Reklama

Kościół

Rzeczpospolita: Wojtyła do księdza pedofila: każde przestępstwo winno być ukarane

„Zaniechanie wymiaru kary przez trybunał kościelny ani nie przekreśla przestępstwa, ani nie zmazuje winy” - pisał we wrześniu 1971 r. ówczesny metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła do ks. Józefa Loranca skazanego za seksualne wykorzystanie kilku dziewczynek, który opuścił już mury więzienia. List dziennikarze „Rzeczpospolitej” - Tomasz Krzyżak i Piotr Litka – znaleźli w archiwach IPN. Wraz z innymi materiałami do jakich dotarli rzuca on – jak twierdzą w dzisiejszym wydaniu gazety - światło na sposób postępowania przyszłego papieża z przestępcami seksualnymi w czasie, gdy pracował w Krakowie. „W opinii specjalistów od kościelnego prawa karnego – czytamy - działanie to znacząco odbiegało od powszechnych wtedy praktyk pobłażliwości dla sprawców”.

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

pedofilia

Zdzisław Sowiński

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

We wcześniejszym tekście - „Kościelne peregrynacje seksualnego drapieżcy” [„Plus Minus” z 26-27 listopada], dziennikarze opisali historię ks. Eugeniusza Surgenta oraz decyzje kilku biskupów, którzy „wiedzieli lub mogli wiedzieć o jego przestępczych działaniach”. „I choć jakieś ograniczenia na niego nakładano, to jednak duchowny wędrował między diecezjami i wciąż krzywdził dzieci […]. Decyzje w sprawie ks. Surgenta podejmował też kard. Karol Wojtyła. Można się zastanawiać, czy były one wystarczające, ale wydaje się, że dość przekonująco udowodniliśmy, że działał w zakresie swoich kompetencji i ostateczne słowo w sprawie ewentualnej kary dla duchownego pozostawił jego ordynariuszowi, którym był biskup lubaczowski. Na to, że Surgent po wyjściu z więzienia pracował jeszcze w dwóch innych diecezjach, ówczesny metropolita krakowski nie miał żadnego wpływu" - przypominali Krzyżak z Litką.

Przypadek opisany dzisiaj dotyczy księdza Józefa Loranca [rocznik 1932], który od święceń kapłańskich [w 1958 roku] aż do śmierci w roku 1992 był duchownym archidiecezji krakowskiej. „Z materiałów archiwalnych, do których dotarliśmy, wynika, że w jego przypadku kard. Wojtyła podjął błyskawiczne, zgodne z kodeksem prawa kanonicznego (KPK), decyzje. I choć potem stopniowo uchylał ciążące na nim kary kościelne i okazywał mu daleko idące miłosierdzie, to jednak zachowywał czujność” - zapewniają dziennikarze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wymieniają kolejne parafie w których pracował duchowny nauczając dzieci religii. Zbierał tam pozytywne recenzje, także Służby Bezpieczeństwa. Do czasu, gdy został przeniesiony w 1968 r. o parafii w Jeleśni. 5 marcu 1970 roku do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Krakowie trafiła notatka z żywieckiej bezpieki, której konkluzja sprowadzała się do stwierdzenia, że „nauczający religii we wsi Mutne ks. wikary z par. Jeleśnia podczas nauki religii w tamtejszej kaplicy parafialnej deprawuje dzieci oraz wyżywa się lubieżnie z nieletnimi dziewczynkami”. Dziennikarze przedstawiają szczegółowe relacje na ten temat; piszą o rozpoczętym 12 marca śledztwie Prokuratury Wojewódzkiej w Krakowie; aresztowaniu ks. Loranca w klasztorze cystersów w Mogile; jego przyznaniu się do winy „już na pierwszym przesłuchaniu”; obserwacji psychiatrycznej, z której wynikało, że w chwili popełniania przestępstw miał „pełną zdolność rozpoznania znaczenia tych czynów" oraz że cechuje go „wysoki poziom intelektualny”.

Reklama

„Akt oskarżenia do Wydziału IV Karnego Sądu Wojewódzkiego w Krakowie trafił 12 czerwca 1970 r. "Wyłania się z niego obraz bezwzględnego dorosłego mężczyzny, który wykorzystując swoją pozycję i autorytet, krzywdził dzieci przez wiele miesięcy. Dziewczynki, które przed nim uciekały do ostatnich ławek, przesadzał z powrotem do ławki pierwszej, a gdy nie chciały się ‘bawić w chowanego’, karał obniżeniem stopnia z zachowania”. Podczas rozprawy, która „miała charakter niejawny” duchownego skazano 10 września 1970 r. na dwa lata pozbawienia wolności oraz grzywnę 500 złotych.

Dalej dziennikarze koncentrują uwagę na kościelnej ścieżce sprawy ks. Loranca. I tak pod koniec lutego 1970 r. matki molestowanych dziewczynek poinformowały, o tym co katecheta robi ich córkom, proboszcza Jeleśni ks. Feliksa Jurę. „Kobiety bardzo się wstydziły i dlatego szczegółów mi nie opowiadały, a ja domyślając się, o co chodzi, też je o te szczegóły nie wypytywałem” – relacjonował proboszcz, podkreślając, że relacje były niemal identyczne. Rozmawiał także „wypytując oczywiście bardzo ogólnie” dziewczynki i zyskał pewność, że „skargi ich matek są uzasadnione”. Ks. Loranc „rozpłakał się - przy nim - i oświadczył:»rzeczywiście przekroczyłem granicę przyzwoitości«”. Następnego dnia ks. Jura pojechał do Łodygowic, gdzie całą sprawę przedstawił dziekanowi dekanatu Żywiec-Północ ks. Janowi Marszałkowi. Ten „polecił nie zwlekać i natychmiast jechać do Krakowa, by przedstawić wszystko kard. Karolowi Wojtyle”.

Reklama

2 marca pierwszy do gabinetu metropolity wszedł proboszcz i zdał relację ze wszystkiego, co sam ustalił na temat ks. Loranca. "Kardynał Wojtyła był wstrząśnięty tym wszystkim, 'nie dając wiary, aby ks. Loranc mógł posunąć się tak daleko'". Następnie do pokoju poproszono winowajcę.

Proboszcz: „Kiedy kard. zorientował się, że moja relacja polega na prawdzie, bo potwierdził ją sam ks. Loranc, stwierdził, że w takim razie ks. Loranc nie może pełnić swych obowiązków w parafii Jeleśnia i na jego miejsce ma przyjść inny ks[iądz]. Polecił ks. Lorancowi udać się do swojej matki w Łodygowicach i tu czekać na decyzję Kurii”. Kilka dni później proboszcz Jura dostał z kurii list. Wynikało z niego, że ks. Loranc „jest suspendowany tzn. nie może wykonywać żadnych funkcji kapłańskich”, poza tym „będzie musiał jakiś czas przebywać w klasztorze i odbyć rekolekcje, a ponadto poddać się leczeniu”.

„Jak się wydaje – piszą Krzyżak z Litką - w tamtym momencie Wojtyła podjął wszystkie niezbędne decyzje: szybkie usunięcie księdza z parafii, zawieszenie i do czasu wyjaśnienia sprawy nakaz zamieszkania w klasztorze". Loranc podporządkował się przełożonemu i przeniósł do opactwa cystersów w Mogile, gdzie został aresztowany.

Podziel się cytatem

Wyszedł na wolność warunkowo po odbyciu połowy kary, najprawdopodobniej w połowie 1971 r. [brak na ten temat dokumentów]. Jesienią 1971 r. duchowny osiadł w Zakopanem. 27 września tego roku kard. Karol Wojtyła wysłał do niego list [który przechwyciła i skopiowała bezpieka dzięki czemu znamy jego treść]. Metropolita krakowski wyraził zgodę na pobyt ks. Loranca „przy parafii Najśw. Rodziny w Zakopanem”. Ale oddał też jego sprawę pod osąd Trybunału Metropolitalnego w Krakowie [sprawy karne dotyczące przestępstw seksualnych zostały zarezerwowane dla Kongregacji Nauki Wiary dopiero w 2001 roku], a ten skorzystał z przysługującego mu prawa łaski i powstrzymał się od wymierzenia kary. Wojtyła – czytamy w „Rz” - wyjaśniał to Lorancowi tak: „Zaniechanie wymiaru kary przez trybunał kościelny ani nie przekreśla przestępstwa, ani nie zmazuje winy. Każde przestępstwo winno być ukarane. Jeżeli więc w wypadku Księdza do wymiaru kary nie doszło, to ze względu na specjalne okoliczności, przewidziane przez Ustawodawcę kościelnego w kan. 2223 par. 3 n.2. Okolicznością specjalną, która skłoniła sędziów Trybunału Metropolitalnego w Krakowie do zaniechania kary, był wyrok trybunału państwowego, a więc ukaranie Księdza przez władzę świecką”. Dalej podkreślił, że uwzględniając zachowanie się Loranca „świadczące o chęci naprawienia zła, oraz szczerą poprawę”, będzie stopniowo przywracał duchownego do pracy. Uchylił ciążącą na nim od marca 1970 r. karę suspensy i zezwolił na odprawianie mszy. Decyzję o powierzaniu kolejnych funkcji kapłańskich zostawił do decyzji proboszcza zakopiańskiej parafii, ale nie przywrócił Lorancowi „misji kanonicznej do katechizacji dzieci i młodzieży” oraz jurysdykcji do spowiadania. Tą miał otrzymać „w terminie późniejszym”.

Reklama

Ksiądz Loranc zamieszkał w Zakopanem. Ale nie razem z innymi księżmi parafii Najświętszej Rodziny, lecz w klasztorze albertynów przy ul. Kościeliskiej [kanon 2298 ówczesnego KPK wprost stanowił, że dla poprawy duchownego lub w celu naprawy zgorszenia ordynariusz mógł umieścić go w „domu zakonnym lub poprawczym”]. Siedząc w klasztorze Lorenc przepisywał dla wydziału duszpasterskiego kurii teksty liturgiczne. We wrześniu 1973 r. ks. Władysław Curzydło, proboszcz zakopiańskiej parafii, napisał list do kard. Wojtyły, w którym prosił o to, by „zajęty wyłącznie przepisywaniem” ks. Loranc mógł spełniać „wszystkie obowiązki duszpasterskie z wyjątkiem katechizacji”. Prośbę wysłuchano, ale ks. Loranc nie został wikariuszem parafii - w listopadzie 1973 r. otrzymał w niej jedynie status rezydenta. W lipcu 1974 r. bezpieka spreparowała anonimowy donos. Autor, podający się za wiernego zakopiańskiej parafii, pisał do kard. Wojtyły „z zażenowaniem”, że "autorytet Kościoła Świętego nie jest godnie reprezentowany przez księży naszej parafii”. I „krążą coraz głośniejsze wypowiedzi na temat postawy księdza Loranca, który niedwuznacznie zachowuje się wobec dziewczynek wychodzących z religii, bądź przebywających czasami na wikarówce”.

„Nie można wykluczyć – uważaja dziennikarze „Rz” - że ksiądz faktycznie ‘niedwuznacznie’ zachowywał się wobec dziewczynek. Bardziej prawdopodobnym jest jednak, że była to prowokacja bezpieki”. „Nie wiadomo – czytamy dalej - czy ten anonim dotarł na biurko kard. Wojtyły, ani czy kuria sprawdziła sygnał. Wiadomo za to, że w kolejnym roku ks. Loranc został przeniesiony do parafii Chrzanów-Kościelec, gdzie został kapelanem miejscowego szpitala. Czy były na niego jakieś skargi - nie wiemy […]. Odpowiedź mógłby przynieść przegląd jego teczki personalnej, która znajduje się w Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, ale do roku 2042 jest ona niedostępna”. W Chrzanowie duchowny mieszkał na plebanii, a posługę w szpitalu pełnił do roku 1983. Od tamtego czasu w spisach duchowieństwa występuje już jako rezydent chrzanowskiej parafii. Zmarł 1 października 1992 r.

2022-12-02 09:31

Ocena: +11 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„To nasza wspólna sprawa” – młodzi modlą się za ofiary pedofilii i wspierają księży

[ TEMATY ]

pedofilia

młodzież

BOŻENA SZTAJNER

Od dziś do 19 czerwca trwać będzie nowenna przebłagalna za zło pedofilii w Kościele i jej ukrywanie. Akcję podjęli młodzi z archidiecezji gnieźnieńskiej. Przyłączyli się do nich rówieśnicy z 17 diecezji. Modlą się za ofiary i za kapłanów, zarówno tych, którzy stali się przyczyną zgorszenia, jak i tych, którzy niczym nie zawinili, a dziś są oczerniani.

„Nasza akcja zrodziła się z bólu spowodowanego cierpieniem, jakiego doznały ofiary księży pedofili. Chcemy się za nie modlić, chcemy jasno oznajmić, jako członkowie Kościoła, że nie zgadzamy się na to zło, że prosimy o sprawiedliwość. Uważamy, że krzywdy, jakich doznały ofiary, nie mogą pozostać bez naszej odpowiedzi. Chcemy też okazać wsparcie kapłanom w tym trudnym czasie i im podziękować. Zawdzięczamy im wiele, o czym chcemy dzisiaj zaświadczyć” – mówi Paweł Kmiecikowski, który wraz z bratem Jakubem jest jednym z inicjatorów nowenny.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję