Reklama

Święci i błogosławieni

W Domu Łaski znajdziesz ukojenie…

Jakieś 60 km na południe od Legnicy, widać potężny klasztor pocysterski, nazywany perłą architektury barokowej na europejską skalę. Stoi na środku niewielkiej podsudeckiej wsi Krzeszów i mało kto wie, że stanowi trzecie pod względem wielkości sanktuarium maryjne w Polsce, kryjące najstarszy obraz Madonny na naszych ziemiach. Wybudowano tu przed wiekami dwie słynące z urody świątynie - dowód geniuszu artystów i wielkiej miłości do Boga. Pierwsza - dziś bazylika mniejsza - nosi wezwanie Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, drugą dedykowano św. Józefowi.

Niedziela Ogólnopolska 11/2008, str. 32

[ TEMATY ]

Krzeszów

św. Józef

KS. WALDEMAR WESOŁOWSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Być może nigdy nie powstałby kościół św. Józefa w Krzeszowie, gdyby nie protestanci, którzy w końcu XVII wieku zabrali się do stawiania aż trzech świątyń w okolicy. Katolicy odpowiedzieli także trzema, w tym dwoma krzeszowskimi. Kościół św. Józefa miał być skromny, ale elegancki. Tak jak skromny i powściągliwy był św. Józef. Bryłę zaprojektował Martin Urban, na stałe zatrudniony u cystersów. Potężny opat krzeszowskiego klasztoru Bernard Rosa (w tym czasie opactwo miało - uwaga! - 30 tys. ludzi i trzy spore miasta) wynajął do ozdobienia wnętrza Michała Willmanna, ucznia samego mistrza Rembrandta. Kościół miał być od stóp do głów zapełniony scenami z życia św. Józefa, a co za tym idzie - Świętej Rodziny, której o. Rosa był wielkim czcicielem. Na wschodniej ścianie mistrz Willmann miał namalować troski Opiekuna Bożego Syna, a na ścianie zachodniej - radości. Na środku zaś, w prezbiterium, oczom wiernym miała ukazać się wspaniała, olbrzymia i zapierająca dech wizja Hołdu Trzech Króli. Kolejność opowieści nie była przypadkowa, scenariusz napisał sam opat Rosa - freski miały misję ewangelizacyjną i edukacyjną. Zadziwiające, że do dziś obie te funkcje spełniają bezbłędnie.

Opowiadają, że Willmannowi praca szła średnio, bo często przesiadywał w karczmie, co wreszcie rozsierdziło opata Rosę i zamknął hulakę w kościele, zapowiadając, że nie wypuści go dopóty, dopóki dzieło nie zostanie skończone. Krewki Willmann ripostował, że i tak do karczmy wróci, i słowa dotrzymał. Uwiecznił się jako karczmarz w betlejemskiej gospodzie. A w Krzeszowie do dziś można coś przekąsić w „Willmannowej Pokusie”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O niesnaskach nikt jednak po wiekach nie pamięta, a zachwyt nad dziełem śląskiego Rembrandta, jak nazywano Willmanna, pozostał. Prezbiterium kościoła skierowane jest na północ, tak że wschodzące słońce oświetla freski przedstawiające: śpiącego Józefa i pochylonego nad nim anioła, który szepcze mu o tajemnicy Bożego macierzyństwa Maryi, radość narodzin Jezusa i pokłon pasterzy oraz ofiarowanie Jezusa w świątyni. Zachodzące słońce natomiast „opowiada nam” o zatroskanym Józefie poszukującym gospody, o obrzezaniu, o ucieczce do Egiptu, wreszcie o odpoczynku Świętej Rodziny. Willmann dodał do ewangelicznych opowieści sudecki krajobraz, czyniąc freski bardziej swojskimi, tutejszymi. Mamy więc w tle ruiny piastowskich zamków, okoliczne wioseczki, skały i uroczyska, lasy i pola uprawne. Ze zdumieniem obejrzymy także wielbłądy z głowami koni, co dowodzi, że Willmann nie bardzo wiedział, co maluje. Odnajdziemy niespotykany wizerunek Matki Bożej w eleganckim kapeluszu, uchwyconej w trakcie powrotu z Egiptu, ale w chwili spokoju i rodzinnej sielanki.

Reklama

Tajemniczości tego miejsca dopełnia historia słynnego onegdaj Bractwa św. Józefa, które w dobrych czasach liczyło ok. 100 tys. członków, a należały do niego familie panujących w Europie rodów, m.in. wszyscy Habsburgowie. Bractwo to z biegiem czasu podupadło, wskrzeszone w czasach diecezji legnickiej - stara się odzyskać dawny splendor.

Jednak nie kościół św. Józefa ściąga tutaj tłumy, czyniąc Krzeszów trzecim co do wielkości sanktuarium maryjnym w Polsce. Nie przepiękna bazylika, zwana Domem Łaski, której genialny architekt pozostał nieznany. Tym powodem jest niewielki, acz w cuda mocny wizerunek Matki Bożej Łaskawej. Pani Krzeszowskiej. Jeden z pięciu najstarszych cudownych obrazów Europy i najstarszy w Polsce (starszy nawet od jasnogórskiego). Nad tym, skąd pochodzi i jak trafił do sudeckiej wsi, łamią sobie głowy historycy sztuki. Legenda, jak to legenda, swoje wie i opowiada o białoskrzydłych aniołach i pustelniku imieniem Krzesz. Wiadomo tylko, że obraz namalowano w I poł. XIII wieku i ma cechy gotyckie. Od wieków uznawano go za cudowny. Ciągnęły do niego tłumy pobożnych Polaków, Niemców i Czechów. Sława obrazu rozlała się szeroko, co być może sprowokowało husytów do brutalnej napaści w 1426 r. na opactwo. W ostatniej chwili jeden lub kilku nieznanych z imienia mnichów ukryło największy skarb opactwa pod posadzką zakrystii. Husyci wymordowali wszystkich zakonników - 70 osób. Nie ocalał nikt, kto mógłby wskazać kolejnym cystersom sekretne miejsce. I tak minęło - bagatela - prawie 200 lat. Aż do czasu remontu zakrystii (1622 r.) i dziwnego światła, które uparcie wskazywało jedno miejsce w kamiennej podłodze. Od tamtej pory każdego roku w dniu odnalezienia obrazu zapala się w świątyni mnóstwo świec i dziękuje Bogu za dar Maryi.

Reklama

Niewielki cudowny obraz umieszczono w głównym kościele opactwa, w bazylice mniejszej, wysoko w ołtarzu głównym, a niżej - monumentalną scenę Wniebowzięcia pędzla kolejnego malarskiego mistrza - Piotra Brandla. I, jak mawiają historycy sztuki, jeśli kościół św. Józefa jest ukłonem architektury w stronę malarstwa, tak bazylika to ukłon architektury w kierunku rzeźby. We wnętrzu aż tłoczno od aniołów rozmaitego wieku i wzrostu, świętych i apostołów, wszyscy w bieli lub złocie, co potęguje jeszcze wrażenie nieziemskości. Stare, skrzypiące ławki wydają się wygodne do długiego trwania w modlitewnej zadumie. Młodzi ludzie, którzy nadspodziewanie często odwiedzają Krzeszów, mawiają, że w tej ciszy, chłodzie kamiennej świątyni, przed tym obrazem zawieszonym wysoko w purpurowej koronie - czują się bliżej Boga.

I bliżej polskości tych ziem. Opactwo w Krzeszowie to także mauzoleum Piastów Śląskich, ostatnich z linii świdnicko-jaworskich. Średniowieczni książęta Bolko I i jego syn Bolko II, z orłami na tarczach, ufundowali to opactwo cystersom, co dało im prawo do wiecznego tu spoczywania. Są pamięcią tej ziemi. Prawdą o jej korzeniach.

Opactwo w Krzeszowie ma swój rytm i swoją teologiczną myśl: jest tu świątynia poświęcona Matce Bożej, a obok - kościół św. Józefa, jest też Kalwaria, która swymi stacjami wybiega poza monumentalne mury wprost w zieloność pól, łąk i lasów okolicy. Mniejsze i większe kaplice i kapliczki przycupnęły blisko ziemi. Niedawno powróciły do pierwszych właścicieli - do Kościoła, co daje nadzieję, że niebawem zamieszkają w nich ponownie figury uczestników świętego dramatu. A przy jednej z nich - Ciemnicy, gdzie ktoś pali nocą świece, ponoć na pamiątkę cudu, zapłonie tych zniczy więcej. Kalwaria zatacza koło i wraca do opactwa, najpierw na cmentarz klasztorny, potem do świątyni - jedna z ostatnich stacji to replika Świętego Grobu z Jerozolimy.

Reklama

Krzeszów, po latach zapomnienia, odzyskuje blask dzięki opiece wspaniałych ludzi, którzy docenili niezwykłość tego miejsca i pragną je zwrócić w pełni blasku pielgrzymom z całej Europy. Kto odwiedza krzeszowskie sanktuarium, ten doceni rozmiar zaangażowania i klasę, z jaką traktowane są tu rzeczy święte. Niewątpliwie na miano odnowicieli Krzeszowa zasługują biskupi legniccy - pierwszy biskup legnicki Tadeusz Rybak i obecny ordynariusz - bp Stefan Cichy, a nade wszystko ks. Józef Lisowski, kanclerz legnicki, który Krzeszów przed laty ukochał.

Jan Paweł II:
Sanktuarium krzeszowskie ufundowała (księżna - przyp. własny) Anna, wdowa po Henryku Pobożnym, w rok po bitwie legnickiej. Już w wieku XIII przed obrazem Matki Najświętszej gromadziły się rzesze pielgrzymów i już wówczas nosiło ono nazwę Domus Gratiae Mariae. Rzeczywiście, był to Dom Łaski hojnie rozdzielanej przez Bogurodzicę, do którego licznie przybywali pielgrzymi z różnych krajów, zwłaszcza Czesi, Niemcy, Serbołużyczanie i Polacy. Cieszymy się, że dziś także Boża Matka zgromadziła licznych pielgrzymów z tych po sąsiedzku żyjących narodów. Niech ten znak włożenia koron na głowę Maryi i Dzieciątka Jezus będzie wyrazem naszej wdzięczności za dobrodziejstwa Boże, których tak wiele otrzymywali i stale otrzymują czciciele Maryi, spieszący do krzeszowskiego Domu Łaski. Niech będzie również znakiem zaproszenia Jezusa i Maryi do królowania w naszych sercach i w życiu naszego narodu. Abyśmy wszyscy stawali się świątynią Boga i mężnymi świadkami Jego miłości do ludzi.
Z wypowiedzi Jana Pawła II podczas uroczystości koronacji krzeszowskiego Obrazu, Legnickie Pole, 2 czerwca 1997 r.

Zobacz galerię zdjęć GALERIA

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Weź nas w opiekę św. Józefie

Wspólnota Sióstr św. Józefa w Częstochowie wraz z wychowankami i pracownikami prowadzonego przez Siostry Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego przy ul. bp. T. Kubiny uroczyście świętowała dzień imienin swojego patrona – św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

3 maja na Jasnej Górze centralne obchody uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski

2024-04-26 07:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Matka Boża Częstochowska

Matka Boża

Mazur/episkopat.pl

Jasna Góra

Jasna Góra

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda zaprosił wszystkich do Częstochowy, gdzie 3 maja odbędą się główne obchody uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Abp Wojda odprawi mszę św. na Wałach Jasnogórskich.

W Kościele katolickim w Polsce 3 maja przypada uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, głównej patronki kraju.

CZYTAJ DALEJ

Warszawska Pielgrzymka Piesza Dziedzictwem Kulturowym

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę trafiła na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Pielgrzymka warszawska nazywana także paulińską, początkami sięga XVIII w. Jej fenomen polega na ciągłości, wierni wypełniali śluby pielgrzymowania do Częstochowy nawet w czasie rozbiorów, wojen i komunizmu. Jest nazywana „matką” pielgrzymek w Polsce.

- Pielgrzymowanie wpisane jest w charyzmat Zakonu i w naszego maryjnego ducha, stąd wielka troska o to dziedzictwo, jakim jest Warszawska Pielgrzymka Piesza. Czujemy się spadkobiercami tego ogromnego duchowego skarbu i robimy wszystko, aby przekazać go nowemu pokoleniu paulinów. To doświadczenie pielgrzymowania zabieramy na inne kontynenty - powiedział o. Arnold Chrapkowski, przełożony generalny Zakonu Paulinów na zwieńczenie pielgrzymki w 2023r.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję