Fakt ten staje się dla nas inspiracją do spojrzenia na wzorcową Rodzinę z Nazaretu oraz wzywa do budowania i umacniania tożsamości współczesnych małżeństw i rodzin.
Walor i siła rodziny
Reklama
Ojciec Święty Franciszek, ogłaszając ten Rok w ubiegłoroczne Święto Świętej Rodziny, stwierdził, że „w gościnnych murach domu w Nazarecie dzieciństwo Jezusa przebiegało w radości, otoczone macierzyńską opieką Maryi i troską Józefa, w którym Jezus mógł widzieć czułość Boga”. Tak jak przed laty sługa Boży kard. Stefan Wyszyński promował drogę dla rodzin, nazywając ją Rodziną Bogiem silną, tak i teraz potrzeba fundamentu Bożego do właściwego funkcjonowania każdej rodziny. Albowiem wszelkie zło w życiu małżeńsko-rodzinnym zaczyna się właśnie od wyrzucenia Boga z tej wspólnoty. Święty Jan Paweł II nazywał ten proces „zaćmieniem Boga”, czyli układaniem życia rodzinnego bez zamysłu Bożego. Należy też przypomnieć słowa oznajmione przed laty kard. Carlo Caffarze przez s. Łucję dos Santos, tą, której razem z dwójką innych dzieci, ukazała się w Fatimie Matka Boża: „Ostateczna bitwa pomiędzy Bogiem a królestwem szatana zostanie stoczona w kwestiach małżeństwa i rodziny”. Celem więc Roku Rodziny jest podkreślenie wielkich walorów i sił, które są obecne wewnątrz rodziny, a także ukazanie roli tej wspólnoty w życiu społecznym. Bowiem od pomyślności każdego małżeństwa i rodziny, od ich kondycji materialnej, psychicznej, moralnej i duchowej zależy ostatecznie pomyślność każdego narodu i Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Od pomyślności każdego małżeństwa i rodziny, od ich kondycji materialnej, psychicznej, moralnej i duchowej zależy ostatecznie pomyślność każdego narodu i Kościoła.
Doświadczyć szczerej komunii
Ojciec Święty Franciszek w Liście zapowiadającym Rok Rodziny zaprasza wszystkich do „ponownego odkrycia wychowawczej wartości rodziny” i odnowienia relacji w każdym domu. Papież napisał, że „w rodzinie można doświadczyć szczerej komunii, (…) gdy codzienna chropowatość życia jest łagodzona przez wzajemną czułość i pogodną akceptację woli Boga. W ten sposób rodzina otwiera się na radość, którą Bóg daje tym wszystkim, którzy potrafią dawać z radością. Równocześnie odnajduje duchową energię, by otworzyć się na świat zewnętrzny, na innych, na służbę braciom, na współpracę w budowaniu coraz to nowego i lepszego świata”. Papieskie słowa stają się więc szczerym wezwaniem do ewangelizacji rodziny najpierw przez nią samą. Jest ona bowiem Kościołem domowym, co potwierdza wyraźnie Nowy Testament. Szczególnie jest to widoczne w Listach św. Pawła, który podkreślał, że Kościół istnieje i rozwija się w rodzinach. I tak Apostoł Narodów pisał m.in. o Kościele w domu Akwili i Pryscyli (1 Kor 16, 19), Filemona w Kolosach (Flm 2) i Gajusa (Rz 16, 23). Wówczas dom rodzinny był miejscem modlitwy, śpiewu psalmów, a nawet pośród prześladowań, miejscem sprawowania Eucharystii.
Dom jest małym Kościołem
Reklama
Rodzina w Kościele pierwszych wieków pełniła stosunkowo szeroką funkcję religijną, będąc przekazicielką prawd wiary i moralności. Prekursorem nazywania rodziny małym Kościołem (ecclesiola) stał się św. Jan Chryzostom. Ten złotousty patriarcha mawiał, że „modlitwa i nauczanie w kościele nie wystarczą. Muszą wam towarzyszyć także w domu, ponieważ dom jest małym Kościołem”. Należy nam dzisiaj przypomnieć istotną prawdę, że rodzina w okresie starożytności, aż do późnego średniowiecza, podejmowała się tzw. katechumenatu rodzinnego, czyli była miejscem przekazywania prawd wiary oraz miejscem wprowadzania w życie liturgiczne Kościoła i kształtowania postawy apostolskiej. Dlatego współczesny rozdźwięk pomiędzy wychowaniem w rodzinie a tym, co jest przekazywane na katechezie szkolnej czy w parafii, świadczy o braku takiego katechumenatu i słabości wszystkich tych wspólnot Kościoła. Staje się więc to wezwaniem, aby dom rodzinny przygotowywał młode pokolenie do życia wiarą i wymogami moralnymi Ewangelii.
Proszę, dziękuję, przepraszam
Papież Franciszek, zapowiadając Rok Rodziny, stwierdza, że „Rodzina ewangelizuje przykładem życia”. Każda osoba w rodzinie może wnosić do niej całą historię swego życia, własną wrażliwość, bogactwo swej osobowości i wszelkie uzdolnienia. Do budowania dojrzałej komunii rodzinnej nieodzowne są, zdaniem Ojca Świętego, trzy złote „słowa, których należy zawsze strzec: proszę, dziękuję i przepraszam. Jeśli w rodzinie, w rodzinnym środowisku są obecne te trzy słowa, rodzina ma się dobrze”.
Rozpoczęty Rok Rodziny całemu światu powinien na nowo ukazać Boży zamysł wobec małżeństwa i rodziny, który przez dwutysięczne dzieje chrześcijaństwa jest dobry i sprawdzony. A jest to Boski plan małżeństwa sakramentalnego, monogamicznego, nierozerwalnego i uświęcającego życie małżonków. Nikt w historii nie podniósł małżeństwa do rangi sakramentu – tylko sam Chrystus, który chciał, by przymierze małżeńskie stało się drogą wzajemnego uświęcania i ostatecznego zbawienia. Małżeństwo przeżywane w przymierzu z naszym Panem może najbardziej rozwinąć małżonków we wzajemnym darze z siebie i ostatecznie może stać się najlepszą i najpewniejszą drogą wychowania potomstwa, fundamentem całej rodziny. Jednak już od dziesięcioleci ten Boży zamysł jest podważany i ośmieszany przez różne nurty i koncepcje modernistyczne.
Moralnie niedopuszczalnym jest nadawanie sankcji prawnej praktyce homoseksualnej.
Komu służy ta propaganda?
Należy nadmienić, że 27 lat temu również był przeżywany Rok Rodziny, ogłoszony przez ONZ i Kościół. 20 lutego 1994 r. św. Jan Paweł II, w słowie zapowiadającym ogłoszenie Listu do Rodzin, nadmienił, że jest duży rozdźwięk w postrzeganiu i promowaniu małżeństwa i rodziny przez Kościół, a inny przez media, instytucje międzynarodowe i modę ogólnoświatową. Już wtedy ten prorok naszych czasów mówił, że „podstępne ataki na rodzinę ze strony współczesnej kultury hedonistycznej, która wbrew wszelkim deklaracjom o prawach człowieka jest w gruncie rzeczy sprzeczna z jego prawdziwym dobrem, można odeprzeć tylko modlitwą, postem i wzajemną miłością. Niestety, trzeba także odnotować, i to właśnie w Roku Rodziny, inicjatywy, którym znaczna część środków przekazu nadaje wielki rozgłos, a które są w istocie antyrodzinne. Stawiają one na pierwszym planie to, co prowadzi do rozkładu rodzin i do klęski człowieka – mężczyzny, kobiety czy dziecka. Polegają na nazywaniu dobrem tego, co w rzeczywistości jest złem: pochopne rozstania, zdrady małżeńskie nie tylko tolerowane, ale wręcz pochwalane, rozwody, wolna miłość – oto zachowania, które ukazuje się często jako wzorce do naśladowania. Komu służy ta propaganda?”. Czy te słowa sprzed 27 lat nie aktualizują się teraz?
Na straży ładu modalnego
Właśnie wtedy w 1994 r. Parlament Europejski wydał rezolucję odnośnie niesprawiedliwej dyskryminacji osób o skłonnościach homoseksualnych. Święty Jan Paweł II jednoznacznie stwierdził, że Kościół nie popiera dyskryminacji, ale też „moralnie niedopuszczalnym jest nadawanie sankcji prawnej praktyce homoseksualnej”. Czy to zbieg okoliczności, że w nowym Roku Rodziny, po 27 latach, Parlament Europejski mówi o tym samym i wręcz narzuca poszczególnym krajom stworzenie nowego prawa? Kardynał Marcello Semeraro, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, odniósł się do niedawno wydanego oświadczenia Kongregacji Nauki Wiary w tej sprawie, podkreślając prawdę, że „Kościół nie jest państwem, które na bieżąco ustanawia prawem to, co uważa za najbardziej właściwe”. Albowiem Kościół jest „podporządkowany woli Bożej” i w kwestii błogosławienia par homoseksualnych „kluczowymi są słowa: «nie może»”. Nie można bowiem „legalizować błogosławieństwem” pary, która jest poza „nierozerwalnym związkiem mężczyzny i kobiety otwartego ze swej istoty na przekazywanie życia, zgodnie z zamysłem Boga”. Wszelki nieład moralny, zachowania dewiacyjne nie mogą stać się drogą wyzwolenia, nie mogą stawać się prawnie uznanymi oraz nie mogą fałszować katolickich norm moralnych i istoty małżeństwa i rodziny. Należy żywić nadzieję i gorąco modlić się, aby rozpoczęty Rok Rodziny odwrócił takie błędne idee.
Autor jest diecezjalnym duszpasterzem rodzin