Wielkie zamieszanie wzbudził w Europie rząd Bawarii, który ogłosił, że we wszystkich urzędach tego katolickiego landu zawisną krzyże. Co prawda szybko pospieszono z dość dziwnym wyjaśnieniem, że „krzyże nie powinny być postrzegane jako symbol religijny, lecz jako odzwierciedlenie «kulturowej tożsamości landu», której wyrazem jest wpływ «zachodniego chrześcijaństwa»”, ale i tak nie obyło się bez słów krytyki, oburzenia i wielu nieżyczliwych komentarzy.
Co innego, gdy mniej więcej w tym samym czasie w niemieckim Trewirze z wielką pompą odsłaniano pomnik Karola Marksa w 200. rocznicę jego urodzin. Nic to, że wspólnie z Fryderykiem Engelsem w „Manifeście komunistycznym” dał on ideowe podwaliny pod bezbożny i zbrodniczy system XX-wiecznego totalitaryzmu komunistycznego (który „twórczo” realizował m.in. Włodzimierz Lenin). Wtedy nawet czołowy polityk Europy, podobno chrześcijański demokrata, życzliwie go tłumaczył: „Marks nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie zbrodnie, za które odpowiedzieć powinni jego rzekomi dziedzice”.
Tak, tak, Marks chciał dobrze, tyle że – jak to w komunizmie – trafiły się błędy i wypaczenia. A poza tym „religia jest opium ludu”. To też z Marksa, gdyby ktoś się zastanawiał...
Pomóż w rozwoju naszego portalu