Reklama

Hanna Chrzanowska - sumienie pielęgniarek

„Czy rozumiem godność swojego zawodu? Jaki jest mój stosunek do chorego? Czy nie uchylam się od istotnego pielęgnowania chorych, uciekając się do wykonywania zabiegów wyższych? A przecież chorzy najbardziej odczuwają naszą miłość kiedy ich myjemy, karmimy, kiedy ich układamy... Czy ze zdwojoną życzliwością pielęgnowałam nieprzytomnych, dzieci, starców? Czy otaczałam specjalną opieką zatroskanych i płaczących...?”. To fragment „Rachunku sumienia pielęgniarki”. Napisała go Hanna Chrzanowska.
Kim była? Dla tych, którzy ją dobrze znali, swoich uczennic - wychowawczynią i autorytetem, „cioteczką”, dla chorych i sierot - tą, która przywracała im godność. Od 1998 r. trwa proces kanonizacyjny służebnicy Bożej Hanny Chrzanowskiej.

Niedziela kielecka 45/2003

[ TEMATY ]

błogosławiona

moipip.org.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wzrastałam w atmosferze pomocy drugim”

Kiedy zastanawiamy się skąd wzięło się społecznikostwo, altruizm i tyle poświęcenia u Hanny, to na pierwszym planie pojawia się jej środowisko rodzinne. Urodziła się 7 października 1902 r. w Warszawie. Ojciec Ignacy Chrzanowski - profesor literatury polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Matka Wanda pochodziła ze znanej rodziny warszawskiej Szlenkierów, zaangażowanej w sprawy społeczne. Jej siostra Zofia wraz z mężem założyła Szpital Dziecięcy im. Karola i Marii. W domu ciągle wspierano ubogich, organizowano kolonie dla sierot, kwesty itp. W pamiętnikach Hanna odnotowała: „wzrastałam w atmosferze pomocy drugim”. Pewnego razu mała Hania oraz jej brat dostali na urodziny 10 rubli. Brat oddał pieniądze na cele społeczne. Ona zaś za swoje kupiła bieliznę i ubrania dla ubogiego chłopca, który właśnie miał być wypisany ze szpitala i nie miał zupełnie nic. „I o szczęście w moich oczach ubierano malca.” - pisała w pamiętnikach.
Duży wpływ na jej wychowanie miała również szkoła średnia u Sióstr Urszulanek.
Zainteresowanie pielęgniarstwem zrodziło się u Hanny tuż po maturze w 1920 r. Wówczas zgłosiła się do kliniki chirurgicznej, gdzie amerykański Czerwony Krzyż organizował kursy dla adeptek pielęgniarstwa. Rezygnację z podjętych w 1920 r. studiów filozoficznych i wstąpienie do nowo otwartej Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa rodzice przyjęli z aprobatą. Inaczej zareagowali znajomi, którzy o zawodzie pielęgniarki wyrażali się, „że to zawód dziwny, głupawy, poniżający”. Szkoła została utworzona z inicjatywy grona lekarzy, działaczy PCK i przedstawicieli amerykańskiego Czerwonego Krzyża. Na jej czele stała Amerykanka Helen Bridge. Warunki bytowe i lokalowe były bardzo skromne, ale poziom w zakresie edukacji był wysoki. Oprócz dyscyplin medycznych, uczono adeptki etyki i teorii pielęgnowania. Co istotne, 80% godzin stanowiły zajęcia praktyczne. Hanna ukończyła szkołę w 1924 r. z bardzo dobrymi wynikami. Wkrótce została instruktorką pielęgniarstwa w otwartej opiece zdrowotnej w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarstwa w Krakowie. W latach 1931-1933 była asystentką dyrektorki Warszawskiej Szkoły Pielęgniarstwa. Przez 10 lat (1929-1939) redagowała pierwsze czasopismo zawodowe Pielęgniarka Polska. Tu znalazły miejsce zagadnienia z zakresu etyki, programy i metody kształcenia. W tym też okresie jako stypendystka fundacji Rockeffelers, odwiedziła: Belgię, Francję i USA, gdzie zdobywała wiedzę z zakresu pielęgniarstwa domowego i oraz wygłaszała liczne odczyty. Wszystkie te doświadczenia przełożą się na jej późniejszą pracę w pielęgniarstwie parafialnym.

Reklama

Wojna

Pierwsze lata wojny odbiły się tragicznie na losach rodziny Hanny Chrzanowskiej. W obronie Warszawy zginął brat stryjeczny. 2 października 1939 r. zmarła ciotka Zofia, a w Kozielsku NKWD zamordowało brata Hanny - Bogdana. Ogromną stratą była śmierć ojca, który aresztowany wraz z innymi polskim profesorami, zmarł w obozie Sachsenchausen, w styczniu 1940 r. W połowie października 1939 r. Hanna przeniosła się do Krakowa i pomimo tylu osobistych tragedii, od początku swojego pobytu zaangażowała się w pracę społeczną w Polskim Komitecie Opiekuńczym, który w 1940 r. wszedł w skład naczelnej organizacji samopomocy Polaków Rady Głównej Opiekuńczej (RGO). Tam objęła funkcję w dziale opieki domowej, przewodniczyła również Sekcji Pomocy Przesiedlonym. Trudno tu wymienić wszystkie zadania jakie spełniała Hanna: werbowała ochotniczki (ok. 300), organizowała im pracę, prowadziła szkolenia pielęgniarskie, organizowała pomoc materialną wysiedleńcom, znajdowała im pracę i noclegi. Opuszczonym, sierotom i dzieciom zagubionym znajdowała dom i rodziny zastępcze. Wiele żydowskich dzieci uratowała w ten sposób od zagłady. Małych podopiecznych wysyłała na kolonie i prowadziła dla nich akcję dożywiania. Ponadto do kwietnia 1942 r. pracowała w klinice położniczej. Celem tej pracy było ratowanie polskich noworodków od śmierci. Ile dokładnie osób zawdzięcza jej ocalenie? Tego nie dowiemy się pewnie nigdy. Z drugiej strony, z narażeniem życia i zdrowia, wspierała więźniów w więzieniu Montelupich i udzielała pomocy ludności żydowskiej. Ponadto silnie działała w konspiracji.
Po wojnie została kierownikiem w Uniwersyteckiej Szkole Pielęgniarsko-Położniczej w Krakowie, gdzie zarządzała działem pielęgniarstwa społecznego i domowego. Przez krótki czas pełniła funkcję dyrektora Szkoły Pielęgniarstwa w Kobierzynie. Hanna nigdy nie ukrywała swojej postawy religijnej. Zawsze uczestniczyła z uczennicami we Mszy św. i przystępowała do Komunii św. Po likwidacji szkoły w 1958 r. przez władze komunistyczne, Hanna przeszła na emeryturę. Nie zawiesiła jednak swojej działalności. Przeciwnie, w 1960 r. wydała podręcznik Pielęgniarstwo w otwartej opiece zdrowotnej. Publikowała też w czasopismach Pielęgniarka Polska i Pielęgniarka i Położna.

Pielęgniarstwo parafialne

Świat nie jest pusty - pod takim tytułem Chrzanowska opublikowała artykuł w Tygodniku Powszechnym, w październiku 1957 r. Zawierał on całą tragiczną prawdę o losie bezimiennych chorych leżących w domach, pozbawionych elementarnej opieki. Odzew był natychmiastowy. Zgłaszali się ochotnicy do pracy i napływały pieniądze, za które zakupiono najpotrzebniejsze środki do opieki medycznej. Już w latach 50. Hanna usiłowała zainteresować pielęgniarstwem domowym klasztory żeńskie. Kiedy to nie dało efektu, nawiązała kontakt z bp Karolem Wojtyłą i proboszczem parafii Mariackiej - ks. Ferdynandem Machayem. W ten sposób zorganizowała absolutnie pionierskie przedsięwzięcie - pielęgniarstwo parafialne. Ochotników zdobywała spośród studentów, kleryków seminarium. Ci którzy ją znali, wielokrotnie wspominali jej zapał, charyzmę i dar zjednywania ludzi. Sama wyszukiwała chorych pukając od drzwi do drzwi i znajdowała ich czasem już umierających, na zgniłym materacu. Zaczynała od elementarnych czynności: umycia, odwszawienia, nakarmienia. W każdym chorym najważniejsza była dla niej godność osoby ludzkiej.
Chrzanowska prowadziła też w tym czasie kursy, a dbając o formację duchową pielęgniarek, organizowała dla nich rekolekcje i dni skupienia. W 1964 r. zainicjowała w Trzebinii rekolekcje dla chorych i niepełnosprawnych, dla których osobiście organizowała transport. W lipcu 1971 r. kard. Wojtyła mianował ją kierownikiem opieki pielęgniarskiej nad chorymi, w ramach parafialnego duszpasterstwa dobroczynności archidiecezji krakowskiej. Chrzanowska nieustannie dbała o moralne przygotowanie pielęgniarek. Wygłaszała liczne referaty i odczyty w wielu miastach. Miała talent organizacyjny, a ciepłem i poczuciem humoru przygarniała do siebie młodszych i starszych, którzy mówili na nią „cioteczka”. Swoją duchowość pogłębiała w Opactwie Tynieckim. W 1956 r. została oblatką. Odpowiadał jej duch benedyktyńskiej powagi, pokoju, radości i szukania we wszystkim Boga. Kochała góry i Bethovena. Odeszła po ciężkiej chorobie nowotworowej. Zmarłą w 29 kwietnia 1973 r. Hannę Chrzanowską na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie żegnały tłumy, a wśród nich jej chorzy. Nad jej trumną kard. Wojtyła powiedział: „... Niech promieniowanie Twojej posługi trwa wśród nas i wszystkich nas poucza, jak służyć Chrystusowi w bliźnich”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najwierniejsza uczennica

Niedziela rzeszowska 29/2014

[ TEMATY ]

błogosławiona

ARKADIUSZ BEDNARCZYK

Obraz Marii Magdaleny z parafii Brzyska ukazuje świętą podczas medytacji

Obraz Marii Magdaleny z parafii Brzyska ukazuje
świętą podczas medytacji

Maria Magdalena, której wspomnienie Kościół obchodzi 22 lipca, była pierwszym świadkiem Zmartwychwstania. W świecie, w którym świadectwo kobiety traktowano lekceważąco, miała przekonać uczniów o tym, co zobaczyła. Właśnie ją Chrystus obdarzył przywilejem bycia – jak to później stwierdzi św. Hipolit – apostołem apostołów. Mistrz docenił jej wierność, gdy pozostała z Nim do końca pod krzyżem, razem z Janem i Maryją, kiedy wszyscy inni pouciekali. Na wielowymiarową osobowość Marii nałożyło się kilka postaci, a wszystko przez homilię wybitnego skądinąd papieża – Grzegorza Wielkiego.
21 września 591 r. w bazylice św. Klemensa w Rzymie padły słowa: „Sądzimy, iż ta, którą Łukasz nazywa grzesznicą, a Jan Marią jest ową Marią, z której – jak świadczy Marek – siedem szatanów wypędzono...”. Homilia ta zaważyła wprawdzie na całym średniowiecznym i nowożytnym sposobie odbierania postaci świętej, zawierała jednak w sobie pierwiastki uniwersalne, grzeszność bowiem leży w naturze każdego z nas. Tak jak Maria Magdalena – mówił Grzegorz Wielki – mamy przyjąć przebaczające miłosierdzie Chrystusa i zmienić swoje życie. To stanowisko nie zostało jednak zamieszczone w żadnej z encyklik ani bull papieskich. Kiedy po Vaticanum II
w 1969 r. dokonano reformy Kalendarza Liturgicznego, wprowadzono jej kult jako tej, która pierwsza została świadkiem Zmartwychwstania; nie mającej nic wspólnego z Marią z Betanii ani Łukaszową jawnogrzesznicą. Słynne Chrystusowe „Noli me tangere” – Nie zatrzymuj mnie, stało się później motywem w sztuce, do którego często nawiązywali w swojej twórczości najwybitniejsi europejscy malarze.
Powstała w średniowieczu legenda zawiodła Marię wraz z Łazarzem i jego siostrą Martą na prowansalskie wybrzeże, w okolice Marsylii – tu miał rozbić się statek z uciekinierami z Palestyny. Maria Magdalena pozostając wierną naukom Mistrza nawracała ludność całej prowansalskiej krainy. Przez ostatnie zaś trzydzieści lat spędziła w pustelni Saint-Maximin. W 1279 r. dokonano w Saint-Maximin zdumiewającego odkrycia sarkofagu świętej. Przypomniano sobie wówczas kronikę średniowiecznego mnicha, który pisał o tym, że w obawie przed Saracenami relikwie Marii zostały zabrane w VIII wieku do Vezelay. Jak na powrót znalazły się w Saint-Maximin tego dzisiaj nie wiemy. W każdym razie Karol II Andegaweński ufundował nad kryptą gotycką bazylikę, oddzielił czaszkę i kość ramienia, aby umieścić je w złoto-srebrnej szkatule, a w 1600 r. szczątki świętej umieszczono w sarkofagu ufundowanym przez papieża Klemensa VIII.
W parafii Brzyska znajdujemy niezwykły ołtarz główny. Wykonany w kamieniu miał być przeznaczony do kościoła Dominikanów Świętej Trójcy w Krakowie, jednak źle obliczono wolną przestrzeń i ostatecznie zadecydowano o przekazaniu go parafii w Brzyskiej. Ołtarz wykonany został około 1886 r., a zaprojektował go włoski dominikanin o. Franciszek Pavoni, przełożony krakowskiego Konwentu Dominikanów. Wykonano go w pracowni braci Trembeckich w Krakowie. Niezwykłość ołtarzowi dodaje jeszcze obraz Marii Magdaleny podczas medytacji; widoczny jest symbol przemijania i umartwienia – czaszka. Ten piękny obraz namalował uczeń wielkiego polskiego malarza Jana Matejki – Antoni Gramatyka.
W diecezji rzeszowskiej Maria Magdalena czczona jest także w kościółku na wzgórzu zw. Magdalenka, należącym do parafii Malawa.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Jazłowiecka Pani, módl się za nami

2024-05-09 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl.wikipedia.org

Około 40 kilometrów na zachód od Warszawy, niedaleko Niepokalanowa, w powiecie sochaczewskim położona jest wieś Szymanów. To tutaj, w Kaplicy Klasztornej Sióstr Niepokalanek znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Jazłowieckiej.

Rozważanie 10

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję