Reklama

Świadectwa

Mocni wiarą, mocni życiem

Człowiek wiary i nauki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska poniosła kolejną bolesną stratę. 6 września 2012 r. zmarł prof. Jerzy Urbanowicz. Był wybitnym matematykiem. Jego dziedziną była algebraiczna teoria liczb i kryptografia. Pracował w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk oraz w Instytucie Podstaw Informatyki PAN. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Amerykańskiego Towarzystwa Matematycznego, a w latach 1994-97 - sekretarzem redakcji „Acta Arithmetica” i stałym recenzentem w „Mathematical Reviews USA”. Znany był w środowiskach naukowych w Polsce, we Francji, w Holandii, Kanadzie, Niemczech i Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Wierzący matematyk

Jako kapelan Instytutu Strategii Polskiej miałem możliwość rozmowy z nim na temat miejsca wiary w życiu publicznym współczesnego świata. Kiedyś usłyszałem: „Nie wiem, czy te przeświadczenia wiary, które są we mnie trwałe, w zasadzie przez całe życie, są dzisiaj tylko wiarą. Proszę Księdza, świadomość prawd wiary zlała się we mnie w jedno ze świadomością prawdy, jaką rozpoznałem przez naukę. Nieskończoność jest dla mnie tak samo oczywistym elementem rzeczywistości, jak to, co skończone”.
Jako matematyk był uczniem prof. Andrzeja Schinzela, ale mam podstawy sądzić, że wspólna im była nie tylko fascynacja matematyką, lecz także spokojna, naturalna obecność wiary w życiu. Kochał Kościół, ale przeżywając głębiej niż inni jego wartość dla indywidualnych i społecznych form życia ludzkiego, martwił się jakby zostawianiem poszczególnych osób z pytaniami natury moralnej samym sobie, wynikającymi z kreowanego obecnie ładu życia publicznego. Dostrzegał bardzo ostro zjawisko narastania obecności grzechu strukturalnego w świecie i pewien brak gotowości Kościoła do zmierzenia się z tym problemem, ale podczas jednej z rozmów na ten temat powiedział: „To, co mówię, nie zasłania mi optyki podstawowej, rozumienia, że nie ma nic cenniejszego w świecie ludzkim niż Kościół katolicki”.
Dominujące w jego zaangażowaniu naukowym były prace nad narodowym systemem kryptograficznym oraz nad narodowym systemem teleinformatycznym. Ukoronowaniem tych wysiłków był jego wkład w powstanie koncepcji bezpiecznego systemu łączności, systemu spinającego całą Polskę od Tatr do Bałtyku, od Odry do Bugu. Koncepcja ta, wypracowana przez konsorcjum złożone z przedstawicieli Polskiej Akademii Nauk, Wojskowej Akademii Technicznej i Instytutu Strategii Polskiej, nie zaistniałaby bez niego. Mówił jasno, że jego główną troską, jako matematyka, było zachowanie przez Polskę suwerenności w dziedzinie łączności i kryptografii. Tej problematyki dotyczy w całości jego ostatnia publiczna wypowiedź, zatytułowana „Demontaż bezpieczeństwa państwa”.
Z narastającym zainteresowaniem obserwowałem typ patriotyzmu prezentowany przez Profesora, a był bez najmniejszej wątpliwości wybitnym polskim patriotą. Dziś jestem przekonany, że jego postawa w tym zakresie miała wyraźne zakorzenienie w typie patriotyzmu rodem z dawnych terenów wschodnich Rzeczypospolitej. Sądzę, że po swej wileńskiej rodzinie odziedziczył to piękne, ale i charakterystyczne dla tamtej ziemi traktowanie powinności wobec Ojczyzny jako czegoś oczywistego, naturalnego. Stąd jak ze źródła wypływały główne nurty jego osobistego zaangażowania zarówno w życiu naukowym, jak i publicznym.
Dominantą jego zaangażowania w życie publiczne była troska o spójność między narodowym interesem Polaków a polityką realizowaną przez państwo polskie. Jako młody naukowiec w tym właśnie duchu uczestniczył czynnie w działalności Warszawskiego Środowiska Naukowego, z którego wyłoniły się struktury „Solidarności” w ośrodkach naukowych Warszawy. Jako członek najpierw Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a później Prawa i Sprawiedliwości dbał także o to, by w życiu publicznym miała prawo obywatelstwa troska o to, co polskie. Gdzie mógł i jak mógł, mówił głośno, że trwająca obecnie wojna ekonomiczna i informacyjna z Polską ma na celu nie tylko bieżące interesy, ale i maksymalne ograniczenie możliwości odbudowy takiego zakresu jej suwerenności, by życie narodowe Polaków mogło być sterowane i realizowane w dopuszczonym zakresie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Odwaga cywilna

Na szczególne podkreślenie zasługuje umiejętność prof. Jerzego Urbanowicza bycia sobą pośród wszystkich meandrów życia. Do czasu powstania Instytutu Strategii Polskiej znałem go jedynie ze słyszenia. W latach 1979-82 dochodziły mnie słuchy o jego zaangażowaniu niepodległościowym, m.in. o redagowaniu i kolportowaniu „Biuletynu Informacyjnego Solidarności”, ale trwałe wrażenie pozostawiła we mnie relacja prof. Pawła Czartoryskiego ze spotkania członków Polskiej Akademii Nauk w 1985 lub 1986 r. z przedstawicielem ówczesnej władzy państwowej. Powiedział on m.in.: „Większość myślała podobnie, ale na odwagę i publiczną wypowiedź tego, cośmy myśleli, zdobył się ostatecznie Jurek Urbanowicz”. To świadectwo o odwadze cywilnej prof. Urbanowicza nie dotyczy tylko jakiegoś periodu jego życia, był to trwały rys jego osobowości. Znał wartość swoją i swoich przekonań, dlatego nie wahał się nigdy wypowiadać własnego zdania. Znany był z tego, na tym tle wielu wchodziło z nim nieraz w gwałtowne spory, ale nie tracił przez to szacunku interlokutorów, co więcej - wielu podkreślało, że spór z nim zostawił w rozmówcy ślad głębokiego przeżycia sytuacyjnego. Jako członek rodziny dźwigającej brzemię zetknięcia się z „nieludzką ziemią”, z Syberią w sowieckim jej kształcie, był wrażliwy na zachowanie praw człowieka.
Niejednokrotnie dawał wyraz swemu przekonaniu, że i obecny, dominujący w świecie zachodnim, trend polityczno-cywilizacyjny niesie w sobie zagrożenie praw ludzkich. Kiedy np. zaczęły się w Polsce próby ograniczania wpływu środowiska Radia Maryja, Profesor ostentacyjnie czytał „Nasz Dziennik” lub demonstracyjnie inicjował rozmowy na temat informacji przekazanych przez Telewizję Trwam. Czynił tak również na posiedzeniach naszego Instytutu, dlatego zacząłem z nim rozmowę, by wyjaśnił sens swego postępowania. Wówczas w gronie kilku osób usłyszeliśmy, że obrona tych mediów jest w tej chwili najistotniejszą linią obrony prawa wolności słowa w Polsce, wolności zagrożonej przez już istniejące społeczne mechanizmy funkcjonowania tzw. poprawności politycznej, uderzającej wprost w pluralizm informacji publicznej.

Odszedł spełniony

Prof. Jerzy Urbanowicz odszedł od nas przedwcześnie i choć od młodych lat dźwigał ciężar choroby, odszedł spełniony jako człowiek, jako naukowiec, jako Polak, jako katolik. Dla wszystkich, którzy znali go bliżej, pozostanie przykładem kogoś, kto często samotnie, pośród sobie tylko do końca znanych przeciwności, strzegł tego, co polskie w sprawach objętych jego kompetencjami naukowymi. Wydawał mi się człowiekiem, który dobrze zrozumiał i wziął sobie osobiście do serca przesłanie Adama Mickiewicza zawarte w adagium: „Czyń każdy w swoim kółku, co każe Duch Boży, a całość sama się złoży”. To dzięki takim ludziom jak prof. Urbanowicz nie udało się dotąd, nie udaje się i dzisiaj złamać Polski.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pan Bóg dał mi takie natchnienie

Niedziela Ogólnopolska 21/2017, str. 28-29

[ TEMATY ]

ludzie

pomoc

Mateusz Wyrwich

Zdzisław Wasilewski skonstruowaną przez siebie rikszą wszędzie dowozi ludzi uwięzionych w swoich mieszkaniach z powodu niepełnosprawności

Zdzisław Wasilewski skonstruowaną przez siebie rikszą wszędzie dowozi ludzi uwięzionych
w swoich mieszkaniach z powodu niepełnosprawności

Ma 74 lata. Przebyty zawał i poważnie uszkodzone oko. Przyznano mu tytuł Człowieka Roku 2016 podwarszawskiego, ponad 55-tysięcznego Legionowa. 2 lata wcześniej został wyróżniony nagrodą „Przyjaciel Niepełnosprawnych Miasta Legionowo i Powiatu Legionowskiego”, w ubiegłym roku zaś nominowano go do Nagrody im. Jana Rodowicza „Anody”.
Przez ćwierć wieku działał jako „wolny” wolontariusz. Dziś jest aktywny w Senioralnym Centrum Wolontariatu

Zdzisław Wasilewski do Legionowa przyjechał z rodzicami jako 16-letni chłopak z oddalonej o niecałe 50 km wioski Ostaszewo. Rodzice byli bardzo pracowici i zaradni. Kupili w Legionowie działkę i postawili dom – najpierw drewniany, później murowany. Wiara, skromność i zaradność to dziedzictwo, które rodzice przekazali swoim czworgu dzieciom.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję