Reklama

„Jestem dzieckiem Mszy św.”

- Gdybym się urodził teraz i miał wybierać drogę życia od nowa, wybrałbym tylko kapłaństwo. Jestem szczęśliwy w kapłaństwie - mówi ks. prał. Władysław Podeszwik, który w minionym roku obchodził 55. rocznicę święceń kapłańskich, a w 2012 r. ukończy 80. rok życia

Niedziela Ogólnopolska 2/2012, str. 15

Archiwum „Niedzieli”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodził się w 1932 r. we wsi Zabiele w diecezji łomżyńskiej, niecałe 30 km od Jedwabnego. Przed nim dwie siostry umarły. - Niezbadane są wyroki Pana Boga - mówi ks. Władysław Podeszwik. - Jestem dzieckiem Mszy św. Gdy byłem już po maturze, kochana mama przybliżyła mi okoliczności mojego przyjścia na świat: „Przed tobą dwie siostry urodziły się i straciły życie - mówiła. - Baliśmy się o twój los. Gdy nie było Cię jeszcze na świecie, bo zbierałeś kwiatuszki w niebie, prosiliśmy ks. Stanisława Skrodzkiego (brata babci ks. Władysława Podeszwika) o Mszę św. w intencji szczęśliwych narodzin. A on wówczas powiedział: «Wzbudziłem intencję: Jeśli uratowany będzie chłopcem, niech zostanie księdzem»”. Dzisiaj, po 80 latach, ks. Podeszwik - posługując się słowami bł. Jana Pawła II - nazywa łaskę życia i powołania kapłańskiego „wielkim darem i tajemnicą”. - Ta Msza św. była dla mnie źródłem łask oraz tarczą wśród burz i życiowych niebezpieczeństw - wyznaje.

Otarł się o śmierć

Reklama

Sporo groźnych burz przeszło przez życie ks. Podeszwika. Z bólem wspomina, jak jeszcze jako dziecko podczas II wojny światowej był popędzany batami przez Niemców, jak niemieckie kule świstały mu nad głową, a nawet został trafiony odłamkiem pocisku, gdy myśliwce rosyjskie ostrzelały wieś. Na jego oczach dokonało się wiele zbrodni. Był świadkiem mordowania Żydów z Kolna, przywożonych pod las, kilometr od jego wioski. Słyszał strzały niemieckich karabinów, a po odjeździe oprawców widział, jak ziemia kryjąca ciała zamordowanych jeszcze się ruszała. Pamięta słowa swojej babci: „Dziś mordują Żydów, jutro zabiorą się za nas”. Pamięta też, jak w czasie okupacyjnej tragicznej rzeczywistości dotarł ze swoim stryjem do Przytuł i czuł swąd zwęglonych ciał. Jego ciotka powiedziała wtedy, że Niemcy zamordowali Żydów i spalili ich w stodole. To samo potem stało się w Jedwabnem. Ks. Podeszwik zna nazwiska wielu naocznych świadków zbrodni Niemców w Jedwabnem, z którymi miał okazję o tych tragicznych faktach osobiście rozmawiać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

55 lat temu został księdzem

Reklama

Do Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży wstąpił w 1951 r. Święcenia kapłańskie przyjął 8 grudnia 1956 r. Następnego dnia - jak wspomina - przed Mszą św. prymicyjną babcia Maria Podeszwik, siostra wspomnianego wcześniej ks. Stanisława Skrodzkiego (+1954), ofiarowała mu różaniec, pamiątkę po swoim zmarłym bracie kapłanie, mówiąc: „Módl się do dusz czyśćcowych”. 22 czerwca 1941 r. modlił się na nim ks. Skrodzki, ukryty za drzwiami na plebanii w Przytułach, gdy przyszli rosyjscy żołnierze, aby go zamordować, sądząc, że w potyczce z Niemcami stąd padły strzały. Księdza nie znaleźli, ale spalili zabytkowy kościół. Ks. Podeszwik pamięta, że modlił się na tym samym różańcu za chorych i konających m.in. w październiku 1965 r., czyli ponad 20 lat później. Modlitwa trwała do godz. 17.20. Wieczorem dostał wiadomość, że babcia Maria Podeszwik, która mu ofiarowała różaniec w czasie prymicji, zmarła tego dnia o tej właśnie godzinie, czyli po modlitwie różańcowej wnuczka - kapłana.
Jako ksiądz diecezji łomżyńskiej (od 1992 r. diecezji ełckiej), ks. Podeszwik swoją kapłańską posługę pełnił najpierw w PRL-u, w czasach komunizmu i prześladowań Kościoła, odczuwając osobiście restrykcje ze strony różnych aktywistów partyjnych i funkcjonariuszy UB. Potem przyszły lata posługi w RP, w czasach tworzenia polskiej demokracji, wreszcie - wśród Polonii w Stanach Zjednoczonych.
Na pierwszą po święceniach placówkę parafialną został skierowany do Andrzejewa, gdzie zetknął się z rodzinnymi śladami sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, który urodził się i wychowywał w sąsiedniej Zuzeli, tam przystąpił do I Komunii św. i sakramentu bierzmowania. Po powrocie z internowania w 1956 r. wielki Prymas Polski często odwiedzał mogiłę swojej matki na cmentarzu w Andrzejewie. Mogli się więc spotykać i przyjaźnić. Później ks. Podeszwik był wikarym w parafiach: w Grabowie, Małkini, Zambrowie, Augustowie i Grajewie. Jako proboszcz pracował w Chlebiotkach, Kobylinie-Borzymach i Jeleniewie. Znany jest także Polakom w Stanach Zjednoczonych, w parafiach: św. Ferdynanda w Chicago, Matki Boskiej Częstochowskiej w Cicero i św. Konstancji w Chicago, gdzie obecnie duszpasterzuje jako emeryt. Wszędzie wierni są wdzięczni szczególnie za jego posługę w konfesjonale.

Blisko Maryi

Ks. prał. Podeszwik jest konfratrem Zakonu Paulinów. Na Jasną Górę przybywa jak do rodzinnego domu, gdzie zawsze doznaje duchowego umocnienia. Zdarza się, że ten pogodny kapłan, o dobrej, uśmiechniętej twarzy, przy okazji odwiedza też „Niedzielę”, której siedziba mieści się w pobliżu, u stóp sanktuarium. W czasie jednej z wizyt w redakcji wspomniał, że już jego matka pielgrzymowała pieszo do Częstochowy i wydeptała mu ścieżki do Maryi. Mówił o swoim pierwszym pobycie w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej, a było to w 1952 r. Pamięta, jak wtedy ukląkł w kąciku tuż przy ołtarzu, zatopił się w modlitwie i czuł, jakby był w przedsionku nieba. Ma osobiste doświadczenia jako pątnik - bowiem aż 14 razy pielgrzymował pieszo z Warszawy na Jasną Górę.

Dziękczynienie

Z okazji 55. rocznicy swoich święceń kapłańskich ks. prał. Władysław Podeszwik przesłał z Chicago, gdzie pracuje wśród Polonii, list do redakcji, pragnąc za pośrednictwem „Niedzieli” podziękować Panu Bogu i Maryi za dar życia, a przede wszystkim za powołanie do służby Bożej. Wymienia swoich kochanych rodziców - Czesławę i Józefa, rodzeństwo, szczególnie żyjącego jeszcze brata Henryka z rodziną, nauczycieli, profesorów gimnazjum, wychowawców w Seminarium Duchownym w Łomży, bp. Czesława Falkowskiego, któremu dziękuje za wyświęcenie na kapłana, bp. Mikołaja Sasinowskiego, bp. Aleksandra Mościckiego, bp. Edwarda Samsela. Jubilat wyraża wdzięczność wszystkim przyjaciołom i dobrym ludziom, których spotkał na drodze swojego życia w Polsce i w USA, szczególnie ks. prob. Tadeuszowi Dzieszce, śp. ks. prał. Czesławowi Domelowi z Augustowa, o. Izydorowi Matuszewskiemu - generałowi Zakonu Paulinów z całą wspólnotą zakonną. Dziękuje wiernym z parafii swoich wikariatów i placówek proboszczowskich za wspólne podążanie drogami do Boga. Jubilat pamięta o wszystkich w dziękczynnych Mszach św. i zapewnia o codziennej modlitwie za nich.
„Niedziela” te wyrazy wdzięczności Kapłana Jubilata zapisuje na swoich łamach i z radością przekazuje Adresatom.

* * *

Przewielebnemu Księdzu Prałatowi Władysławowi Podeszwikowi z okazji 55. rocznicy święceń kapłańskich życzymy nieustannej radości z wielkiego daru kapłaństwa, realizowanego według Serca Jezusowego, oraz ciągłego odkrywania głębokiej tajemnicy swojego powołania do służby Bogu przy ołtarzu, w konfesjonale i na zwykłych drogach życia ludzi, do których od 55 lat jest posyłany z kapłańską posługą. Niech Maryja - Matka Kapłanów troskliwie opiekuje się Księdzem Prałatem i pomaga otwierać ludzkie serca dla Chrystusa.
Ks. inf. Ireneusz Skubiś z zespołem „Niedzieli”

2012-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„A taki był ładny, amerykański”

2025-04-12 09:29

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Rafał Trzaskowski zaliczył w tej kampanii polityczną katastrofę, której nie da się już zrelatywizować ani zamieść pod dywan. Sytuacja z debatą to nie tylko „niefortunne nieporozumienie” – to seria świadomych decyzji, które obnażyły tchórzostwo, manipulację i brak szacunku do wyborców. I choć sztab kandydata Koalicji Obywatelskiej próbował to ubrać w elegancki garnitur „dialogu ponad podziałami” i „nowych standardów”, to wyszło coś zupełnie odwrotnego: polityczny obciach i bolesna porażka wizerunkowa.

To już samo w sobie wyglądało jak paniczny unik konfrontacji – jakby bał się, że nie wytrzyma zwarcia. A potem, gdy już odpowiedział, postawił warunki tak absurdalne, że nikt przy zdrowych zmysłach nie potraktował tego jako poważnej propozycji. Debata miała się odbyć tylko wtedy, gdy zorganizują ją trzy konkretne stacje – TVP (w likwidacji), TVN i Polsat. To miało wyglądać jak próba pogodzenia interesów, ale tak naprawdę było próbą ustawienia sobie debaty w kontrolowanym środowisku. Problem w tym, że nie kupili tego ani wyborcy, ani media, ani nawet polityczni sojusznicy.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa w tradycji Kościoła

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, inaczej Niedzielą Męki Pańskiej. Rozpoczyna ona najważniejszy i najbardziej uroczysty okres w roku liturgicznym - Wielki Tydzień.

Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści. Uroczyste Msze św. rozpoczynają się od obrzędu poświęcenia palm i procesji do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się bardzo dokładnie powtarzać wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria (chrześcijańska pątniczka pochodzenia galijskiego lub hiszpańskiego). Autorka tekstu znanego jako Itinerarium Egeriae lub Peregrinatio Aetheriae ad loca sancta. Według jej wspomnień w Niedzielę Palmową patriarcha otoczony tłumem ludzi wsiadał na osiołka i wjeżdżał na nim do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go z radością, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Zmartwychwstania (Anastasis), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Procesja ta rozpowszechniła się w całym Kościele. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego początkowo była obchodzona wyłącznie jako Niedziela Męki Pańskiej, podczas której uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj urządzenia procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jeruzalem. Z czasem jednak obie te tradycje połączyły się, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i pasja). Jednak w różnych Kościołach lokalnych procesje te przybierały rozmaite formy, np. biskup szedł pieszo lub jechał na oślęciu, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre przekazy podają też, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów.
CZYTAJ DALEJ

Co daje wspólna Wielkanoc

Lubię ten okres, kiedy wszystkie Kościoły chrześcijańskie: wschodnie i zachodnie, w tym samym czasie celebrują Wielkanoc, a więc i Wielki Tydzień. Tak jest w tym roku. To pomaga uświadomić, że największe święto chrześcijańskie tak naprawdę łączy nas wszystkich. Bo wierzymy w tego samego Jezusa Chrystusa i mamy wiele wspólnych elementów naszej wiary i praktyk liturgicznych.

Zatem Anno Domini 2025 w Niedzielę Palmową w wielu miejscach Polski krzyżują się procesje z palmami, gdy katolicy i prawosławni świętują uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. W Wielki Czwartek w tym samym czasie będziemy świętować ustanowienie sakramentu eucharystii i kapłaństwa, które mają takie samo znaczenie w obu kościołach: wschodnim i zachodnim. Także w Wielki Piątek czcimy Mękę Pana Jezusa, nawet jeśli w nieco inny sposób, to wymowa celebracji jest taka sama. W obu Kościołach centrum obchodów stanowi adoracja krzyża. Kościół prawosławny nie zna wprawdzie drogi krzyżowej i nie umieszcza Najświętszego Sakramentu nad udekorowanym Grobem z figurą Jezusa, za to wierni niosą w procesji – nieznaną u nas - Świętą Płaszczenicę, czyli tkaninę z wizerunkiem Chrystusa leżącego w grobie, a następnie przed Płaszczenicą oddają głębokie pokłony, dotykając czołem posadzki świątyni. To właśnie Płaszczenica symbolizuje Grób Pański. Liturgie wschodnie są też dłuższe, mają więcej śpiewów chóralnych, ale też nasze Wielkopiątkowe obrzędy i śpiewy pieśni pasyjnych mają wyjątkowy charakter, pozwalają się skupić i autentycznie włączyć w Mękę Chrystusa. To chyba sprawia, że to nabożeństwo jest dla mnie co roku ogromnym przeżyciem i mocnym doświadczeniem wiary.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję