Reklama

Teraz fotografuje Boga

O Ryszardzie Rzepeckim już za życia mówiło się, że to polski Arturo Mari

Niedziela Ogólnopolska 38/2009, str. 12-13

Archiwum rodziny Rzepeckich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Był rok 1978. Na warszawskie lotnisko Okęcie przybył młody fotoreporter Ryszard Rzepecki. Z aparatem zawieszonym na szyi wszedł do saloniku VIP-ów i zauważył kard. Wojtyłę, który za chwilę miał wylecieć do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła I. Obok stali księża, wśród nich ks. Stanisław Dziwisz. Rzepecki podszedł do niego i zapytał: „Czy jest zwyczajem, że kapelan zostaje w Watykanie, gdy kardynała wybierają na papieża?”.
„Nie miałem wtedy absolutnie żadnych przeczuć, do głowy mi nie przyszło, że kard. Wojtyła może zostać papieżem, a ks. Dziwisz zamieszka w Watykanie - opowiadał pan Ryszard. - Zapytałem tak po prostu, by zacząć jakąś rozmowę”.
Wtedy ks. Dziwisz odpowiedział, że nie ma takiego zwyczaju. A księża stojący obok zaczęli się śmiać: „Słuchaj, on się z ciebie zgrywa...!”. Ks. Dziwisz odparł wtedy żartem: „To ja mu dam po powrocie z Rzymu!”.
Gdy kilka tygodni później Rzepecki spotkał ks. Dziwisza na konferencji prasowej w przeddzień inauguracji pontyfikatu w Watykanie, wyszeptał do niego: „A nie mówiłem!”. Ks. Dziwisz roześmiał się.
Była sobota. Za chwilę miała się zacząć konferencja. Wziął na nią prawie wszystkie obiektywy i aparaty, jakie miał. Biegł do sali za Bramę Spiżową, by zająć dobre stanowisko. Tron papieski stał na środku, a po obu stronach - szpaler dziennikarzy. Ojca Świętego widział bardzo dobrze. Wtedy właśnie Rzepecki zrobił pierwsze zdjęcie Janowi Pawłowi II.

Zdjęcie życia

Następnego dnia, podczas Mszy św. inauguracyjnej stał 200 m od tronu papieskiego. Ponieważ mógł przesłać do Warszawy tylko jedno zdjęcie z tej uroczystości, zdecydował, że będzie to moment homagium, a więc oddanie czci Papieżowi przez kard. Stefana Wyszyńskiego. Zdjęcie zrobił dokładnie w chwili, kiedy Prymas Tysiąclecia całował Papieża w rękę.
„Z wrażenia nie zdjąłem palca ze spustu migawki. Po wywołaniu okazało się, że mam zdjęcie, ale zupełnie inne, z wydarzenia, jakie rozegrało się w sekundę potem: jak Papież całuje w rękę kard. Wyszyńskiego! Jest to zdjęcie mojego życia. Nigdy w historii taka sytuacja się nie zdarzyła” - wspominał Rzepecki.
Anegdotami o Papieżu sypał jak z rękawa. „Pamiętam takie zdarzenie - opowiadał - w katedrze w Anglii orszak papieski zmierzał do ołtarza. Nagle kobiecie, która stała w pierwszym rzędzie, upadła biała chusteczka. Gdy orszak przeszedł, Papież zatrzymał się, bez słowa podniósł tę chusteczkę, podał jej i poszedł dalej. Następnego dnia prasa angielska pisała, że Jan Paweł II to «gentelman w całej okazałości»”.
A oto inna opowieść Rzepeckiego: „Miałem robić zdjęcia na spotkaniu Ojca Świętego z Polonią na Filipinach. Gdy więc Papież wszedł do sali, mechanicznie zacząłem go fotografować. A on, ku memu przerażeniu, szedł prosto na mnie. W pewnym momencie przestałem robić zdjęcia. Po chwili usłyszałem: «Co tam słychać w Polsce, co się tam dzieje?». Był to rok 1982, studenci w Krakowie podjęli strajk. Ponieważ jednak od tygodnia przebywałem już na Filipinach, nie mogłem Ojcu Świętemu nic opowiedzieć. Widziałem, jak bardzo był zawiedziony”.
Często opowiadał też, że Papież rozumiał wagę fotografii i ułatwiał pracę fotoreporterom. I że nigdy do zdjęć nie pozował, jednocześnie dobrze na nich wychodząc. A doświadczenie Rzepecki miał wielkie, uczestniczył w 72 pielgrzymkach Papieża na całym świecie. I bardzo to cenił, czuł się „niezasłużonym wybrańcem losu” - jak mówił.

Naprawdę kochał Kościół

Zjeździł też świat z kard. Józefem Glempem. To on udokumentował całą posługę Prymasa Polski.
Nie ulega wątpliwości, że praca była jego wielką życiową pasją. I że bez zdjęć Rzepeckiego nie sposób przedstawić ostatniego półwiecza życia Kościoła.
Pan Ryszard świetnie znał Kościół. I kochał Kościół. Darzył też szacunkiem hierarchię. Dlatego denerwował się nieraz na młodych kolegów, którzy zdjęcia na uroczystościach religijnych robili niestosownie ubrani. On sam, zawsze w nienagannym stroju, pod krawatem, w garniturze i białej koszuli, dawał przykład postawy fotoreportera.
Lojalny do bólu, dyskretny, z ogromnym poczuciem obowiązku. Nawet gdy nie miał już sił, a objawy choroby mocno dawały mu się we znaki, dzwonił do mnie i pytał, czy ma jechać na jakąś imprezę, by potem zamieścić z niej zdjęcia w „Niedzieli w Warszawie”. A kiedy czasem odpowiadałam, że niekoniecznie, bo wszystko się w gazecie nie zmieści, wyrażał swoje wielkie zdumienie: „Jak to, takie ważne zdarzenie, przyjedzie biskup, będą tłumy ludzi, a wy o tym nie napiszecie...?!”. Dla Rzepeckiego nie było mniej ważnych wydarzeń w Kościele.
Jak zaczęła się jego wielka życiowa przygoda? Kiedy był małym chłopcem, babcia kupiła mu aparat fotograficzny „kodak baby” i zaczął robić pierwsze zdjęcia. Od czasów liceum fotografia stała się już jego pasją. Aż w końcu dziadek Stanisław Cat-Mackiewicz podsunął mu pomysł, by został fotoreporterem. Dlatego dostał od niego w prezencie znakomity, markowy aparat rolleiflex.
- Pierwszą publikację miał jeszcze w liceum - w „Głosie Nauczycielskim”. Pracę profesjonalną zaczynał w Centralnej Agencji Fotograficznej, gdzie zaopiekował się nim Zygmunt Wdowiński, którego uważał za nauczyciela fachu - wspomina Krzysztof Rzepecki, syn fotoreportera.
Potem pracował krótko w telewizji, wreszcie, w „Słowie Powszechnym” - później w „Słowie. Dzienniku Katolickim”. I wtedy zaczął obiektywem swego aparatu rejestrować życie Kościoła w Polsce, jeszcze od czasów kard. Wyszyńskiego.
Mało kto wie, że na jubileusz siedemdziesięciolecia urodzin przygotowywany był z Rzepeckim wywiad rzeka, w którym wyraźnie określa swą działalność jako posłannictwo.
Wywiadu rzeki nie dokończył. Odszedł 4 września, w wieku 68 lat. Zostało po nim potężne archiwum. Ponad dwa miliony tradycyjnych zdjęć zarejestrowanych na kliszach i kilkadziesiąt tysięcy w zapisie elektronicznym. Z pewnością znajdą one stałe miejsce w historii Kościoła i w dziejach Polski tego okresu.
A pan Ryszard nadal pewnie fotografuje. Bo w niebie mamy przecież robić to, co najbardziej kochamy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłujcie waszych nieprzyjaciół

2025-02-18 13:38

Niedziela Ogólnopolska 8/2025, str. 20

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Heroizm odpowiedzi na to wezwanie rozumieją tylko ci, którzy doświadczywszy dotkliwych skutków wrogości, postanowili naśladować Jezusa Chrystusa w tym, co naprawdę najtrudniejsze. Nie chodzi bowiem jedynie o to, abyśmy jako wyznawcy Chrystusa miłowali się wzajemnie, ani nawet o to, żeby wyzbyć się pragnienia odwetu i zemsty i na tym poprzestać, ale chodzi o tak głęboką wewnętrzną przemianę, która zaowocuje postawą miłości wobec naszych prześladowców i wrogów. Żaden człowiek własnymi siłami nie jest do tego zdolny. Wezwania do miłowania nieprzyjaciół nie ma w żadnej innej religii, nawet w tych, które jako monoteistyczne, czyli judaizm i islam, są pod wieloma względami najbliższe chrześcijaństwu. Jedna i druga dopuszczają odwet i zemstę, co widać w dramatycznej sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie, gdzie obowiązuje zasada: „oko za oko, ząb za ząb, siniec za siniec”.

Często i słusznie podkreśla się konieczność i wartość cnoty sprawiedliwości. Nakazuje ona, żeby każdemu oddać to, co mu się słusznie należy. O ile jednak w sprawach materialnych jest to wymierne, o tyle w sprawach duchowych sytuacja staje się zdecydowanie bardziej złożona. W sprawach materialnych można – i często trzeba – przezwyciężyć sprawiedliwość np. przez darowanie czy zmniejszenie długu, co zakłada rezygnację z pewnej części należnych mi dóbr, bez których mogę się obyć. W sprawach duchowych to, co najważniejsze, odbywa się we wnętrzu człowieka i potrzebuje gruntownej przemiany umysłu i serca. Poczucie wyrządzonej krzywdy może być tak wielkie, że domaga się ukarania krzywdziciela, a nawet odwzajemnienia doznanej krzywdy. I właśnie wtedy miejsce sprawiedliwości powinno zająć miłosierdzie. Motywacja sprawiedliwości jest z gruntu naturalna, motywacja miłosierdzia natomiast ma charakter nadprzyrodzony. Jezus Chrystus idzie jeszcze dalej i uczy trudnej prawdy: nie ma sprawiedliwości bez miłosierdzia, ale nie ma miłosierdzia bez przebaczenia. Dopiero na gruncie przebaczenia wyrasta postawa miłowania nieprzyjaciół.
CZYTAJ DALEJ

Mamy istotny przełom w kampanii wyborczej!

2025-02-21 18:01

[ TEMATY ]

polityka

Karol Porwich/Niedziela

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Analiza sondaży wykonywanych w miesiącu lutym pozwala na sformułowanie tezy, iż osiągnęliśmy istotny przełom w kampanii wyborczej. Jak postaram się to pokazać, jesteśmy bliscy remisu w II turze, co oznacza, że Karol Nawrocki po trzech miesiącach dogonił Rafała Trzaskowskiego.

Moja prognoza II tury na dzień 21 lutego jest następująca
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Kardynał Krajewski o stanie papieża: wiemy to, co mówią lekarze

2025-02-22 22:11

[ TEMATY ]

kard. Krajewski

Urszula Buglewicz/Niedziela Lubelska

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski, jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników papieża Franciszka, powiedział, że o jego stanie dowiaduje się od lekarzy i nie wie nic więcej. W sobotę Watykan poinformował o pogorszeniu się stanu zdrowia papieża; o kryzysie oddechowym, podaniu tlenu i transfuzji krwi.

Kardynał Krajewski, który jest prefektem Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia oświadczył włoskiej agencji Ansa: "Nie mogę nic powiedzieć, my nie wiemy nic więcej od tego, co mówią lekarze".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję