Według danych PKW, Platforma Obywatelska uzyskała w wyborach parlamentarnych 38,18 proc., Prawo i Sprawiedliwość - 29,89 proc., Ruch Palikota - 10 proc., PSL - 8,36 proc., a za SLD opowiedziało się 8,25 proc. wyborców. Oznacza to, że dwie piąte głosujących powierzyły losy kraju tym, którzy zlikwidowali stocznie, sprzedawali szpitale, rozgrzebali drogi, nazywając to Polską w budowie. Mało pocieszający jest fakt, że „wybitni” ministrowie obecnego rządu otrzymali w wyborach parlamentarnych najmniej głosów, wśród nich: minister finansów Jacek Rostowski, minister edukacji narodowej Katarzyna Hall oraz minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak. Niektórzy określają mianem skandalu wybór do Senatu ministra Bogdana Klicha, za którego rządów w MON doszło do kilku katastrof, w tym do najtragiczniejszej - smoleńskiej.
Spektakularną porażką jest przegrana głównego propagandysty rządu Pawła Grasia z wiceprezes PiS Beatą Szydło, mimo że Graś miał do dyspozycji wielki aparat partii i niemal codziennie pojawiał się obok Donalda Tuska we wszystkich stacjach telewizyjnych. Bardzo znamienne jest też to, że nieustannie plujący na Antoniego Macierewicza Stefan Niesiołowski dostał w porównywalnym okręgu o ok. 5 tys. mniej głosów od posła PiS i nawet nie był zwycięzcą w tym okręgu. Jego bezwstydna agresja została ukarana, choć w mniejszym stopniu, niż Niesiołowski na to sobie zasłużył.
Mimo że wygrała Platforma, to prawdziwym zwycięzcą jest Ruch Palikota: udało mu się wprowadzić do Sejmu 40 posłów, w tym byłego bandytę, transseksualistkę, aktywistę gejowskiego, a także byłego duchownego, a obecnie redaktora naczelnego antykatolickiej gazety „Fakty i Mity”. Czyżby głosujący na Ruch Palikota katolicy nie wiedzieli, że proponuje on rozszerzenie legalizacji aborcji, rejestrację tzw. związków partnerskich, w tym homoseksualistów, refundację zabiegów in vitro, legalizację narkotyków itp.? Wśród postulatów Ruchu znajdujemy też zaprzestanie nauczania religii w szkołach i zwiększenie obciążeń podatkowych nakładanych na Kościoły i związki wyznaniowe. Piszę o katolikach, dlatego że w podziękowaniach dla wspierających Ruch znanych osób Palikot wymienił Lecha Wałęsę, Andrzeja Olechowskiego, Władysława Frasyniuka, Jolantę Kwaśniewską, Kazimierza Kutza, Magdalenę Środę, Piotra Tymochowicza i Jerzego Urbana. Własne uznanie dla Palikota potwierdził w wywiadzie dla „Polityki” katolik Donald Tusk, mówiąc o możliwej współpracy z Ruchem. Powiedział: „Najwięcej szans na współpracę nad konkretnymi ustawami dostrzegam w Ruchu Palikota”.
Umizgi Tuska wobec Palikota i odwrotnie dowodzą, że Ruch Palikota to absolutnie dyspozycyjna wobec Tuska lewicowo-libertyńska przystawka, która jest bardzo potrzebna PO. Zobaczymy więc podział ról: Gowin będzie się ostro odcinał od Palikota, a ludzie Tuska będą po cichu z nim paktować, układając się przeciwko PiS, PSL czy SLD. A nawet, jak sądzę, Ruch będzie wykorzystywany przez Tuska przeciwko posłom własnej partii, szczególnie przeciwko Grzegorzowi Schetynie. Krótko mówiąc, operacja „Palikot” udała się. Będzie to partia wierniejsza premierowi niż wielu posłów z jego własnej partii.
Byłbym niesprawiedliwy, pisząc, że mamy taki parlament, na jaki sobie zasłużyliśmy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wygrana PO dokonała się przy wielkiej mobilizacji mediów, a także ogromnej kampanii nienawiści wobec PiS, a konkretnie wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Jednak wbrew czarnej propagandzie, PiS zdobył 157 mandatów w Sejmie i 31 w Senacie. Prezes PiS po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborczych powiedział, że „ma nadzieję, iż nowy rząd nie będzie, jak do tej pory, walczył z PiS-em, lecz z kryzysem”.
Pytanie, czy PiS dojdzie do władzy po kolejnych 4 latach czekania. Zobaczymy. Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii czekała 13 lat, a Fidesz Viktora Orbána - 8 lat, dlatego cierpliwość jest wskazana. Za 4 lata czeka nas przecież podwójna elekcja - parlamentarna i prezydencka. I teoretycznie jest szansa na podwójne zwycięstwo, ponieważ PO razem ze swoimi koalicjantami polegnie w konfrontacji z drugą falą kryzysu.
Co przed nami? Na pewno koniec mamienia wyborców kłamstwami o dobrobycie oraz zwalania winy na rządy PiS. Teraz Komisja Europejska przyjrzy się zapewne projektowi budżetu. Wyjdą na wierzch zwłaszcza te długi, które przez cztery lata rządów udawało się Platformie Obywatelskiej ukrywać. Dlatego jeśli gdzieś w „zaprzyjaźnionych” z PO mediach usłyszymy o jakichś „reformach” lub „zmianach”, będzie to miało tyle wspólnego z rzeczywistą troską o dobro wspólne, co osławione kolejne „etapy reform” Jaruzelskiego w stanie wojennym.
Osobiście i bezpośrednio nie będę w tym uczestniczył, ponieważ jako „kandydat kościelnej kruchty” - zdaniem „Gazety Wyborczej” - uległem „warowni z Bobolic”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu