Po wizji bestii Daniel „jest strwożony” i szuka wyjaśnienia u jednego z obecnych - anioła. Apokalipsa nie ma karmić ciekawości, ale prowadzić do zrozumienia. Cztery bestie to czterej królowie, czyli kolejne imperia. Ale ostateczne słowo jest inne. „Święci Najwyższego otrzymają królestwo i będą je posiadać na wieki wieków”. Centrum interpretacji nie leży w katalogu mocarstw, ale w obietnicy dla ludu Bożego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Potem akcent pada na czwartą bestię i „mały róg”, który „wypowiada wielkie słowa” i toczy wojnę ze świętymi. Czasowniki są tutaj ważne. „Przemoże ich… aż do chwili, gdy przyjdzie Przedwieczny i wyrok zostanie wydany na korzyść świętych”. Przemoc ma swój „czas, czasy i pół czasu”. To okres ograniczony, nie ostateczny. Prześladowanie jest realne, ale nie absolutne. Anioł streszcza finał. Władza bestii zostanie odebrana, „królestwo i panowanie oraz wspaniałość wszystkich królestw pod niebem” zostaną przekazane ludowi świętych Najwyższego.
Reklama
Tekst wraca więc do paradoksu. Prawdziwym podmiotem historii są nie imperia, lecz mała wspólnota wierzących. W tle rozbrzmiewa postać „Syna Człowieczego” z poprzedniej wizji. On uosabia świętych, a oni mają udział w Jego panowaniu. Dla Żydów czasów Antiocha był to tekst pocieszenia. Dla Kościoła pozostaje wezwaniem, by nie absolutyzować żadnego systemu. Logika bestii -ideologii, rynków, przemocy- nie jest ostatnim słowem. Ostatnie należy do Boga, który dzieli się swoim królestwem z tymi, co pozostali wierni, nawet jeśli w dziejach wyglądają jak przegrani.
Kulminacja mowy eschatologicznej ma kształt bardzo prostego wezwania. „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych”. Jezus nie mówi o spektakularnych grzechach, ale o powolnym zagęszczaniu serca. Obżarstwo, pijaństwo, nadmiar bodźców, to ucieczki. „Troski doczesne”, to lęk, który wygryza miejsce na Boga. W takim stanie „ów dzień” przychodzi jak potrzask. Dzień to nie tylko kres świata, ale każda godzina prawdy.
Lekarstwem jest działanie dwuwymiarowe: „czuwajcie i módlcie się w każdym czasie”. Czuwanie (agrypein) to trzeźwość, uważność na to, co dzieje się w sercu i wokół nas. Modlitwa to nie ucieczka z historii, lecz oddychanie w jej centrum. Łukasz podkreśla „w każdym czasie”. Nie chodzi o odświętne zrywy, czy o nasycenie każdej sekundy pacierzem, ale o styl życia.
Celem jest „uzyskać siłę, aby ujść przed tym wszystkim, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym”. „Ujść”, raczej nie znaczy tchórzliwie się wymknąć, lecz przejść przez próbę bez zdrady. „Stanąć”, to termin procesowy. Oznacza, nie jak oskarżony sparaliżowany strachem, ale jak świadek, który ufa Temu, przed którym stoi.
W tle jest wizja z Daniela. Syn Człowieczy przychodzi w chwale, a święci mają udział w Jego królestwie. Jezus przenosi tę scenę do sumienia ucznia. Każda Eucharystia jest ćwiczeniem w stawaniu przed Synem Człowieczym. Stawaniu z sercem lżejszym od nadmiaru, oczyszczonym z lęku, karmionym Słowem. Czuwanie jest trzeźwą miłością, która nie daje się uśpić ani rozproszyć. Kto tak żyje, nie boi się „dnia”, bo wie, że w jego centrum stoi Twarz Przyjaciela, nie anonimowy los.
