Reklama

Gdy umiera Matka

Niedziela Ogólnopolska 47/2011, str. 44

Ewa Górska

Barbara Górska (z prawej) i Anna Kowalczykowa (z lewej)

Barbara Górska (z prawej) i Anna Kowalczykowa (z lewej)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Potrzeba czasu, aby obeschły łzy i żeby oswoić się ze świadomością osamotnienia, które odczuwa się chyba niezależnie od wieku i stanu rodzinnego. Potrzeba czasu, aby nadszedł moment, który pozwoli żal zmienić w refleksję i poczucie swoistej duchowej obecności najbliższej osoby, która znalazła się po drugiej stronie życia.

Lata naznaczone cierpieniem

Żyła długo, jeśli za miarę przyjąć owe biblijne 70 lat, i dobrze zdawała sobie z tego sprawę, kiedy po kolei odchodziły - znacznie zdrowsze od niej - zaprzyjaźnione z nami osoby w jej wieku, w tym Anna Kowalczykowa (w latach 1980-81 sekretarka Lecha Wałęsy, później pracująca w Gdańskim Dwutygodniku Katolickim „Gwiazda Morza”).
Jej kondycja psychiczna wprawiała w zdumienie lekarzy, ale też w dużej mierze im ją zawdzięczała. To atmosfera w Szpitalu Wojskowym na Helu i w Szpitalu Reumatologicznym w Sopocie sprawiała, że chciała jeździć na rehabilitację. Gdy słyszę nieraz, że starsi ludzie wzbraniają się przed tego typu leczeniem, to myślę, że jest to właśnie spowodowane podejściem lekarzy i całego personelu medycznego. Gdy Mama kilka lat temu usłyszała od ordynatora w jednym ze szpitali niedaleko Gdańska, że w tym wieku to już szkoda kierować ją na pewne zabiegi, to, oczywiście, jej noga już tam więcej nie postała. Chciała się leczyć, żeby nie być całkowicie przykutą do łóżka, ale też dlatego, żeby umożliwić mi wyjazdy na odpoczynek choć raz w roku, bo obie byłyśmy spokojniejsze, gdy była bezpośrednio pod opieką lekarzy.
Ostatnie lata były naznaczone cierpieniem, które bardzo dzielnie znosiła nie tylko dzięki lekom uśmierzającym ból, ale przede wszystkim dzięki modlitwie. Ona dawała jej moc do opanowania zniecierpliwienia, któremu znacznie częściej podlegała na początku choroby. Wystarczyło, że nie podałam od razu tego, o co prosiła, czy nie przyszłam natychmiast na zawołanie, głośno wyrażała wówczas skargę na swój los. Obawiałam się, że ten stan z wiekiem i postępem choroby będzie się pogłębiał, a tymczasem z roku na rok jakby łagodniała i godziła się ze swoimi ograniczeniami. Nie mam żadnych wątpliwości, że to za sprawą modlitwy, bo to ona wypełniała znaczną część dnia Mamy. Ponieważ w ostatnich latach widziała tylko na jedno oko, i to niezbyt dobrze, niewiele mogła czytać, a przecież kartki swoich modlitewników przewracała dość szybko, nawet jeśli literki były bardzo małe. Myślę, że po prostu znała je na pamięć, a tylko kontrolnie spoglądała w tekst. Pewnie dlatego była tak przywiązana do pożółkłych, czasem rozpadających się książeczek i zbiorów modlitw, które kazała sobie podklejać i nie zgadzała się na nowe. Chowała je do specjalnego etui i prosiła o podawanie w każde miejsce, gdzie się znajdowała, bo różaniec zawsze nosiła przy sobie. A gdy się gdzieś zapodział, sięgała po następny i następny. Miała ich sporo: ten od Ojca Świętego, ten z Częstochowy, z Lourdes, Fatimy, Guadalupe...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czekała na beatyfikację Jana Pawła II

Wśród odmawianych modlitw były te o dobrą śmierć, zwłaszcza wydane przez Stowarzyszenie Matki Boskiej Patronki Dobrej Śmierci we Francji, a przywiezione przez nią na początku lat 90., gdy jeszcze - poruszając się o kulach - była na pielgrzymce w Lourdes. Od tamtego czasu odmawiała też Koronkę do Miłosierdzia Bożego, wszak Pan Jezus powiedział do św. Faustyny: „Odmawiaj nieustannie tę koronkę, której cię nauczyłem. Ktokolwiek będzie ją odmawiał, dostąpi miłosierdzia w godzinę śmierci” (Dz. 687). Mam nadzieję, że tak się stało.
Odeszła w środę, w dniu, w którym zawsze, gdy mogła chodzić, uczestniczyła w Nowennie do Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do której, odkąd pamiętam, żywiła szczególny kult. Mam przed oczyma boczny ołtarz w kieleckiej katedrze z łaskami słynącym obrazem, przed który prowadziła mnie jako dziecko i którego do dziś poszukuję w każdym kościele jako coś bardzo mi drogiego.
Rozstała się z tym światem w dniu, któremu patronuje tak zawsze bliska jej sercu święta królowa Jadwiga, o której opowiadała mi w dzieciństwie, a ja często powracałam do jej życiorysu na pożółkłych kartkach „Historii stu”. Pamiętam, jak cieszyła się, że mogłam uczestniczyć w 1997 r. w krakowskich uroczystościach zaliczenia jej w poczet świętych. Pokazywałam zdjęcia, szczegółowo opowiadałam o tym dniu, którego z taką niecierpliwością oczekiwała i o którego nadejście gorąco Pana Boga prosiła.
Doczekała też beatyfikacji Jana Pawła II, choć przedłużający się rzymski proces bardzo ją martwił i niejednokrotnie miała wątpliwości, czy dożyje tego dnia. Ale też z wielką wiarą o to się modliła i była ogromnie wdzięczna Opatrzności, że było jej to dane. Często wracała wspomnieniami do ostatniego spotkania z Ojcem Świętym w Sopocie i z dużym pietyzmem przechowywała zdjęcia z tego pamiętnego dnia. Było co wspominać, nie tylko ze względu na ogromny ładunek emocjonalny, ale też niespodziewane trudności, z jakimi przyszło nam się zmagać po drodze, a to za sprawą przedziurawionego koła w wózku inwalidzkim. Dotarcie na miejsce było możliwe jedynie dzięki pomocy innych osób, tak wtedy życzliwych i otwartych na bliźnich.

W przestrzeni modlitwy

Zdążyła wymodlić dla mnie szczęśliwą operację - zmarła kilka dni po tym, gdy badania potwierdziły, że zabieg się udał. Ogromna była jej wiara w skuteczność modlitwy, nawet w sytuacji, gdy wydawało się, że niewiele może ona zmienić. Potwierdzenie słuszności takiego podejścia znalazłam niedawno w książce Petera Kreefta „Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o niebie, ale nie śniło ci się zapytać”: „Modlitwa zmienia rzeczy, tak przeszłe, jak i teraźniejsze, gdyż dotyka wieczności. (…) Możemy się modlić o cokolwiek, czego wyniku nie znamy, rzeczy przeszłe czy przyszłe. Ten, do Kogo się modlimy, nie jest ograniczony przez czas. On może działać w przód, w tył i na boki”. Każdemu, kto przeżywa trudne chwile po odejściu bliskiej osoby, polecam tę lekturę. Po niej znacznie zmniejsza się dystans między ziemią i niebem, a i bardziej oczywista jest duchowa więź z tymi, którzy znaleźli się po tamtej stronie. To jest chyba najbardziej potrzebne tym, którzy tu pozostali.
I częsta obecność w miejscu, gdzie spoczywają doczesne szczątki, wtedy łatwiej przychodzi oswajanie z nową sytuacją. Trudno o to, gdy rodzinny grób jest daleko. Zresztą wtedy jedynym wyjściem wydaje się kremacja, a to jest niezwykle dramatyczne przeżycie. Trzy razy uczestniczyłam w takim pożegnaniu i to pozwoliło mi podjąć decyzję, aby pochować Mamę na małym, wiejskim cmentarzu, niedaleko miejsca, gdzie spędzała letnie miesiące i gdzie tak radowała ją otaczająca przyroda, zieleń lasów, śpiew ptaków, zaglądające czasem sarny i dużo motyli. A one na swych skrzydłach przynoszą pamięć o tych, których kochaliśmy i którzy nas kochali.

2011-12-31 00:00

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siedlce: Pogrzeb dzieci utraconych

2024-04-26 18:01

[ TEMATY ]

pogrzeb

dzieci utracone

Siedlce

Magdalena Pijewska

- Jeśli rodzicami byliście przez pięć czy dziesięć minut, to rodzicami zostaliście na wieczność - wskazał ks. kanonik Jacek Sereda podczas Mszy św. w katedrze siedleckiej. Dziś odbył się pogrzeb 20 dzieci. Podczas liturgii modlono się dar pokoju i nadziei dla rodziców przeżywających ból po stracie dziecka.

Ks. Jacek Sereda, w nawiązaniu do odczytanej Ewangelii, wskazał, że bardzo ważne jest przeżycie okres żałoby, smutku. - To jest czas na nasz żal i łzy; ale Pan Jezus mówi do nas „nie trwóż się”. To mówi Ten, który Zmartwychwstał, jest zwycięzcą nad śmiercią - wskazał ks. Sereda.

CZYTAJ DALEJ

Weigel: deklaracja "Dignitas infinita" mogłaby być lepsza

2024-04-26 10:55

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Chociaż opublikowana 8 kwietnia deklaracja Dykasterii Nauki Wiary „Dignitas infinita” zawiera wiele ważnych stwierdzeń dotyczących obrony życia i godności człowieka, to dokument ten mógłby być jeszcze lepszy - uważa znany amerykański intelektualista katolicki i biograf św. Jana Pawła II, prof. George Weigel. Swoje uwagi na ten temat zawarł w felietonie opublikowanym na łamach portalu „The First Things”.

Zdaniem prof. Weigla najbardziej uderzający w watykańskim dokumencie doktrynalnym jest brak odniesień do encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II z 1993 r. i jego nauczania, że niektóre czyny są „wewnętrznie złe”, że są poważnie złe z samej swojej natury, niezależnie od okoliczności. Zaznacza, iż fakt, że niektóre działania są złe „jest podstawą, na której Kościół potępia wykorzystywanie seksualne, aborcję, eutanazję, wspomagane samobójstwo i współczesne formy niewolnictwa, takie jak handel ludźmi”. Zgadza się, że jak mówi deklaracja, są to „poważne naruszenia godności ludzkiej”, ale dokument ten nie mówi dlaczego tak jest. „Nie dlatego, że obrażają nasze uczucia lub wrażliwość na ludzką godność, ale dlatego, że możemy wiedzieć na podstawie rozumu, że zawsze są one poważnie złe i to należało to jasno stwierdzić” - uważa.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Patronki narodu polskiego 3 maja

2024-04-26 20:46

[ TEMATY ]

Jasna Góra

3 Maja

BPJG

O obecności Maryi, zarówno w naszej historii, ale również w osobistej historii życia wielu Polaków przypomina uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. To jedno z największych świąt maryjnych w Polsce i jeden z największych odpustów na Jasnej Górze.

Częstochowskie sanktuarium to miejsce, gdzie od ponad sześciu wieków czczona jest Matka Chrystusa uważana za patronkę i orędowniczkę polskiego narodu. Jedną z głównych intencji zanoszonych w tym roku 3 maja będzie modlitwa o pokój. Do udziału w uroczystościach, które są znakiem, ale i wezwaniem do budowania jedności, zapraszają paulini.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję