Swe nowo narodzone dzieci najczęściej zostawiają tam matki, które zaszły w ciążę pozamałżeńską lub padły ofiarą gwałtu. W ponad 50 proc. przypadków są to dwudziestoletnie, a nawet młodsze dziewczęta. - Zazwyczaj mamy zostawiają list, w którym opisują swe bolesne historie i obiecują powrót [po dziecko]. Żyją w rozpaczliwych warunkach, bez miejsca, do którego mogłyby pójść i osoby, do której mogłyby się zwrócić - tłumaczy 64-letni duchowny.
Po śledztwie policyjnym i licznych procedurach administracyjnych dzieci są kierowane do sierocińca lub do rodziny zastępczej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jednak od początku istnienia baby box stał się przedmiotem kontrowersji. Jego krytycy twierdzili, że zachęca ludzi do zrzucenia z siebie odpowiedzialności rodzicielskiej i porzucania noworodków. Przez lata również władze domagały się od pastora usunięcia „okna życia”, grożąc mu sankcjami karnymi. Duchowny odrzucił możliwość zainstalowania kamer bezpieczeństwa i usuwał odciski palców, aby uniemożliwić identyfikację rodziców, którzy mogli być aresztowani i ukarani za porzucenie dziecka.
Otwarcie drzwiczek okna uruchamia dzwonek we wnętrzu kościoła. Pastor lub ktoś z parafian wychodzi wówczas, by porozmawiać z osobą pozostawiającą dziecko i przekonać ją do jego zatrzymania. - W 95 proc. przypadków odbyliśmy przynajmniej krótką rozmowę. 17 osób zmieniło zdanie - ujawnia duchowny.
Po zmianie prawa adopcyjnego w Korei Południowej w 2012 r., które przewiduje m.in. uprzednią rejestrację dziecka wraz z nazwiskami rodziców, znacznie wzrosła liczba porzuconych noworodków. O ile w 2011 r. było ich 22, to już w 2012 r. - 79, w 2013 - 220, a w 2014 - 248.
Aby pomóc matkom i dzieciom w przypadku niechcianej ciąży, pastor Jong-rak przedstawił parlamentowi projekt ustawy, która zezwalałaby kobietom na anonimowy poród, po którym nowo narodzone dziecko byłoby przekazywane państwu. Dzieci miałyby prawo poznać tożsamość swych biologicznych rodziców po ukończeniu 16. roku życia, za zgodą sądu.