Opowieści Johna Graya o Wenusjankach i Marsjanach, dość popularne także i u nas, dostarczają wystarczającej liczby dowodów na to, że kobieta i mężczyzna, choć z jednej gliny uczynieni, mają różne obdarowania. Mężczyzna otaczać ma płeć piękną poczuciem bezpieczeństwa, kobieta dostarczać mu winna czułości. Dość schematyczne rozumowanie mężczyzn złączone z inteligencją emocjonalną kobiet zaowocować może mądrą miłością. Przytoczony przez Jana Ewangelistę epizod, w którego centrum stoi kobieta nie najcięższych obyczajów i Jezus piszący palcem po ziemi, jest dość osobliwy. Jezus, podobnie jak starotestamentowy Jahwe, który posiada cechy Ojca i Matki, przejmuje na siebie obie role. Zapewnia grzesznicy poczucie bezpieczeństwa i otacza ją delikatną czułością. „Nikt cię nie potępił? - pyta. - I Ja cię nie potępiam. Idź i od tej chwili już nie grzesz” (por. J 8, 10-11). Spodziewany grad kamieni nie spada na długowłosą bohaterkę epizodu, a spojrzenie Jezusa - by jej nie zawstydzić - skupia się na piaskowych inskrypcjach. Kobieta zostaje ocalona. Więcej, zostaje stworzona na nowo. To do niej odnoszą się teraz słowa proroka: „Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu, wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem, mówi Pan, twój Odkupiciel” (Iz 54, 6-8). Do Jezusa przyprowadzono prostytutkę. Jego delikatna miłość stwarza ją na nowo. Od Jezusa odchodzi święta. Kobieta o czystym sercu. Kobieta stworzona na nowo - przez przebaczenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu