Reklama

Wybrzeże Trzebiatowskie

Obok plaży

Krajobraz zdaje się tu układać w pasy - otwarte morze i niskie na ogół wydmy, linia lasów, a w głębi lądu równiny. Można znaleźć tu zabytkowe miasteczka, wiejskie kościółki, pałacyki, wioski, w których jakby zatrzymał się czas. Kilka-kilkanaście kilometrów od plaży może być równie ciekawie jak nad samym morzem

Niedziela Ogólnopolska 28/2010, str. 16-17

Robert Gauer/CIPR Rewal

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Turystów przyciąga na Wybrzeże Trzebiatowskie przede wszystkim morze, piaszczyste plaże i pyszne - smażone, grillowane - ryby. Celem podróży najczęściej jest zatłoczony latem Rewal, główny tutejszy kurort, i spokojniejsze na ogół Niechorze, Mrzeżyno czy Pogorzelica, okolica z czystymi, szerokimi i gdzieniegdzie wręcz dzikimi plażami.
Ale warto od nich się oderwać i obejrzeć bliższą oraz nieco dalszą okolicę. Bo jest co oglądać i można to robić na rowerze - tutejsze leśne szlaki i drogi są niemal idealnie płaskie, w sam raz dla weekendowych i wakacyjnych cyklistów.
Trasa nad morze biegnie z południa wzdłuż wszechobecnej Regi. Nad wijącą się rzeką leży sporo zabytkowych miasteczek o średniowiecznym rodowodzie, z zachowanymi pałacami, gotyckimi kościołami i fragmentami miejskich fortyfikacji. Najładniejszą miejscowością jest Trzebiatów, stolica tej krainy, ale inne, w tym Gryfice czy Rybokarty, też trzeba odwiedzić.

Troć Regi

Na uwagę zasługuje Rega, niezłe miejsce do uprawiania turystyki kajakowej (przebiegają tam popularne kilkunastokilometrowe trasy: Trzebiatów - Mrzeżyno oraz Borzęcin - Trzebiatów) i wędkarstwa. Brzegi w górnym i środkowym biegu tej drugiej co do długości rzeki na Pomorzu są mocno zadrzewione, dlatego sprawia ona wrażenie górskiej. W czystych wodach można spotkać rzadkie gatunki ryb, np. troć wędrowną. Na rzece organizowane są zawody wędkarskie. Do najważniejszych należy „Troć Regi”.
Będąc dłużej w okolicy, trzeba koniecznie przynajmniej zajrzeć do Gryfic. To kilkunastotysięczne miasteczko nad Regą należy do tych, które zyskują przy bliższym poznaniu. Szczyci się historią sięgającą X wieku, a w średniowieczu było ważnym ośrodkiem gospodarczym - bogaciło się dzięki żeglownej Redze (w XIV wieku została członkiem Hanzy).
Najcenniejszym zabytkiem jest gotycka fara, wznosząca się przy rynku. W jej przedsionku stoi unikatowa średniowieczna chrzcielnica, wykonana z jednej bryły czerwonego granitu. W obrębie murów obronnych zachowało się sporo wiekowych budowli. We wschodniej części tkwi owalna Baszta Prochowa. W parku miejskim, położonym w urokliwym zakolu rzeki, nad stawem, stoi potężny młyn o gotyckich fundamentach.
Między Gryficami a Rewalem leży Cerkwica - duża i zadbana wieś z zabytkowym centrum. Na górce wśród drzew stoi kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, jeden z najładniejszych w regionie. XV-wieczna budowla, wzniesiona częściowo z kamieni polnych, ma wieżę zwieńczoną drewnianym, spiczastym hełmem. Za kościołem i stadionem, wśród pól, w kępie drzew, znajduje się studzienka św. Ottona z kamiennym krzyżem, upamiętniająca miejsce, w którym przyszły święty miał dokonać chrztu Pomorzan.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Parysem” nad morze

W sezonie do Gryfic można się wybrać znad morza Rewalską Kolejką Wąskotorową. Przewozy turystyczne prowadzone są na 40-kilometrowej trasie z Pogorzelicy i na krótszym, 10-kilometrowym odcinku z Trzęsacza do Pogorzelicy.
Przejażdżka jest trochę jak podróż w czasie. W końcu linię kolejki wybudowano w 1896 r. Skład, w którym są wagony: odkryty, zamknięty i barowy, ciągnięty jest przez atrakcyjny, zabytkowy parowóz „Parys”. I wcale mu się nie spieszy - pociągi jeżdżą czasem z maksymalną prędkością 25 km/h, ale najczęściej znacznie wolniej. Jeszcze kilka lat temu PKP otrzymało ofertę kupna ciuchci z... Kenii. Na szczęście, władza samorządowa porozumiała się z koleją i zatrzymała zabytek na miejscu.
Przejazd tą najstarszą na Pomorzu Zachodnim koleją wąskotorową pozwala odwiedzić ciekawe miejsca: Karnice z resztkami zabytkowego wiaduktu kolejowego, Rybokarty i Trzęsacz, gdzie atrakcją są nie tylko słynne ruiny XIV-wiecznego kościoła, stojące na krawędzi klifu, ale także 15. południk, wyznaczający strefę czasu środkowoeuropejskiego.
Leżące wśród dużego kompleksu leśnego Rybokarty - jedna z najładniejszych wsi nie tylko w tej części Wybrzeża - należą do miejsc, których nie oszpeciła współczesna architektura. Sporo tu starych domów, a w środku wsi stoi gotycki kościół św. Józefa, z bogatym barokowym wyposażeniem, z ryglową wieżą, wzniesioną z kamieni polnych. W pobliżu znajduje się odnowiony, okazały neogotycki pałac, zaopatrzony w obronną wieżę. Pałac, należący do najbardziej uroczych tego typu budowli na całym Pomorzu, otoczony jest pięknym parkiem krajobrazowym, dochodzącym do jeziora.
Najładniejszą stacją na trasie jest Niechorze. We wsi znajduje się 45-metrowa latarnia morska oraz Muzeum Rybołówstwa, sporo mówiące o przeszłości okolicy. Przy piaszczystej plaży wciąż cumują rybackie kutry, gdyż tradycje wsi są, na szczęście, podtrzymywane. Przejażdżka ciuchcią kończy się na stacji Pogorzelica Gryficka. Stąd warto zrobić sobie wycieczkę trasą widokową do rezerwatu ptaków nad jeziorem Liwia Łuża.

Reklama

W świecie gęgawy i srokosza

O przyrodniczych walorach tej części wybrzeża świadczy już choćby to, że znaczną jego część obejmują dwa obszary sieci Natura 2000: Trzebiatowsko-Kołobrzeski Pas Nadmorski oraz obszar specjalnej ochrony ptaków „Wybrzeże Trzebiatowskie”. Najciekawszy jest rezerwat Liwia Łuża, na południe od Niechorza. Kiedyś była to zatoka, która na skutek odcięcia mierzeją została odgrodzona od morza i stała się jeziorem.
W tutejszej ostoi żyje ponad sto gatunków ptaków. Gniazduje tu m.in.: perkoz dwuczuby, gęgawa, wąsatka i srokosz. Można wybrać się w te okolice rowerem - wokół rezerwatu przebiega okrężny Szlak Liwiej Łuży o długości prawie 10 km, rozpoczynający się i kończący w Niechorzu. Fragmentem Szlaku Wokół Bałtyku można też objechać rowerem ciekawy rezerwat „Roby”, między Mrzeżynem a Trzebiatowem.
Dwa kilometry od jeziora Liwia Łuża znajduje się Bagno Pogorzelickie, stanowiące drugą część tutejszej ostoi ptaków. Łatwiej tu niż nad jeziorem obserwować ptaki, bo nie jest tak zarośnięte trzcinami. Stwierdzono tu bytowanie m.in.: perkoza rdzawoszyjnego, płaskonosa, błotniaka stawowego i brodźca krwawodziobego, a także licznych gadów i płazów, w tym rzekotki drzewnej i zaskrońca, oraz wydry. Ciągnące się wzdłuż całej linii brzegowej lasy nadmorskie najokazalsze są w okolicach Mrzeżyna, leżącego u ujścia Regi. To świetna okolica do wędrówek, spacerów i wypraw rowerowych. Czasem można tu trafić na tak rzadkie gatunki, jak żółw błotny czy orzeł bielik.

Reklama

Średniowieczne piękności

Do Trzebiatowa, stolicy tej części wybrzeża, jest mniej więcej 10 km. Warto pokonać ten dystans, bo to najładniejsza miejscowość w tej okolicy. Góruje tutaj gotycki kościół pw. Najświętszej Maryi Panny, ale to niejedyne miejsce godne odwiedzin.
Czasy świetności miasto przeżywało w średniowieczu - biło wtedy nawet własną monetę. Centrum Trzebiatowa skupia się wokół rynku, gdzie wznosi się gotycki kościół. Rynek otaczają zabytkowe kamieniczki (najstarsze z XV wieku), a jeden z narożników zajmuje gotycka kaplica Świętego Ducha. Niedaleko stąd do Baszty Kaszanej - jedynej zachowanej baszty murów miejskich. Jej nazwa pochodzi ponoć od miski z gorącą kaszą, która wyśliznęła się z rąk strażnika i spadła na podchodzący pod mury oddział Gryfitów, udaremniając niespodziewany atak.
Na północ od rynku wznosi się monumentalny XIV-wieczny kościół Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny. Znajdują się w nim dwa zabytkowe dzwony: „Maria” z XVI wieku, o wadze 3,5 tony, jeden z największych w Polsce, oraz „Gabriel” - mniejszy, z końca XIV wieku, zaliczany z kolei do najstarszych w Polsce. W imponującej, 90-metrowej wieży świątyni znajduje się punkt widokowy, z którego możemy podziwiać okolicę w promieniu kilkunastu kilometrów. Warto także zobaczyć 12-kilometrowy pas wydm nadmorskich między Pogorzelicą a Mrzeżynem. Okolica jest na ogół płaska, tym bardziej wyróżniają się wznoszące się do 40 m n.p.m. wydmy.
Nadmorskie wsie letniskowe w tej okolicy oferują noclegi każdej kategorii - od kwater prywatnych po luksusowe apartamenty w pensjonatach i ośrodkach. W sezonie jest raczej tłoczno. Osoby szukające bardziej kameralnego wypoczynku znajdą go w gospodarstwach agroturystycznych i kwaterach w Cerkwicy, Drozdowie, Konarzewie, Skalnie czy Gołańczy Pomorskiej. W tej ostatniej wsi pensjonat połączony jest z ośrodkiem jazdy konnej. Można z nich wyprawiać się nad morze - do Pobierowa, Trzęsacza, Rewala czy Niechorza, a na co dzień rezydować z dala od wakacyjnego zgiełku.
Niedaleko Trzebiatowa, w Nowielicach, mieści się znana i okazała stadnina koni. Jej tradycje sięgają pierwszej połowy XIX wieku, gdy założono tu stajnię, która zajmowała się skupem źrebiąt i przygotowywaniem ich na potrzeby kawalerii pruskiej. Od lat 60. XX wieku do dziś hoduje się tu konie o predyspozycjach sportowych. Stadninę oraz wybiegi można obejrzeć. Jest to świetne miejsce na spędzenie weekendu i naukę jazdy konnej.

Legenda bursztynowej komnaty

Będąc w okolicach Mrzeżyna i Rogowa, warto zatrzymać się nad jeziorem Resko Przymorskie. Ten płytki akwen, kiedyś morska zatoka, nadaje się znakomicie do uprawiania sportów wodnych. Nad jeziorem jest wypożyczalnia sprzętu pływającego. Jezioro ma swoją legendę. Według niej, kryje jedną z największych tajemnic II wojny światowej. W 1945 r., w okresie walk o okolicę, w czasie startu z międzylądowania w tutejszej bazie wojskowej spadł do jeziora niemiecki samolot. Próby Niemców, Rosjan, a potem także Polaków wyciągnięcia go z wody nie udały się. Według jednej z wersji, w samolocie przewożono elementy legendarnej bursztynowej komnaty. Kto wie, czy nie spoczywa ona w Resku Przymorskim, pod niezwykle grubą warstwą mułu. Jednak miejsc w Polsce, gdzie miałaby być ukryta legendarna komnata, jest sporo. Wszystkie działają na wyobraźnię, przyciągają uwagę i ściągają turystów.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję