Ks. Zbigniew Suchy: Jak się Ksiądz Arcybiskup czuje w „uśmiechniętej” Polsce?
Abp Józef Michalik: Nie wiem, dlaczego uśmiech ma być szczególną cechą naszych czasów. Uśmiech może być pozorem, takim parawanem – ważniejsze są pokój, życie w prawdzie, wewnętrzna radość. Jest więc zasadnicza różnica między uśmiechem a radością i pokojem wewnętrznym. Bo może być także uśmiech przez łzy. Rzeczywistość, w której żyjemy, wyznacza nowe zadania, do których trzeba podchodzić nie tyle z uśmiechem, ile z optymizmem. Każda teraźniejszość może być jakimś znakiem nadziei, zaufania Pana Boga do nas, i trzeba tę nadzieję podtrzymywać.
To jest pewna szansa i zadanie, które trzeba odczytać, rozeznać i realizować. Nie trzeba wpadać w popłoch, ale należy widzieć pewne pozytywne przejawy i pewne obawy, które sprawiają, że nie można się uśmiechać, lecz trzeba spokojnie powiedzieć: „stop!”. Prawda o rzeczywistości jest niepodważalnym fundamentem i nie można jej z życia eliminować. Trzeba rozeznawać dobro i odwoływać się do pokładów dobra w sercach ludzi, ale jednocześnie wskazywać odważnie na to, co jest niewłaściwe, niebezpieczne, złe.
Współczesność to czas wyzwań. Spróbujmy przyjrzeć się tym elementom, które są inwazyjne i niebezpieczne, które budzą niepokój. Czy decyzja prezydenta Warszawy o usuwaniu krzyży może stać się inspiracją dla innych miast?
Najpierw pragnę zauważyć, że Warszawa należy nie tylko do warszawiaków, ale do całej Polski, i dobrze by było, aby warszawiacy sobie to cenili. A zatem każdy Polak ma prawo oceniać słowa i czyny, które płyną ze stolicy. Usunięcie krzyża z miejsc pracy najważniejszych urzędników w państwie uważam za deklarację usunięcia treści zawartych w krzyżu, czyli uniwersalizmu Chrystusa, który nakazuje sprawiedliwość, miłość nieprzyjaciół, odpowiedzialność w sumieniu i wszystkie wartości kultury narodu związane z chrześcijaństwem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu