Zakaz organizacji zawodów oznacza brak wpływów z biletów, transmisji telewizyjnych, a w konsekwencji wycofywanie się sponsorów. W bardzo trudnej sytuacji znalazło się m.in. kolarstwo. W nim układ jest prosty. Przedsiębiorstwa z różnych branż wykładają pieniądze na funkcjonowanie zespołów, a w zamian oczekują ekspozycji w mediach.
"Firma musi się z tego wycofać w miarę po małych kosztach, bo kolarze nie świadczą usług" – powiedział Dariusz Miłek, którego obuwnicze CCC finansuje grupę elity.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie brak głosów, że zawodowe kolarstwo runie całkowicie, jeśli nie odbędzie się Tour de France. Ruszyć ma 27 czerwca, a wszystkie poprzedzające go wyścigi zostały już odwołane.
Kreatywnością wykazali się organizatorzy zmagań Dookoła Flandrii. Ten jeden z tzw. monumentów, czyli pięciu najważniejszych klasycznych wyścigów jednodniowych, rozgrywany był nawet w trakcie II wojny światowej. Tegoroczną 104. edycję przeniesiono do świata wirtualnego.
13 zawodników rywalizowało w swoich domach na rowerach podłączonych do inteligentnych trenażerów zdolnych m.in. imitować jazdę pod górę. Wyścig został co prawda skrócony z 266 do 32 km, ale był transmitowany w telewizji z tradycyjnym komentarzem.
Reklama
Kibice na ekranach widzieli komputerową animację, w której awatary zawodników w drużynowych barwach poruszały się z taką prędkością, jaką kolarze generowali na trenażerach. Dostęp do obrazu mieli oczywiście także sportowcy, aby widzieć na jakiej są pozycji. Dwa dni po deklaracji Miłka wygrał reprezentujący CCC mistrz olimpijski z Rio de Janeiro Belg Greg Van Avermaet.
"Wysiłek był bardzo duży, ale emocji z tymi przy prawdziwym ściganiu nawet nie można porównywać. Cieszę się jednak, że mogliśmy coś zrobić dla kibiców i sponsorów" - powiedział Van Avermaet.
W telewizji rywalizację oglądało ponad 600 tys. widzów, a wielu kolejnych w internecie.
"Moja dziewczyna powiedziała mi, że kibice gromadzili się pod naszym domem i skandowali moje nazwisko" - zdradził Van Avermaet.
Belgijski eksperyment okazał się sukcesem, bo na podobny, ale znacznie bardziej rozbudowany wariant zdecydowali się organizatorzy Tour de Suisse. W dniach 22-26 kwietnia odbędzie się pięć wirtualnych wyścigów. Do rywalizacji zgłosiło się aż 19 ekip, a każda reprezentowana będzie przez trzech zawodników.
Także realizacja będzie stała na wyższym poziomie. Awatary kolarzy będą się bowiem przemieszczały na tle widoku z prawdziwej trasy, a nie animacji. Kibice zobaczą również takie informacje jak prędkość zawodników, czy generowana przez nich moc.
"Jesteśmy zaskoczeni, jak wiele zespołów w tak krótkim czasie potwierdziło udział. To pokazuje, że takie inicjatywy są pożądane i doceniane" - powiedział przedstawiciel organizatora Joko Vogel.
Reklama
Online odbędzie się turniej szachowy (18 kwietnia - 2 maja) z udziałem mistrza świata Norwega Magnusa Carlsena oraz siedmiu innych czołowych zawodników. Choć wydawać się może, że przeniesienie akurat szachów do internetu jest sprawą prostą, to rzeczywistość wymaga przedsięwzięcia wielu specjalnych środków.
Na komputerach zawodników musi być zainstalowane oprogramowanie, które wykryje próby oszustwa. W pokojach natomiast będą kamery, aby mieć pewność, że szachiści w żaden inny sposób nie korzystają z zabronionej pomocy.
Przedstawiciele innych sportów sytuację starają się ratować dzięki grom wideo. Siadają przed konsolami i w ten sposób próbują dostarczyć kibicom emocji.
Piłkarze Krystian Bielik i Krzysztof Piątek wygrali z Finami Glenem Kamarą i Pyrym Sorim w grę FIFA 20 w dniu, w którym obie reprezentacje miały towarzysko zagrać we Wrocławiu. Marco Asensio dał Realowi Madryt wirtualne mistrzostwo Hiszpanii, a w Niemczech trwa "Bundesliga Home Challenge".
16 koszykarzy NBA, z Kevinem Durantem na czele, przystąpiło do rywalizacji w grę NBA 2K20. Zwycięzca otrzyma 100 tys. dolarów, które przeznaczy na wybrany cel charytatywny. Ich mecze transmituje telewizja ESPN.
Esport do swoich celów wykorzystuje Formuła 1. Wszystkie odwołane Grand Prix zastąpią wirtualne wyścigi, ale z udziałem prawdziwych kierowców. Dla tych niedoświadczonych w grach przygotowano pewne ułatwienia. Ich bolidy m.in. w mniejszym stopniu będą ulegały uszkodzeniom oraz będą wyposażone w kontrolę trakcji. Wszystko po to, aby znaleźć balans między rywalizacją a rozrywką.
Rakiety na pady zamienią tenisiści. Taką formę rywalizacji dla zawodników przygotowali organizatorzy turniejów ATP i WTA w Madrycie. Po 16 kobiet i mężczyzn w dniach 27-30 kwietnia na wirtualnych kortach będzie walczyło w celach charytatywnych.(PAP)
wkp/ krys/