Reklama

Szczęściarz

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Choć niełatwo o ten tytuł, bo konkurencja ostra, ale chyba najbardziej szczodra Gwiazda, jaką odwiedziłam w czasie realizacji programu, nazywa się Krzysztof Krawczyk. Mogli się o tym przekonać wszyscy członkowie licznej ekipy „Zacisza Gwiazd”. No i tylko Krzysztof (i Bonnie Tyler) ma w ogrodzie spory basen z podgrzewaną wodą. Basen, ogród i dom znajdują się na skraju pięknego lasu, niedaleko Łodzi.
- Ten basen nie przez pychę został zbudowany, tylko dla mojego biodra, dla mojego kalectwa. Bo ja muszę ciągle trenować.
Krzysztof Krawczyk przywitał nas o lasce. Był wówczas niedługo po skomplikowanej operacji stawu biodrowego. Wiele się przy tym nacierpiał.
W ogrodzie pełno brzóz. Kiedy Krawczykowie się pokłócą, on mówi do żony:
- Idź, przytul się do brzozy, to ci wścieklizna przejdzie.
W ogrodzie stoi też piękna kapliczka Świętej Rodziny. Na wyższym piętrze kapliczki widnieje figurka Chrystusa dźwigającego krzyż, na niższym - orkiestra aniołów.
- Nawet jest taki kantor, który trzyma mikrofon, czyli niby ja! - śmieje się Krzysztof.
W jadalni wisi cała kolekcja złotych płyt. Pośród nich zdjęcie Krzysztofa klękającego przed Janem Pawłem II.
- Byłem bardzo wzruszony, przygotowałem sobie wcześniej, co powiem Ojcu Świętemu, wręczając Mu swoją płytę: „Drogi Ojcze Święty, my niegodni...”, a On przerwał mi podniósłszy rękę: „Jacy niegodni? A dlaczego niegodni?”. Dzisiaj, gdy na koncertach śpiewamy „Barkę”, ciężko nam się śpiewa, bo wszyscy czujemy się sierotami po nim.
Jadalnia jest nieduża, mieści się w niej tylko długi stół i krzesła, a zawieszone trofeami ściany są na wyciągnięcie ręki.
- Jak siadamy tutaj z gośćmi, to trochę szpanujemy: tu zdjęcie z Papieżem, tu singiel „Solidarity”, tu złote płyty. A ja rosnę, rosnę!
Powiem wam, że niewielu artystów zdobyłoby się na tak szczere wyznanie. Ta szczerość, dystans do siebie, umiejętność naśmiewania się z własnych (ale tylko własnych) słabości są znakami rozpoznawczymi Krawczyka.
- A to są dwa Fryderyki, z których jednego zdobyłem dzięki Edycie Bartosiewicz, dzięki pracy z nią nad piosenką „Trudno tak”.
Z Ewą poznali się USA, w polonijnej restauracji „Cisza leśna”, gdzie Krzysztof występował, a ona kelnerowała. Wstydziła się do niego podejść. A on pisał do niej liściki na serwetce: Czy się z nim spotka? Ona mówiła - nie. Jej koleżanki kelnerki były wstrząśnięte: „Głupia jesteś, umów się z nim, a potem nam powiesz, jak było!”. W końcu jednak Ewa dała się przekonać. Zaprosił ją na dyskotekę, mając nadzieję, że się nie zgodzi, bo to nie była jego ulubiona forma spędzania czasu. Ale Ewa krzyknęła z radości. W tańcu Krzysztof mocno przytulił Ewę, do dziś pamięta ten uścisk.
Od tamtej pory minęło 26 lat. Oboje bardzo się zmienili. Krzysztof nauczył się wierności jednej kobiecie. Ewa nie jest już wystraszona, cichutka i nieśmiała. To „groźna pani kierownik” - tak mówi o niej Krzysztof. To ona do spółki z wieloletnim przyjacielem i menagerem Krawczyka, Krzysztofem Kosmalą, prowadzą wszystkie jego sprawy. Razem jeżdżą po Polsce i świecie.
- Tak, jestem pani kierownik! Popyskuję, popyskuję, ale jak coś się dzieje, to lubię schować się pod to ramię i wiem, że on mnie zawsze wyciągnie z każdej opresji - opowiada Ewa.
To dla niego nauczyła się przyrządzać jego ulubione kopytka i karkówkę w sosie. Robi to świetnie, ale to Krzysztof wchodzi do kuchni, tuż przed podaniem potrawy, aby ją doprawić.
Krzysztof Krawczyk miał kiedyś ogromne szczęście, w USA przeżył bardzo poważny wypadek samochodowy. Wiele lat potem zaśpiewa nonszalancko „skasowałem kilka bryk, nie żałuję nic…”, ale z wypadku wyszedł mocno pokiereszowany.
Bóg nie dał Ewie i Krzysztofowi dzieci (Krzysztof ma syna z pierwszego małżeństwa). Pewnie dlatego obdarzyli rodzicielskimi uczuciami trzy córki siostry Ewy, wychowywane bez ojca. Dziewczyny mówią do Krzysztofa „Tato”. To on kiedyś pomagał je kąpać i leczyć, gdy chorowały, to jemu dziś opowiadają o szkole i chłopakach. Czasem Ewa i Krzysztof zabierają dziewczyny w koncertowe trasy. Najstarsza z nich nawet dostaje niewielkie zadania wokalne. Krzysztof strasznie przeżywał maturę Sylwii.
Jednak wyznaje, że nie uważa się za dobrego ojca.
- Mój syn miał samotne dzieciństwo, bo ojca nigdy nie było w domu. Ja chcę zadośćuczynić - mówi, mając na myśli opiekę nad dziewczynkami. Ale przypuszczam, że nie tylko o nie mu chodzi.
Myślę, że u podstaw stosunku do świata Krzysztofa Krawczyka leży pokora. Ma świadomość grzechów młodości, często je wyznaje, także publicznie. Ma też mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienia. I rzeczywiście czyni dobro. Pomaga bliskim finansowo, nie żałuje dla nich swojego czasu, uwagi, serca.
Sam wyznaje, że odkąd choruje, poddaje się operacjom stawów biodrowych, stał się bardziej wrażliwy.
- To jest jakaś dziwna edukacja: przez cierpienie.
Tuż przed nagraniem programu wyszedł ze szpitala. Miał tam jednoosobową salę dla VIP-ów. Nie może się pogodzić z tym, że w sali obok leżało pięciu „zwykłych” pacjentów, wśród nich profesorowie, którzy nie mieli u personelu takich względów jak on.
Krzysztof obdarza ludzi każdego dnia. Nie tylko bliskich. Dla ekipy „Zacisza Gwiazd” wraz z Ewą przygotowali prawdziwą ucztę z kilkunastu dań! Były zupy, gicze cielęce, karkówka, kopytka, sałatki, desery... Chcieliśmy tę fetę sfilmować, ale Krzysztof nie pozwolił. Prawie się obraził, kiedy to zaproponowaliśmy. Na odchodnym każdy „zaciszowiec” dostał w prezencie płytę gospodarza i wielki słój kiszonych ogórków domowej roboty.
Krzysztof Krawczyk już teraz wie, co jest w życiu ważne.
- Kiedy tylko oglądam się za siebie, kiedy patrzę na Ewę, myślę sobie, Krawczyk, ty jesteś szczęściarz!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Ocena: +1 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziś bulla o Roku Świętym, najbardziej uroczysty spośród dokumentów papieskich

2024-05-09 16:52

[ TEMATY ]

Watykan

bulla papieska

Rok Święty 2025

www.vaticannews.va/pl

Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów.

Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów.

Dziś wyjątkowy i doniosły dzień w Watykanie. Na rozpoczęcie wieczornych nieszporów Wniebowstąpienia Pańskiego w Bazylice Watykańskiej Papież uroczyście ogłasza Rok Święty 2025. Przewiduje się, że Jubileusz przyciągnie do Wiecznego Miasta miliony pielgrzymów. Dla wierzących jest to wyjątkowy czas łaski, a także specjalna okazja do uzyskania odpustu zupełnego. Szczegóły obchodów oraz daty Roku Świętego podaje bulla papieska.

Jubileusz lub Rok Święty jest obchodzony co 25 lat. Po raz pierwszy został ogłoszony w 1300 r. bullą Bonifacego VIII, która do dziś jest przechowywana w Watykańskiej Bibliotece Apostolskiej. Bulla papieska to dokument z pieczęcią papieża, a zatem po przywileju najbardziej autorytatywny i uroczysty spośród dokumentów biskupa Rzymu. Termin ten wywodzi się od łacińskiego bulla, który oznaczał ołowianą pieczęć zawieszoną na dokumencie, a dopiero od około XIV wieku był stosowany do dokumentów opatrzonych taką pieczęcią. Użycie ołowianej pieczęci jest udokumentowane w przypadku papieży od VI wieku. W przypadku dokumentów o szczególnym znaczeniu zamiast ołowiu stosowano złoto.

CZYTAJ DALEJ

Papież ogłosił jubileuszową bullę zwołującą Rok Święty

2024-05-09 18:32

[ TEMATY ]

bulla papieska

nadzieja zawieść nie może

Vatican Media/www.vaticannews.va/pl

Papież ogłosił jubileuszową bullę zwołującą Rok Święty

Papież ogłosił jubileuszową bullę zwołującą Rok Święty

Umorzenie długów krajów najuboższych, ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci, w tym zniesienie kary śmierci, wartość spowiedzi, przyjmowanie migrantów, ochrona środowiska, ekumenizm i rola dyplomacji w osiągnięciu pokoju – to niektóre z tematów poruszanych w bulli jubileuszowej zwołującej Rok Święty 2025. Nosi ona tytuł „Spes non confundit” (nadzieja zawieść nie może). Papież ogłosił bullę podczas Nieszporów 9 maja w Bazylice św. Piotra.

twitter.com/Cindy_Wooden

CZYTAJ DALEJ

Białoruś: władze aresztowały dwóch zakonników

2024-05-09 18:44

[ TEMATY ]

Białoruś

aresztowanie

zakonnicy

Adobe Stock

8 maja białoruska policja zatrzymała księdza Andrzeja Juchniewicza i księdza Pawła Lemekha ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI), którzy posługują w diecezjalnym sanktuarium w Szumilinie, w dekanacie witebskim diecezji witebskiej.

Jak powiedzieli wierni portalowi Katolik.life, stało się to po spotkaniu księży i zakonników diecezji witebskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję