Reklama

Niedziela Przemyska

Celina – znaczy Niebo

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Samborze na Ukrainie 20 czerwca br. miało miejsce uroczyste poświęcenie i odsłonięcie tablicy ku pamięci s. Celiny Kędzierskiej i innych sióstr Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi, które w czasie II wojny światowej opiekowały się dziećmi niezależnie od ich narodowości, a z narażeniem życia ukrywały dzieci żydowskie i cygańskie. Tablica została umieszczona na frontonie budynku szkoły-internatu, do wojny stanowiącego własność sióstr.

Uroczystość rozpoczęła Msza św., którą w kościele parafialnym sprawowali księża dekanatu samborskiego pod przewodnictwem ks. dziekana Andrzeja Kurka. Homilię wygłosił ks. Jacek Waligóra, proboszcz z Niżankowic. Oprócz parafian obecne były siostry Rodziny Maryi na czele z matką generalną Janiną Kierstan, miejscowe siostry greckokatolickie, goście z Polski, w tym grupa „Samborzan” z Oświęcimia, która starała się o ustanowienie tej tablicy i była jej sponsorem. Obecny był konsul Orlikowski, władze miasta, Dyrektorka szkoły-internatu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W homilii ks. Waligóra ukazał problem zagłady Żydów i różne postawy ludzi. W odróżnieniu od wielu s. Celina i jej współsiostry wykazały się odwagą, a nade wszystko żywą wiarą w praktyce realizując słowa o miłości bliźniego i słowa z Ewangelii: „Nie troszczcie się zbytnio, o swoje życie, o to, co macie jeść i pić...”. Ks. Waligóra przypomniał znaczenie imienia „Celina” – „niebo”, komentując, że wyrwane z piekła Holokaustu dzieci znajdowały się w ochronce sióstr jak w niebie, pod czułą opieką s. Celiny, siostry Niebo.

Bardzo oczekiwaną na uroczystościach osobą była Anna Henrietta Kretz-Daniszewski, żywy świadek chwalebnych czynów s. Celiny, jedno z uratowanych dzieci żydowskich, obecnie mieszkająca w Belgii. Niestety, z powodów rodzinnych nie mogła przybyć. Historię jej życia przedstawiła po Mszy św. s. Antonietta Teresa Frącek, archiwistka z Domu Generalnego w Warszawie. Ona także przeczytała list i wspomnienia pani Anny (zamieszczamy je poniżej).

Reklama

Po przemówieniach osób zaangażowanych w sprawę umieszczenia tablicy wszyscy udali się pod budynek szkoły-internatu, gdzie ks. dziekan Andrzej Kurek wraz z dziekanem obrządku greckokatolickiego o. Bogdanem Dubrawskim poświęcił tablicę, a Matka Generalna, prezes koła „Samborzan” Włodzimierz Paluch i Dyrektorka szkoły dokonali jej odsłonięcia.

* * *

Kochane Siostry,

...72 lata temu biegała po ulicach Sambora mała 9-letnia dziewczynka. Była skazana na śmierć i o tym wiedziała. Jej zbrodnia? Urodziła się jako Żydówka; poprzedniego wieczora Niemcy znaleźli ją i jej rodziców u państwa Patralskich na strychu. Rodziców rozstrzelali na ulicy, a ona ocalała dzięki jej ojcu, który rzucił się na jednego z Niemców, a do niej krzyknął, by uciekała. Instynktownie rzuciła się do ucieczki, słyszała strzały, krzyk matki, jeszcze strzały i zapadła cisza. Nie miała już rodziców. Straciła ojca, szlachetnego człowieka, który będąc lekarzem z powołania niejednemu uratował życie, i matkę, która zawsze była gotowa do pomocy drugiemu człowiekowi.

Teraz była samiuteńka na świecie. Szukała pomocy, ale nie znalazła. Ludzie reagowali rozmaicie. Jedni współczuli, ale się bali udzielić schronienia, bo za pomoc dla Żyda groziła kara śmierci. Innym życie żydowskiego dziecka było obojętne, a niektórzy nawet już obliczali, co dostaną od Niemców za jej wydanie. Widząc, że nie znajdzie wsparcia ukryła się w ogrodzie opuszczonego starego domu i zasnęła. Jak się obudziła nad świtem, jakby cudem pojawił się jej przed oczami obraz rodziców i przypomniała sobie o s. Celinie Kędzierskiej, która za czasów rosyjskich była pacjentką jej ojca – miała uczucie, że tylko ona ją uratuje.

A więc wybrała się w drogę do sierocińca, gdzie s. Kędzierska była przełożoną. „To była najsamotniejsza droga mego życia – opowiada – czułam się jak istota z innej planety”. Kiedy doszła do sierocińca, mimo że żołnierze niemieccy kręcili się po podwórzu, weszła do biura s. Kędzierskiej i powiedziała: „Mateczko, nie mam już rodziców, bądź moja matką”. Siostra Kędzierska pogłaskała ją po głowie i powiedziała: „Dziecko, tu jesteś bezpieczna”. Potem zawołała siostrę ekonomkę i kazała zaprowadzić ją do szpitalnego pokoju, gdzie s. Helena zbadała ją i kazała leżeć przez dzień lub dwa.

Reklama

S. Kędzierska ukrywała 11 żydowskich i 3 cygańskich dzieci, które z narażeniem swego i wszystkich sióstr życia uratowała od zagłady.

Bóg zapłać Ci, Mateczko, za Twoje poświęcenie i odwagę – uratowałaś mi życie, ale także moją wiarę w człowieka!

Henrietta Anna (jako dziecko Musia)

Kochane Siostry!

Wspominając czasy w ochronce trudno nie mieć największego szacunku i podziwu dla postawy przełożonej, Celiny Kędzierskiej i jej sióstr. Nawet w teraźniejszych czasach prowadzić zakład dla 100 dzieci, od niemowląt do podlotków, nie jest łatwe, a co dopiero podczas wojny i twardej, okrutnej okupacji. S. Celina Kędzierska i jej towarzyszki nie tylko walczyły, by wyżywić, ubrać, wychować i wykształcić swoich wychowanków, ale jeszcze wzięły na siebie ratunek cygańskich i żydowskich dzieci, a czyniły to pod nieustanną groźbą śmierci, gdyby je zadenuncjowano.

Przypominam sobie, jak prawie do nocy paliło się światło w szwalni, gdzie siostry po wieczornej modlitwie szyły, cerowały i łatały ubrania. Jak ciężko pracowały na polach i małym gospodarstwie klasztornym (wspomagane przez starsze dzieci). Mimo, że pożywienia było mało, to jednak dawało nam, dzieciom, możność przeżycia. (...) Ale mimo ciężkich czasów były też radosne chwile. Pamiętam, jak podczas świąt s. Kędzierska siadała do fortepianu i śpiewała wraz z Józką, 15-letnią dziewczyną o pięknym głosie, a potem śpiewaliśmy wszyscy chórem. Pamiętam Boże Narodzenie, kolędy i wspaniały deser – kutię. Pamiętam, jak od czasu do czasu s. Kędzierska przechodziła między dziećmi i częstowała je cukierkami. Pamiętam Staszka, małego chłopca, który ślicznie grał na fortepianie. S. Celina odkryła jego talent i dawała mu lekcje. Pamiętam, jak przed wejściem rosyjskiego wojska do Sambora miasto było ostrzeliwane; dzieci się przeraziły i wpadły w popłoch. Nagle pojawiła się s. Kędzierska. Spokojnie kazała się ustawić według wieku, najmłodsze na przedzie, i zejść do piwnicy; ona zeszła ostatnia wraz z partyzantami, których ukrywała na strychu, a którzy znieśli dzieci ze żłobka. Gdy padały pociski s. Kędzierska kazała nam głośno śpiewać.

Gdy Rosjanie weszli do miasta, siostry musiały opuścić ochronkę. Mieszkały w małym pomieszczeniu, gdzie odwiedzaliśmy je chodząc do szkoły. Ostatni raz, kiedy widziałam s. Kędzierską, była już bardzo chora i ledwo mówiła. Odjeżdżałam do Polski. Na pożegnanie powiedziała mi: „Nie zapomnij być dobrym człowiekiem”. Starałam się, Siostro, ale nigdy Ci nie dorównam.

Henrietta Anna

2015-07-16 10:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Perypetie Jana

Niedziela toruńska 39/2020, str. III

[ TEMATY ]

tablica pamiątkowa

św. Jan Maria Vianney

Archiwum parafii

Tablica w kościele w Boluminku przypomina o bogatej historii zakonnika

Tablica w kościele w Boluminku przypomina o bogatej historii zakonnika

Brat Jan Vianney i jego historia wciąż są żywe w parafii w Boluminku. Wojenne perypetie tego młodego zakonnika skłaniają do refleksji nad własną wiarą.

W kruchcie kościoła w Boluminku 13 września odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą pochodzącemu z parafii br. Janowi Vianneyowi. Tablicę, ufundowaną przez rodzinę Kończewskich, poświęcił proboszcz ks. kan. Tadeusz Myszk.

CZYTAJ DALEJ

Caritas optuje na rzecz nowego partnerstwa między Europą i Afryką

2024-04-18 18:55

[ TEMATY ]

Caritas

Europa

Afryka

Caritas

Przewodniczący Caritas Europa ks. Michael Landau i przewodniczący Caritas Afryka ks. Pierre Cibambo wezwali do zacieśnienia stosunków i współpracy na równych zasadach między Europą a Afryką. W wywiadzie dla austriackiej agencji katolickiej obaj poruszyli takie kwestie, jak migracja, stosunki gospodarcze, wojny i konflikty w Afryce oraz ich przyczyny, a także problemy wewnętrzne w Afryce.

Jednocześnie obaj przewodniczący podkreślili, że Afryka nie jest kontynentem w potrzebie i ubóstwie. Afryka, to również bardzo zróżnicowany, rozwijający się kontynent, który stoi wobec różnych możliwości. Tym, czego najbardziej potrzebuje, jest międzynarodowa sprawiedliwość i solidarność.

CZYTAJ DALEJ

Z prośbą o bezpieczną przyszłość przybyli maturzyści diec. bielsko-żywieckiej

2024-04-19 16:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

maturzyści

diecezja bielsko‑żywiecka

BPJG

Młodzież w bazylice jasnogórskiej

Młodzież w bazylice jasnogórskiej

Z prośbą o bezpieczną przyszłość, opiekę Matki Bożej nad Polską i o pokój na świecie modlili się maturzyści z diecezji bielsko-żywieckiej. Dziś na Jasną Górę przyjechało ponad 800 młodych. Modlił się z nimi diecezjalny biskup Roman Pindel.

- Przyjechaliśmy na Jasną Górę, żeby napełnić się nadzieją. To było dla nas bardzo ważne, żeby tutaj być. Oddajemy Maryi nasze troski i prosimy o wsparcie. Wierzymy, że Ona doda nam sił i pozwoli uwierzyć we własne możliwości - mówili maturzyści.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję