Reklama

Nauka

Iran: muzułmanie przetłumaczyli katechizm na perski

Muzułmańscy naukowcy z Iranu przetłumaczyli na język perski Katechizm Kościoła Katolickiego. Po rewizji katolickich teologów tłumaczenie uzyskało imprimatur Stolicy Apostolskiej i ukaże się z wprowadzeniem kard. Jean-Louis Taurana, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego.

[ TEMATY ]

Katechizm

KS. PAWEŁ BOROWSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do tej pory nie było tłumaczenia katechizmu na język perski, ponieważ Kościoły chrześcijańskie mogą się w Iranie posługiwać własnymi językami, chaldejskim, ormiańskim, łacińskim czy angielskim, ale nie perskim. W tym wypadku jednak katechizm został przetłumaczony dla celów naukowych, a nie religijnych. Wydaje go uczelnia zajmująca się religioznawstwem: Uniwersytet Religii i Wyznań w Kom. Nad tłumaczeniem pracowało trzech muzułmańskich religioznawców. Opierali się na tekście angielskim. Ich tłumaczenie zostało następnie zrewidowane w oparciu o tekst łaciński.

Uczelnia ta wydała już ponad 200 tekstów źródłowych różnych religii, w tym 50 chrześcijańskich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2014-05-30 20:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Międzypokoleniowa kładka

Niedziela Ogólnopolska 40/2023, str. 36

[ TEMATY ]

Katechizm

Andrzej Tarwid

Uczestnicy konferencji, od lewej: ks. Leszek Gęsiak, s. Małgorzata Kaput, s. dr hab. Maria Opiela, ks. dr hab. Andrzej Kiciński

Uczestnicy konferencji, od lewej: ks. Leszek Gęsiak, s. Małgorzata Kaput,
s. dr hab. Maria Opiela, ks. dr hab. Andrzej Kiciński

Ukazało się II wydanie Katechizmu według bł. Edmunda Bojanowskiego. Pierwsze rozeszło się jak ciepłe bułeczki. Nic dziwnego, przecież jest to lektura obowiązkowa dla rodziców, którzy chcą przekazać swoim dzieciom wiarę.

Coraz więcej dorosłych przeżywa dramat z powodu tego, że ich dzieci nie chcą się modlić ani chodzić do Kościoła. A przecież – jak mówią – oni zawsze zabierali swoje pociechy na niedzielne Msze św. i posyłali je na lekcje religii. Postępowali więc dokładnie tak jak ich rodzice. Wtedy to wystarczało do zachowania wiary, teraz – nie. Dlaczego? – Dziś żyjemy w świecie bardzo zsekularyzowanym. Rodzice kochają Pana Boga, ale nie bardzo wiedzą, jak przekazywać wiarę swoim dzieciom, bo nikt ich tego nie nauczył – powiedział ks. Paweł Malecha, który z Rzymu połączył się on-line z uczestnikami warszawskiej konferencji zapowiadającej II wydanie Katechizmu według bł. Edmunda Bojanowskiego. – Ten Katechizm... jest wielką pomocą dla rodziców, dziadków i wychowawców. Podpowiada, jak rozmawiać z dziećmi o niewidzialnym Bogu oraz jak towarzyszyć im na drogach wiary – ocenił ks. Malecha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję