Reklama

„Lekkie” ciężary

Na pewno dla przeciętnego człowieka dźwiganie tak ciężkich sztang jak na Mistrzostwach Świata w Podnoszeniu Ciężarów w Turcji jest nieosiągalne. Niemniej jednak, Antalya w dniach 17-26 września gości tych, którzy są w tym najlepsi i dla których ciężary wydają się lekkie

Niedziela Ogólnopolska 38/2010, str. 40

GETTYIMAGES/EUROSPORT

Marcin Dołęga

Marcin Dołęga

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pragnieniem prawie każdego małego chłopca (zresztą później też tak się dzieje) jest stać się silnym mężczyzną, któremu niestraszne żadne ciężary. Praktycznie od początku historycznych dziejów ludzie organizowali zawody w podnoszeniu różnych ciężkich rzeczy. Początkowo były to np. kamienie. W Grecji archeolodzy odnaleźli kamień o wadze 143,5 kg, na którym umieszczono napis: „Bybon ująwszy mnie jedną ręką przerzucił przez głowę”. Ukształtowano go w taki sposób, by można było go łatwo chwycić. Obecnie wystawiony jest on w Muzeum Archeologicznym w Olimpii.
Podnoszenie ciężarów jest dyscypliną należącą do tzw. ciężkiej atletyki. Dokonuje się go dwiema technikami. Pierwsza z nich to rwanie. Polega ono na uniesieniu sztangi z pomostu bezpośrednio nad głowę i przytrzymaniu jej przez trzy sekundy w tzw. szerokim uchwycie. Druga zaś to podrzut. Najpierw zawodnicy podnoszą sztangę na klatkę piersiową. Następnie mamy uniesienie sztangi ponad głowę. Każdy z zawodników ma prawo do trzech prób w tych konkurencjach.
Jeśli zaś chodzi o mundial w podnoszeniu ciężarów, to rozgrywany jest on od 1891 r. W zmaganiach brali udział wyłącznie mężczyźni. Dopiero w 1987 r. zorganizowano zawody również dla kobiet. Od 1991 r. na jednej imprezie startują zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Wielu kibiców sądzi jednak, że nie jest to sport dla kobiet. Cóż. Na pewno jest on mało kobiecy, ale skoro już jest, to trzeba kibicować naszym paniom:-). A jest komu. Trener reprezentacji kobiet, Ryszard Soćko, ma nadzieję na udane starty przede wszystkim Marzeny Karpińskiej (kat. 48 kg), Mariety Gotfryd (58 kg), Joanny Łochowskiej (58 kg) oraz Ewy Mizdal (69 kg). Innymi słowy, medalowych szans jest sporo. Jak będzie? Przekonamy się m.in. dzięki Eurosportowi, gdzie relacje na żywo odbywać się będą codziennie od 17 do 26 września. Gdy chodzi o inne szczegółowe informacje, to polecam oficjalną stronę mistrzostw: www.antalya2010wwc.com/index.html.
Bez wątpienia na dwa lata przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie spotkanie najlepszych sztangistów w Turcji będzie znakomitą okazją, by sprawdzić ich formę w trakcie cyklu przygotowawczego do olimpiady. Podczas tegorocznych mistrzostw świata oczy wszystkich kibiców w Polsce będą zwrócone na obrońcę mistrzowskiego tytułu Marcina Dołęgę (na zdjęciu), który reprezentuje nasz kraj w prestiżowej wadze do 105 kg. Polak dwa razy sięgał po tytuł mistrza świata (w 2006 i 2009 r.) i raz po tytuł mistrza Europy. Wtedy też pobił rekord świata (we Władysławowie w 2006 r.). Po pechowej zaś porażce o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Pekinie, gdzie przegrał wagą ciała z lżejszym o 7 dkg Rosjaninem Dmitrijem Łapikowem, z pewnością czuje niedosyt.
Trener naszych panów, Mirosław Choroś, zabiera do Turcji, poza wspomnianym już Marcinem Dołęgą, następujących zawodników: Krzysztofa Szramiaka (kat. 77 kg), Adriana Zielińskiego (85 kg), Arsena Kasabijewa, Tomasza Zielińskiego (obaj 94 kg), Bartłomieja Bonka (105 kg), Kornela Czekiela i Daniela Dołęgę (obaj +105 kg).

Kontakt: sportowa@niedziela.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Siostra naszego Boga

Niedziela Ogólnopolska 17/2018, str. 22-25

[ TEMATY ]

Hanna Chrzanowska

Archiwum Archidiecezji Krakowskiej

Hanna Chrzanowska (z prawej) w chorych widziała Chrystusa, ukochała ponad wszystko i tej miłości uczyła innych

Hanna Chrzanowska (z prawej) w chorych widziała Chrystusa, ukochała ponad wszystko
i tej miłości uczyła innych

Był to chłodny lutowy dzień 2015 r. W siedzibie Małopolskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych przy ul. Szlak 61 w Krakowie czekała na mnie pani Helena Matoga, wicepostulatorka procesu beatyfikacyjnego Hanny Chrzanowskiej. Przygotowała materiały, z których mogłem korzystać przy pisaniu książki o niezwykłej pielęgniarce, ale również zaprosiła kilka osób, które znały Hannę

Pierwszą z nich była pani Aleksandra Opalska, uczennica Hanny, która poznała ją na początku lat 50. XX wieku. Niemal natychmiast uderzyły mnie jej entuzjazm i niezwykle żywe, bardzo plastyczne wspomnienie tych pierwszych spotkań, które miały miejsce ponad 60 lat temu.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję