Reklama

Wylały się strumienie Bożego Miłosierdzia

- Tu jest źródło tryskające na cały świat! - mówił kard. Stanisław Dziwisz, gospodarz II Światowego Kongresu Bożego Miłosierdzia. W organizację tego wielkiego wydarzenia w Krakowie-Łagiewnikach zaangażowanych było 500 osób, w większości wolontariuszy, a mieszkańcy miasta przygotowali 600 miejsc noclegowych dla mniej zamożnych gości. Gros nabożeństw, wygłoszonych konferencji i świadectw miało miejsce w łagiewnickim sanktuarium Bożego Miłosierdzia, ale w programie były również m.in. ewangelizacja na krakowskim Rynku, spotkania w parafiach, a także marsz milczenia z modlitwą o pokój dla świata w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau oraz nabożeństwo ekumeniczne w papieskich Wadowicach.

Niedziela Ogólnopolska 42/2011, str. 8-9

Adam Wojnar

Wspólnota Cenacolo na krakowskim Rynku rozpoczyna swoje „Credo”. Swoje świadectwo na wstępie dał Marco. - Byłem martwy, kradłem na takich placach i sprzedawałem śmierć. Narkotyki wzięły wszystko...

Wspólnota Cenacolo na krakowskim Rynku rozpoczyna swoje „Credo”. Swoje świadectwo na wstępie dał Marco. - Byłem martwy, kradłem na takich placach i sprzedawałem śmierć. Narkotyki wzięły wszystko...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Krakowie w dniach 1-5 października br. odbywał się II Światowy Kongres Bożego Miłosierdzia z udziałem ok. 2 tys. osób z 68 krajów świata. Patronami byli św. s. Faustyna Kowalska i bł. Jan Paweł II.

Witajcie w Polsce!

Czarnoskóra Maria z Karaibów w towarzystwie Anny i Johna z Wielkiej Brytanii oraz 2 innych pań zmierzają ulicą św. Siostry Faustyny w stronę sanktuarium. Idąc za nimi, słyszę, jak mieszkanka egzotycznego kraju głośno narzeka po angielsku, że nikt ich na ulicy nie wita, nie mówi: „Welcome”. Może nie wie, że to dzień roboczy i ludzie pracują, a poza tym Polacy zapewne nie są tak spontaniczni jak mieszkańcy gorących Karaibów… Ale chcąc ją ucieszyć, podchodzę i mówię głośno i z uśmiechem serdeczne: „Welcome” i „Good morning”.
Kobieta rozpromienia się. Pyta, czy jestem z Polski. Gdy potwierdzam, opowiada, że wiele razy witała przechodzących ludzi, ale ci ani razu nie odpowiadali. Zauważam, że to pewnie dlatego, iż ona nie zna polskiego. Uczy się zatem wymawiać „Dzień dobry”, co z powodzeniem testuje na panach grabiących liście na terenie sanktuarium. Na ich uśmiech nie może jednak liczyć. - My, Polacy, bywamy w pierwszym kontakcie raczej poważni - tłumaczę sympatycznej damie z Karaibów, osładzając jej zetknięcie się z odmienną mentalnością Europejczyków.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ubodzy, ale bogaci miłosierdziem

Reklama

Anna to kobieta w średnim wieku, jedna z 47-osobowej grupy pielgrzymów z Wielkiej Brytanii. Spotkana tuż przed Eucharystią, z ochotą podejmuje serdeczny dialog. Zauważa, że narody biedniejsze z większym entuzjazmem przyjmują wiarę i orędzie o Bożym Miłosierdziu. Mówi, że w jej kraju większość ludzi skupia się na tym, co materialne.
Potwierdza to jej rodak Samuel. Dodaje jednak, że w ich państwie jest coraz gorzej, jeśli chodzi o sytuację finansową. Gdy pytam, dlaczego przyjechał do Łagiewnik, mówi, że z powodu żony, która 3 lata temu była na pierwszym takim kongresie w Rzymie. W tym roku nie mieli wspólnych wakacji. Uzgodnili więc, że żona będzie uczestniczyć w wykładach, a on zwiedzi Kraków. Skończyło się na tym, że i on bierze udział w kongresie. Mówi, że najbardziej odkrywcze jest dla niego to, że aby czynić dobro i zajmować się działalnością charytatywną, trzeba najpierw samemu doświadczyć Bożego Miłosierdzia.

Modlitwa narodów zjednoczonych

Reklama

Przyjemnie jest patrzeć na kolorowe stroje Afrykańczyków, którzy mają na ubraniach nadruki z Jezusem Miłosiernym. Równie imponujące są dostojne suknie Koreanek. Wspaniale jest słyszeć, jak czarnoskóry biskup z Nigerii Martin Uzoukwu swoje słowo do zebranych głosi dosłownie śpiewająco, przytaczając popularną w tamtejszych rodzinach piosenkę: „Dzień dobry, Jezu”. Może nawet jeszcze bardziej chciałoby się usłyszeć, zobaczyć, poczuć to, co każdy naród ze sobą przywiózł.
Szymon, przewodnik po Kopalni Soli w Wieliczce, dzieląc się swoimi wrażeniami z kongresu, mówi, że porusza go przeżycie uniwersalności Kościoła. - Tyle narodów zebrało się w jednym miejscu i w tym samym celu: by wspólnie się modlić! - cieszy się chłopak. Tę samą radość z „jedności w różnorodności” podziela kapłan przybyły do Krakowa z hiszpańskiej Kordoby. Parafianka z jego miejscowości dodaje, że jest pod wrażeniem wizerunku Jezusa Miłosiernego. Jest wzruszona, że może być w kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, a także tym, że jest na ziemi Jana Pawła II, w miejscu, gdzie był ochrzczony, gdzie studiował, pracował jako robotnik, duszpasterzował...
Wzruszeni tym faktem są również kardynałowie i księża z Filipin. Nie kryją swej wdzięczności za to, że nasz Rodak przekazał światu kult Bożego Miłosierdzia. Z dumą opowiadają, jak w ich kraju wiele stacji telewizyjnych i radiowych emituje o godz. 15 Koronkę do Miłosierdzia Bożego, i ludzie chętnie się nią modlą. Nauka o Bożym Miłosierdziu ułatwia katolickim kapłanom kontakt z wyznawcami islamu, którym również bliska jest idea miłosierdzia: - Mamy nadzieję, że ich nawrócimy. Oczywiście, przez modlitwę - dodają ze szczerym uśmiechem księża z Filipin.
Z kolei wspomniani wyżej mieszkańcy Kordoby mówią, że często odmawiają modlitwę św. Faustyny, którą zapisała w swoim „Dzienniczku” (n. 163 - przyp. red.) - prośbę o miłosierne oczy, słuch, język, ręce, nogi, serce… Bardzo podobał im się wykład s. M. Gaudii Skass ZMBM do grupy hiszpańskojęzycznej: „Być miłosiernym w niemiłosiernym świecie. Świadectwo życia św. Faustyny”. Prelegentka na początku zwróciła uwagę na to, że zmiana świata zaczyna się od zmiany siebie samego, a następnie najbliższego otoczenia. Rozważała po kolei wezwania wspomnianej modlitwy. Mówiła, że s. Faustyna bardzo oddziaływała na innych swoim przykładem: nie krytyką, lecz miłością.

Dzieci Miłosierdzia

W czasie kongresu można też było zobaczyć młodych - pomagali przy organizacji jako wolontariusze, część z nich uczestniczyła jednak w programie. Była spora grupa członków międzynarodowej Wspólnoty Cenacolo (z włoskiego „Wieczernik”), założonej przez s. Elwirę Petrozzi, również obecną na spotkaniu. Wiele osób, widząc tę obdarzającą niezwykłym uśmiechem siostrę, podchodziło do niej, prosząc o błogosławieństwo. 74-letnia zakonnica z Włoch uratowała tysiące młodych ludzi - współczesnych „trędowatych”: narkomanów, dzieci ulicy. Ocaleni mówią o niej „Matka”.
Wspólnota Cenacolo zaprosiła krakowian i uczestników kongresu na wyjątkowy spektakl. Byli narkomani opowiedzieli historię, która jest przedmiotem naszego „Credo” - od stworzenia świata do Zmartwychwstania. Wcielili się w postacie z Biblii po to, aby nam powiedzieć, że ta historia wciąż trwa. - Jestem trochę jak Judasz, który zdradza Jezusa, i trochę jak anioł, który mówi, że narodził się Zbawiciel - wyznaje Lena z Serbii, która podczas przedstawienia grała pannę młodą z wesela w Kanie Galilejskiej i anioła, który tańczył nad grotą w Betlejem. Lena ma 29 lat, do wspólnoty trafiła 8 lat temu. Była narkomanka teraz jest „aniołem” dla dziewczyn z podobnymi problemami. Obecnie mieszka w Wenecji w jednym z domów tej wspólnoty.
Grający Jezusa jest Polakiem. Łukasz ma 29 lat, piękną twarz, ciepłe oczy, prosty nos, policzki zarośnięte gęstym, zdrowym zarostem, który hodował właśnie do tej roli. On też jeszcze kilka lat temu ćpał. Dziś jest pełen życia.

I co dalej?

Afrykańczycy z Kongo i Rwandy pierwsi wychodzą z pełnego wrażeń wieczoru na krakowskim Rynku, trudno im wytrzymać chłód październikowej aury. Spieszą do Domu Turysty, ubrani w czapki i kolorowe tkaniny. Mówią, że w Polsce jest zimno, ale uśmiechają się - mają jeszcze siłę na uśmiech!
Widzowie już się rozeszli. Chłopcy z Cenacolo rozmontowują właśnie scenografię - zajmie im to całą noc. Wśród rusztowań konstrukcji zręcznie porusza się Łukasz, na łydkach ma ślady niezmytej charakteryzacji, imitującej stróżki krwi...
A po drugiej stronie Rynku, za Sukiennicami, stoją młodzi ludzie ubrani na czarno, wśród nich nienaturalnie szczupła dziewczyna, z podkreślonymi ciemną kredką oczami. Pali papierosa, drży, nerwowo odwraca wzrok. Przy znanej z młodzieżowych klubów ul. Szewskiej płynie dyskotekowa muzyka, młodzi naganiacze z imprezowych lokali stoją z ulotkami, wśród nich nastolatka w mini i z głębokim dekoltem. Musi jej być zimno, ale stoi pod tym klubem i pracuje…
I taka myśl się rodzi: Nie ma czasu na bycie nijakim czy przeciętnym. Głody, które mamy w sercu, domagają się pokarmu z miłosiernego Serca Boga. A potem mamy iść z Nim do innych, bo przecież ludzie doświadczają Boga poprzez człowieka... Przez nasze miłosierne oczy, uszy, serce...

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jeden z kardynałów na konklawe "poratował" przyszłego papieża... cukierkami

2025-05-14 14:30

[ TEMATY ]

konklawe

kard. Luis Antonio Tagle

cukierki

Papież Leon XIV

Adobe Stock

Kard. Tagle miał "poratować" przyszłego papieża... cukierkami

Kard. Tagle miał poratować przyszłego papieża... cukierkami

Filipiński kardynał Luis Antonio Tagle w szczególny sposób wspierał papieża Leona XIV na finiszu konklawe. Kard. Tagle powiedział na konferencji prasowej w Rzymie, że kiedy kard. Robert Francis Prevost, który siedział obok niego na konklawe, zdał sobie sprawę podczas liczenia głosów, że zostanie wybrany, zaczął ciężko oddychać, dlatego zaproponował przyszłemu papieżowi słodycze.

„Zawsze mam przy sobie słodycze. Kard. Prevost siedział obok mnie. Kiedy usłyszałem, że ciężko oddycha, zapytałem go: 'Chcesz cukierka? A on odpowiedział: 'Dobrze, daj mi jednego, proszę'”. To był jego „pierwszy `akt miłosierdzia` wobec nowego papieża”, zażartował kard. Tagle, który przed konklawe sam był typowany jako potencjalny następca zmarłego papieża Franciszka.
CZYTAJ DALEJ

Kilka faktów o Leonie XIV

2025-05-12 21:36

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

PAP/EPA/ETTORE FERRARI

Papież Leon XIV ma opinię człowieka cichego, ale zdecydowanego. Cechuje go głęboki wewnętrzny pokój. Uważnie słucha, rzadko przerywa, często się uśmiecha. Jego decyzje wynikają nie z pośpiechu, ale z modlitwy.

Jest zakorzeniony w duchowości św. Augustyna. Jako swoje biskupie motto wybrał słowa: „In Illo uno unum – Jedno w Jednym”, mówiące o jedności w Chrystusie ponad podziałami i różnicami. Papież nie tylko mówi o pokoju – on go w sobie niesie.
CZYTAJ DALEJ

Wierny pasterz z Kiełczyna – 90 lat ks. kan. Stanisława Skowrona

2025-05-14 15:17

[ TEMATY ]

jubileusz

Świdnica

bp Marek Mendyk

Kiełczyn

ks. Stanisław Skowron

Ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Ks. kan. Stanisław Skowron przez 44 lata był proboszczem w parafii Kiełczyn

Ks. kan. Stanisław Skowron przez 44 lata był proboszczem w parafii Kiełczyn

Kapłan Chrystusowy, który przez ponad 40 lat ofiarnie i z sercem podejmował działania duszpasterskie w parafii Kiełczyn – tak bp Marek Mendyk opisał ks. kan. Stanisława Skowrona, który świętował swoje 90. urodziny.

Uroczystej Mszy świętej w kościele Ducha Świętego w Świdnicy, w sobotę 10 maja br. przewodniczył bp Marek Mendyk. W świątyni zgromadzili się duchowni, przyjaciele i parafianie, by wspólnie dziękować Bogu za lata kapłańskiej posługi ks. kan. Skowrona.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję