przypomniał o wojnie mieszkańcom Kijowa, a zwłaszcza tym, którzy niedawno wrócili do miasta. Słyszałem dziś o osobach, które odłożyły decyzję o powrocie do domu na później. Oprócz lecących w kierunku Ukrainy rosyjskich rakiet z niepokojem spoglądamy również w stronę Białorusi. A to przecież tylko perspektywa Kijowa, gdzie mieszkam wraz z braćmi. Co mają powiedzieć ludzie na wschodzie i południu Ukrainy? U nich dzieją się naprawdę straszne rzeczy.

Podziel się cytatem

Reklama

Ostatni tydzień spędziłem w podróży. Na kilka dni odwiedzili Ukrainę o. Alain, socjusz generała Zakonu oraz o. Łukasz, polski prowincjał. Już dawno umawialiśmy się z o. Alainem na spotkanie w Ukrainie, ale ciągle coś przeszkadzało w realizacji tych planów. W końcu się udało. Spotkaliśmy się, trochę jak w filmie szpiegowskim, na parkingu przy jednym z supermarketów w słowackim miasteczku Michalovce. Ojciec Alain dotarł tam z Węgier dzięki życzliwości o. Jacka z Debreczyna. Miło było spotkać przy okazji jednego z dwóch polskich dominikanów pracujących na Węgrzech, tym bardziej, że o. Jacek nie omieszkał przywieść i podarować nam kilku butelek wyśmienitego Tokaja. Na słowacko-ukraińskim przejściu granicznym wywołaliśmy małą sensację, a dokładnie mówiąc, nowy belgijski paszport o. Alaina. Dokument, który zdobią bohaterowie kreskówek, bardzo spodobał się ukraińskim funkcjonariuszkom straży granicznej, które zaczęły rozpoznawać nadrukowane postaci. Ale czy można się dziwić sympatii do Smerfów czy Lucky Lucka? Oddając dokument, pani oficer stwierdziła: „Taki piękny, że aż szkoda stawiać w nim pieczątki”.

Reklama

Szybko dotarliśmy do Mukaczewa na Zakarpaciu, które jest jednym z regionów Ukrainy tworzących mieszankę kultur, języków i religii. Zatrzymaliśmy się u biskupa Mikołaja, dominikanina. Przy kolacji nasz brat dzielił się doświadczeniem przeżywania wojny. Będąc biskupem w bezpiecznym regionie kraju, gdzie schroniła się ogromna liczba uchodźców, codziennie spotyka się z wieloma ludzkimi historiami. Trudno nie zgodzić się z jego refleksją, że wszyscy mieszkańcy Ukrainy, niezależnie, gdzie się znajdują i czy widzieli na własne oczy zniszczone domy i miasta a może znają te obrazy jedynie z telewizji, są ofiarami tej wojny. Każdego ona dotknęła i zraniła. W Mukaczewie spotkaliśmy się również z o. Ireneuszem, który mieszka czasowo w klasztorze sióstr dominikanek, pomagając s. Lidii, a przede wszystkim księżom w parafii katedralnej. Ireneusz trafił na Zakarpacie wraz z grupą uchodźców z Charkowa, gdzie mieszkał do pierwszych dni wojny.

Reklama

Kolejnego dnia, po odwiedzinach w warsztacie samochodowym w Kołomyi, by naprawić przebitą na dziurawej drodze oponę, dotarliśmy do Czortkowa. Tam czekali na nas z obiadem ojcowie Svorad, Julian i Dmytro, a także postulant Nikita z Charkowa, który niebawem rozpocznie nowicjat w Warszawie. Idąc do naszego kościoła, zachodzimy do greckokatolickiej katedry. W prezbiterium pojawiły się nowe malowidła. Ojciec Alain dostrzegł, że jeden z aniołów trzyma w dłoniach kulę z mapą Ukrainy. Symboliczny znak w trudnym czasie wojny. Mamy okazję zobaczyć wnętrze naszego dawnego klasztoru, który czeka na remont. Bardzo byśmy chcieli, by w przyszłości czortkowski klasztor dominikanów stał się miejscem, gdzie pomoc będą mogły otrzymać osoby poszkodowane przez wojnę, podobnie jak to się dziś dzieje w Domu św. Marcina w Fastowie. Na koniec odwiedzamy siostry dominikanki, które opowiadają o pomocy charytatywnej udzielanej potrzebującym. Siostra Marcelina pokazuje mi przywieszoną na ogrodowej altance mapę Ukrainy z zaznaczonymi miejscami, gdzie dotarły dary wysłana przez dominikanki z Czortkowa. W rozmowach z siostrami i braćmi a także spotkanymi przypadkowo parafianami słyszę powtarzające się przekonanie i wiarę w orędownictwo Maryi i świętych, którzy strzegą swoimi modlitwami Czortków.

Reklama

Docieramy do braci w Chmielnickim i we Lwowie. Ojciec Igor, który przyjął niedawno święcenia kapłańskie, świetnie odnalazł się w najmłodszym klasztorze nie tylko Wikariatu Ukrainy ale również całego Zakonu. Sprawując po angielsku poranną Mszę świętą w klasztornej kaplicy w Chmielnickim, której przewodniczy o. Igor, słyszymy w krótkim kazaniu o Janie Chrzcicielu, który daje przykład jak głosić Chrystusa. Po południu jesteśmy już we Lwowie, gdzie bracia czekają na nas z pizzą. Po rozmowach i odwiedzeniu kaplicy Matki Boskiej Nieustajacej Pomocy, bardziej znanej jako „kaplica Rosena”, ojcowie Alain i Łukasz ruszają do Polski, a ja czekam na wieczorny pociąg do Kijowa.

Reklama

Kończąc pisanie listu czytam wiadomości o kolejnych atakach rakietowych na Ukrainę. Płonie centrum handlowe w Krzemieńczuku, mieście w środkowej części Ukrainy. Przerażający widok i jeszcze bardziej przerażająca świadomość ludzkich tragedii. Kolejne osoby giną od ostrzałów w Charkowie. To wszystko ofiary cywilne, zwykli ludzie, którzy znaleźli się w zasięgu rosyjskich pocisków.

Nie zapominajcie o Ukrainie! Z pozdrowieniami i prośbą o modlitwę,

o. Jarosław Krawiec OP, Kijów, 27 czerwca, godz. 23:00.

2022-06-28 11:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskup Zaporoża o ataku na konwój humanitarny

„To był świadomy i bestialski atak na konwój cywilny” – mówi Radiu Watykańskiemu biskup Zaporoża po tym jak rano nieopodal tego miasta Rosjanie ostrzelali konwój humanitarny. Władze lokalne informują o 25 ofiarach śmiertelnych i 50 rannych. Bp Jan Sobiło wyznaje, że tą samą drogą jechał przed tygodniem z kard. Konradem Krajewskim, gdy wieźli żywność na tereny przyfrontowe.

Ludzie są zaniepokojeni wzrostem przemocy, wielu przygotowuje się do wyjazdu z Zaporoża. „Mamy świadomość, że ogłoszenie aneksji tych terenów przyniesie ogrom cierpienia. Dzisiejszy atak na konwój cywilny stanowi zapowiedź tego, co nasz czeka” – mówi bp Sobiło.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Duda: kanadyjska Polonia to licząca się społeczność

2024-04-20 07:53

[ TEMATY ]

prezydent

Polonia

Kanada

Andrzej Duda

Karol Porwich/Niedziela

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Polonia w Kanadzie to licząca się społeczność; jesteśmy dziś w NATO także dzięki jej wsparciu - mówił w piątek w Vancouver prezydent Andrzej Duda. Prezydent składa wizytę w Kanadzie, w piątek w Vancouver spotkał się z przedstawicielami Polonii.

Prezydent zwracał uwagę, że według szacunków, około 20 mln Polaków żyje dziś poza granicami Polski, z czego w Kanadzie mieszka ponad milion z nich. Jak mówił, ci, którzy czują się częścią polskiej wspólnoty mają często różne poglądy, są różnej wiary. "Jednak łączy nas to, że Polska jest jedna, że nasze korzenie są jedne i nasza pamięć historyczna jest jedna" - mówił Andrzej Duda.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję